wtorek, 23 lipca 2013

rozdział 14

- Skarbie wytrzymasz w tej wannie 12 godzin?
- 12 godzin? - powtórzyłam zdezorientowana.
- Za godzinę mamy samolot do Polski. Mam nadzieję, że przywitasz mnie w takiej scenografii - powiedziała uśmiechem na twarzy. A bardziej zalotnym uśmieszkiem. Wiedziałam już co czai się u niego w myślach.
- Niaaall? Zamierzasz się nie myć do przylotu do Katie? - spytał zniesmaczony Lou, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Nie no co ty - zarumienił się.
- Ale zaraz chwila? - zaczęłam znów zaskoczona.- Jak to przylotu do Polski?
- Tak tak Katie. Właśnie tam się wybieramy - powiedział dumny Harry.
- Zawsze chciałem zobaczyć Narnie - zaśmiał się Lou. - A z chłopakami to już w ogóle będzie ekstra faza.
Z tych całych emocji, zapomniałabym że siedzę w wannie i wstałabym, żeby pójść się napić. Na szczęście Niall ma refleks i delikatnie mi o tym przypomniał. Rozmowa trwała dłuższą chwilę, ale nie czułyśmy zmęczenia. Oczywiście wyszłam z wanny, gdy tylko Jewel przeniosła się z iPodem do mojej sypialni.

-Myślisz że fanki ich zaatakują na lotnisku?
- Mam nadzieję, że nie. Nie chciałabym, żeby przez nas mieli kłopoty.
- Przestań jakie kłopoty. To podobno Niall i Zayn nalegali, żeby wybrać się tutaj - powiedziała podekscytowana JJ.
- Przepraszam. Mogę się przysiąść? - rozmowę oczywiście musiał nam przerwać Kamil.
- A nie ma już wolnych stolików? - spytała z sarkazmem Jewel, krojąc swojego naleśnika.
- W sumie to są, ale chciałem zjeść śniadanie w dobrym towarzystwie.
- To nie zawsze oznacza, że musisz je jeść w obecności dziewczyn - powiedziałam. Wkurzał mnie powoli ten chłopak, tym bardziej, że był typem babiarza.
- Okay rozumiem. Poszukam innego - odparł z udawanym smutkiem.
- Dobra siadaj - warknęła na niego Jewel.
- To jak Katie dasz się gdzieś wyciągnąć?
- Zmieniałam już plany na dzisiaj dwa razy. Trzeci raz byłby już przesadą - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Mówią, że do trzech razy sztuka.
- U nas raczej mówi się. Pierwszy raz - dobry pomysł, drugi raz - przyjaciele coś kręcą, trzeci - kończy się śmiercią - zażartowała Jewel.
- Obiecuje, że przy mnie nic się nie stanie twojej siostrze.
W tym momencie podszedł do nas kelner. W sumie gdyby nie jego oczy nigdy bym nie zwróciła na niego uwagi. Miał standardowy strój kelnerski. Brzydkie rude włosy i to jeszcze przetłuszczone, bądź za mocno wy żelowane, a na twarzy dziesiątki czerwonych piegów. Ale oczy miał śliczne. Brązowe z taką samą głębią jak Niall. Miał nawet takie same gesty jak Niall.
- Przepraszam śniadanie dla pana - powiedział z dziwnym akcentem. Ni to irlandzki ni walijski. Po prostu dziwny.
- Dzięki - bez emocjonalnie powiedział i po chwili, gdy kelner nie odszedł kontynuował. - Możesz już iść.
Przyjrzałam się bliżej kelnerowi. Było w nim coś znajomego i nie były to tylko oczy.
- Edwardzie podejdź do mnie - przy stoliku obok usiadły dwie starsze panie w towarzystwie starszego pana i chyba wnuczka.
- Katie - Jewel wybudziła mnie z zapatrzenia.
- Tak?
- Kamil się ciebie pytał, kiedy się umawiacie.
- Nigdy - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. Po chwili zaczęłam się uśmiechać sama do siebie. Gdyby nie oczy Nialla i podobieństwo wnuczka do Harrego, nigdy bym nie wpadła na ten pomysł.
- Ja zaraz wrócę. - Jewel spojrzała na mnie zaskoczona. Wzięłam niedopitą herbatę i skierowałam się w stronę stolika do którego został wezwany "Edward". Jakoś tak zupełnie niechcący, gdy znajdowałam się w okolicy babci, w różowej spódnicy filiżanka się przechyliła i cała zawartość znalazła się na butach kobiety.
- Co robisz dziecinko? - spytała z krzykiem.
- Przepraszam. Nie chciałam. Niech pani mi wybaczy - aktorką byłam niezłą więc scena idealnie mi się udała. - Stylowe buty - zaśmiałam się.
- Dziękuję - wszyscy na mnie patrzyli jakby z oczekiwaniem. Jewel aż się odwróciła by zobaczyć co kombinuje. - Gdzie pani kupiła takie zajebiste vansy?
- Młoda damo to moja żona. Nie używaj przy niej takiego słownictwa - powiedział dziadek.
- Przepraszam Liam - na dźwięk tego imienia wszyscy na mnie spojrzeli ze zdziwieniem. Jewel momentalnie do nas dołączyła a Kamil zrobił tylko minę jakby w końcu nie rozumiał co się wokół niego dzieje.
- Jak się spostrzegłaś? - powiedział Harry, przebrany za wnuczka.
- Trzecie oko - zażartowałam.
- Hej skarbie - podszedł do mnie Niall - Edward i pocałował.
 - Chwileczka. Twoim chłopakiem jest ten rudzielec?!- spytał zaskoczony Kamil. W tej chwili wszyscy zaczęli się rozbierać publicznie i po chwili przed nami w restauracji hotelowej stało całe One Direction. Uściskom i całusom nie było końca. Mieliśmy sobie tyle do opowiedzenia jakbyśmy nie widzieli się lata, a tymczasem minęło tylko kilka dni. Śniadania nie dokończyliśmy dzisiaj, bo razem z chłopcami przenieśliśmy się do mojego pokoju. Kamil musiał zostać sam. A pani w recepcji dziwnie patrzyła się na chłopaków. Tym bardziej, że była ich fanką i znała ich imiona i nazwiska, a rezerwacje mieli zrobioną na nazwiska:
Liam - Lolek Agrafka
Louis - Ewka Marchewka
Harry - Walnięta Ciotka Kociątka c- podobno miał duży kłopot by zarezerwować pokój na to nazwisko, bo recepcjonistka myślała, że ktoś robi sobie z niej jaja. Harry wkręcił jej kit, że to nazwisko jego ciotki, która jest szamanką w plemieniu pigmejów.
Zayn - Maruda Nigiera Ahmed - recepcjonistka pyta się dlaczego Ahmed. Tłumaczenie Zayna - Ojciec Ahmed, matka Ahmed to i ja Ahmed. Dalszych pytań nie było.
No i Niall: - Crazy Mofos-Wolf - Niall wyjaśnił recepcjonistce, że jego rodzice są hipisami i lubią żyć w zgodzie z naturą.


czwartek, 13 czerwca 2013

Spotkanie z rodziną nie było takie złe :-) Myślałam, ze zakończy się gorzej, ale jak tylko wspomniałam o mojej propozycji, z uśmiechem przyznali, że się zastanowią. Mamy teraz chwilę dla siebie:
- Jewel co będziesz robić? - spytałam wysiadając z wypożyczonego samochodu.
- Myślałam, żeby chwilę pogadać z Zaynem, a potem spać.
- A masz ochotę jutro wybrać się na zakupy?
- A ty co uzależniona? - spytała z szyderczym uśmiechem.
- Ja uzależniona? Tylko od Ciebie Pyszczuniu - wystawiłam do niej język. Szłyśmy już po korytarzu hotelowym, gdy zawołał ktoś za nami. Odwróciłam się, ale się nie zatrzymałam. Burknęłam do JJ:
- Boże to znowu on.
- Tym razem jest w ubraniu - Jewel wybuchnęła śmiechem.
- Katie - zaczął Kamil gdy tylko nas dogonił.
- Tak?
- Masz może dzisiaj ochotę gdzieś wyjść?
- Wybacz ale mam już inne plany.
- Kręcisz? - spytał zdziwiony, że odmówiłam.
- Nie nie kręci - wtrąciła się zdenerwowana trochę Jewel, a może bardziej zirytowana. - Umówiła się już ze swoim chłopakiem - Kamil zrobił pedoface.
- O masz chłopaka? - spytał skołowany.
- No tak - wydukałam, zszokowana, że Jewel stanęła w mojej obronie.
- Ale i tak chciałbym się z Tobą umówić.
- Może kiedyś - powiedziałam. - Sorry musimy już iść. - I szybko pognałyśmy w stronę naszych pokoi.
Gdy tylko weszłam do swojego pokoju, skierowałam się do sypialni gdzie już czekały moje walizki. Wyjęłam potrzebne mi rzeczy do kąpieli i poszłam nalać wody do wanny. Oczywiście dodałam olejki aromatyczne do wody i płyn, bo lubię bąbelki.  Weszłam już do wanny, gdy do pokoju ktoś wszedł. Mogły to być tylko dwie osoby: Jewel bądź Josh, bo tylko oni mieli dostęp do mojego pokoju, ewentualnie jeszcze Don.
- Kate? Gdzie jesteś? - tak jak myślałam to była JJ.
- W łazience. Jak chcesz to wchodź - zawsze gdy się kąpałam nie widziałam nic złego w tym, żeby moja siostra weszła i tak miałam bąbelki po same uszy. Ale dzisiaj przecież nie mogłam przewidzieć, że tak jakby nie była sama....
- no moment - wyszczerzyła się do iPoda, którego trzymała w łapie.
- Cześć Katie - z ekranu szczerzył się do mnie uradowany Harry.
- Hej - odpowiedziałam dość zawstydzona, bo jakby nie patrząc, Jewel to co innego.
- Upss - zaśmiała się Jewel. - Katie na pewno się nie pogniewa jak sobie tu przysiądę - i siadła zaraz obok wanny. Na szczęście na skype było widać tylko moją głowę i kawałek ramion.
- Co słychać? - spytałam.
- No teraz już lepiej - zaśmiał się Liam.
- Spadaj - zaśmiałam się.
- Poczekaj - zaczął Harry.
- prężcież nie wyjdę teraz z wanny - syknęłam.
- Miałem na myśli, że zaraz przyjdzie Niall z Zaynem. Tylko poszli po picie - Gdy tylko skończył to mówić za jego plecami otworzyły się drzwi. Faktycznie chłopcy nieśli butelki z pepsi. Zayn zerknął w stronę komputera i zaśmiał się.
- Zostawić ich na chwilę samych i już oglądają pornusy, a mieli gadać z JJ i Kate na skype - i klepnął Nialla w plecy. - Dołączamy się? - Chłopak nie zdążył odpowiedzieć, bo Liam mu przerwał.
- My właśnie z nimi gadamy - wyszczerzyli się do siebie.
- Cześć chłopaki - powiedziałyśmy równocześnie. Niall zbliżył się do komputera i....

Postanowiłam mieć do was małą prośbę... Jako że ostatnio mam brak weny, chciałabym żebyście pod postem w komentarzach dali propozycje zakończenia tego zdania. Im więcej komentarzy tym lepiej. Gdy będzie co najmniej 4 propozycje od różnych osób wtedy napiszę kolejny rozdział. Dzięki XD


środa, 29 maja 2013

rozstanie

- Niall przykro mi ale już muszę iść do samolotu - powiedziałam mimo, że miałam ochotę zawrócić i nigdzie nie jechać. Wiedziałam że muszę wyjechać ale wcale nie miałam na to ochoty. Mimo, że rozum podpowiadał mi, że to ostatnia szansa ratowania rodziny, serce chciało zostać tu w Stanach.
- Skarbie, już za tobą tęsknię - powiedział i pocałował mnie czule.
- Możecie w końcu skończyć. Rzygać mi się już chce - warknęła Jewel.
- Jakoś mnie nie dziwi to, że tak mówisz. A wszyscy uważają, że to ja nie mam serca.
- Oczywiście że nie masz - przytaknął Liam. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Jak mój najlepszy przyjaciel mógł tak powiedzieć  Zawsze był blisko mnie, gdy ja byłam sławna, a on nie. Gdy ja grałam wielkie koncerty a on występował na szkolnych przedstawieniach. - Bo każdy z naszej szóstki ukradł Ci je po kawałku - po tych słowach już w ogóle nie chciałam jechać. Ale musiałam. Dlatego tylko sprowokowałam grupowego miśka i poczłapałyśmy ze łzami w oczach do samolotu. Gdy tylko wsiadłyśmy do samolotu, całkowicie się rozpłakałyśmy. To było głupie, bo przecież nie żegnamy się na zawsze, ale prawdziwe.
Usiadłam w swoim fotelu i zagapiłam się w okno. Gdy powróciłam do rzeczywistości byliśmy już w powietrzu. Spojrzałam na siostrę, która właśnie wycierała oczy.
- No proszę jednak masz serce - powiedziałam, zbyt sarkastycznie.
- Mi też będzie ich brakować, ale ile to można się żegnać.
- Tyle ile trzeba. Nie rusza cię to, że nie zobaczysz Zayna przez miesiąc?
- Rusza ale nie tak bardzo jak ciebie. Myślisz że nie wiem że poszłaś się z nim żegnać? - powiedziała oskarżycielsko.
- Co??
- Jak niby dawał ci rady
- Chyba żartujesz. Nie myślisz chyba, że ja i Zayn?
- Właśnie tak myślę. Jesteście bardzo blisko.
- Tak jako przyjaciele. Nigdy bym tego nie zrobiła Niallowi.
- Wiem jaka jesteś. Wcześniej bawiłaś się chłopakami to czemu teraz tego nie robisz?
- Bo nigdy bym nie zraniła ani Ciebie ani Nialla. Jesteście najważniejszymi osobami w moim życiu. Jak nie chcesz to nie wierz - wkurzona wstałam i poszłam do łazienki. Jak mogła mnie o coś takiego oskarżyć. Dobra kiedyś bywało różnie. Wiem o tym i nie zamierzam się tego wypierać ale to było kiedyś. Usiadłam na zamkniętej klapie sedesowej i najzwyczajniej w świecie zaczęłam ryczeć. Łzy powoli spływały mi strumieniami na spodnie. Nie wiedziałam dlaczego łzy tak bardzo cisnął się mi do oczu. Czasem kłóciłam się z JJ ale to były takie siostrzane kłótnie. Teraz wyglądało to poważnie. Gdy miałam już wrażenie, że wyczerpały mi się wszystkie łzy po drugiej stronie drzwi usłyszałam.
- Możemy pogadać? - wstałam, obmyłam twarz wodą i wyszłam z łazienki. przed drzwiami czekała oczywiście Jewel.
- Przepraszam. Nie wiem co się ze mną dzieje ostatnio. Ciągle mam jakieś napady złości. Najlepiej bym coś rozwalała, albo na wszystkich wrzeszczała. To chyba przemęczenie. Przepraszam.
- Spoko. Powiedziałaś tylko prawdę - przyznałam smutno. - Ale nigdy bym nie zraniła Nialla. Nigdy.
- Wiem. Wierzę ci - przytuliłyśmy się i wróciłyśmy do naszego przedziału. Na szczęście leciałyśmy wynajętym samolotem i leciałyśmy same z ochroną. Czekała nas długa podróż więc obydwie postanowiłyśmy się przespać.

Lądowałyśmy oczywiście w Warszawie na Okęciu. Stąd miałyśmy bardzo blisko do miasta w którym mieszka nasze rodzeństwo. 100 km to samochodem niewielki dystans.
- Warszawa jest taka szara - powiedziała Jewel, wyglądając przez okno limuzyny.
- Nic się tu nie zmieniło odkąd tu byłyśmy ostatnim razem.
- Będziecie tutaj mówić po polsku? - spytał Josh.
- Oczywiście. Z początku może być trudno ale jakoś damy radę - powiedziała optymistycznie.
- Tutaj wydaje się jakby czas zwolnił - powiedziałam w zadumie.
- A mówią że Warszawa to miasto szybkiego życia - wtrącił się Don, który w razie potrzeby miał ochraniać Jewel.
- Zapraszam w takim razie do Los Angeles - zaśmiała się Jewel.
- Ewentualnie New Yorku- dodałam.
- Ja nie przeczę. Sam wychowałem się w Atlancie.

Tak jak mówiłam po niecałych dwóch godzinach, dojechaliśmy na miejsce. Niestety musiałyśmy się przemęczyć w jakimś hotelu, ale nie było źle. Przywykłyśmy już do życia w hotelach. Nigdy w prawdziwym domu. no może teraz gdy miałyśmy przerwę pomiędzy dwoma trasami, ale tak ciągle jeździłyśmy od lotniska do hotelu i areny na której śpiewałyśmy. Ewentualnie cała podróż tourbusem od Areny do Areny. Oczywiście w hotelu miałyśmy oddzielne pokoje, więc gdy tylko weszłam do swojego, postanowiłam zadzwonić do Nialla.
- Halo?
- Hej Skarbie. Dzwonię, żeby powiedzieć, że już dojechałyśmy na miejsce.
- Jesteście już w hotelu? - spytał zdziwiony.
- No tak - odpowiedziałam.
- Miałaś zadzwonić do mnie jak wylądujesz.
- Chyba nie będziesz się na mnie złościł, bo zadzwoniłam chwilę później.
- Chwilę? Jakieś 2 godziny - powiedział poirytowanym głosem.
- Proszę cię.
- Nie musisz mnie prosić. Wystarczy, że będziesz dotrzymywać obietnic.
- Nie zarzucaj mi że nie dotrzymuje, bo zawsze to robię.
- Tylko czasem z opóźnieniem.
- Wiesz co mam dosyć ciebie, Jewel i reszty. Mam dosyć waszego dogadywania mi. Jak macie coś do powiedzenia to powiedzcie wprost a nie jakimiś ogródkami - powiedziałam i się rozłączyłam. Po chwili mój telefon, który wylądował na łóżku, zaczął dzwonić. Odebrałam.
- Słucham?
- Przepraszam. nie chciałem nic ci zarzucać. Coś się stało?
- To ja przepraszam. Od kilku dni wszyscy mają do mnie jakieś ale...
- Ja nie mam. I uwierz powiedziałbym wprost.
- Dziękuję - powiedziałam z łaską.
- Pogadamy wieczorem na skype?
- Nie bardzo będę miała czas. Chciałybyśmy od razu spotkać się z rodziną.
- Ok rozumiem. A powiesz mi teraz co się stało? - położyłam się na łóżku i zaczęłam nawijać o tym jak Jewel mnie oskarżyła o bycie z Zaynem.
- Przepraszam Skarbie, że teraz to powiem, ale dziewczyna ma rację. Kiedy ma być zazdrosna o niego? Jak już będzie za późno?
- Trzymasz jej stronę?
- Spokojnie tylko w tej sprawie.
- Nawet jeśli jej słowa mnie zabolały? - powiedziałam oskarżycielsko.
- Skarbie - powiedział tonem pełnym poddania się.
- Dobrze wiem o co ci chodzi - powiedziałam.
- Nie fochaj się na nią tylko dlatego, że zależy jej na Zaynie.
- Dobrze - poddałam się.
- Zadzwoń do mnie w wolnej chwili
- Dobrze - znów powtórzyłam.
- Tylko nie zapomnij - uśmiechnęłam się.
- Nie zapomnę, spokojnie.
- Kocham cię, pa - gdy tylko się rozłączyłam, położyłam telefon na łóżku i nagle usłyszałam jakieś krzyki na korytarzu. Do mojego pokoju wpadła zdyszana Jewel.
- Co się stało? - spytałam zdziwiona.
- U mnie w po po pokoju - zaczęła jąkać. - U mnie w pokoju...
- No u ciebie w pokoju? - ponagliłam.
- Je je jest
- Co mysz? - spytałam poirytowana.
- Nie goły facet - wykrzyczała. Wybuchnęłam śmiechem, przekonana, że Jewel żartuje, ale ona wyglądała całkiem poważnie.
- Ty nie żartujesz? - spytałam. Energicznie zaprzeczyła głową.
- A gdzie Don?
- Poszedł zamówić obiad do pokoi.
- Chodź - wyszłyśmy na korytarz i skierowałyśmy się do pokoju Jewel. Po cichu weszłyśmy do pokoju, a potem do łazienki. Przed lustrem faktycznie stał nagi facet. Znaczy się owinięty już ręcznikiem. Trzeba przyznać mięśnie miał super.
- Przepraszam co pan robi w pokoju mojej siostry? - zapytałam ostro a koleś podskoczył z przerażenia i odwrócił się do nas. Dopiero teraz wydało mi się, że ma nie więcej niż 21 lat.
- Prze prze przepraszam - zaczął jąkać. - Katie?
- Katie i co z tego?
- Jestem twoim wielkim fanem - Jewel zaczęła chichrać.
- To nie uprawnia pana do tego by wchodzić do pokoju mojej siostry i korzystać z jej prysznica - tymi słowami chyba przypomniałam mu, że stoi w samym ręczniku.
- Przepraszam ja się tylko ubiorę i wszystko wyjaśnię.
- Proszę bardzo - powiedziała ze śmiechem Jewel. Koleś zaczął zdejmować ręcznik i naszym oczom ukazała się jego dupa. Jewel wpadła w śmiechawe a ja odchrząknęłam z uśmiechem na twarzy. Koleś szybko zarzucił z powrotem ręcznik.
- Przepraszam - powiedział czerwony jak burak.
- To my może najpierw wyjdziemy - pociągnęłam Jewel do salonu.
- Przepraszam to z roztargnienia - krzyknął za nami.
- Nie szkodzi - zaśmiała się JJ.
Po zaledwie 2 minutach chłopak do nas dołączył.
- Przepraszam. Nazywam się Kamil.
- Jestem Katie a to moja siostra Jewel - uściskaliśmy sobie dłonie.
- Przepraszam za to zamieszanie z pokojami. Byłem pewien że jestem we właściwym bo to kierownik hotelu otwierał mi drzwi. Nawet nie sprawdzałem swojego klucza.
- Ale meksyk. Nie ma to jak Polska - wymamrotała Jewel, która już się uspokoiła.
- Zdecydowanie. Wolę Anglię - wyszczerzył biały zgryz.





sobota, 25 maja 2013

Rozdział 13

- Skarbie musicie wyjeżdżać do Europy skoro macie jeszcze wolne? - spytał oburzony Niall.
- Kochanie właśnie dlatego że mamy wolne jedziemy do Polski - powiedziałam zbyt przesłodzonym głosem. Jego ton i mój ton wróżyły tylko jedno - kłótnie.
- I tak mało czasu spędzamy razem, a ty sama decydujesz, że pojedziesz do jakiejś tam Polski na miesiąc!
- Nie jakiejś tam Polski tylko do kraju w którym się urodziłam! - wyjaśniłam poirytowana.
- Jeden chuj za przeproszeniem! - warknął.
- Od kiedy to tak się do mnie zwracasz? - warknęłam wkurzona.
- Od kiedy podejmujesz decyzje beze mnie?
- Niall kurczę to tylko miesiąc - próbowałam uspokoić siebie i jego jednocześnie.
- Tylko miesiąc? Specjalnie dla ciebie wprowadziliśmy się do waszego domu, żebyśmy mogli częściej spędzać razem czas.
- aha specjalnie dla mnie, a dla ciebie to już nie?! - znowu wzbierała we mnie fala złości.
- Dobrze wiesz, że nie miałem tego na myśli - usiadł na moim łóżku i oparł łokcie o swoje kolana. Ja nadal stałam przed łóżkiem wbijając w niego wściekłe spojrzenie. Chłopak zaczął bawić się swoją bransoletką, którą nosił na ręku odkąd je kopiliśmy i która dawała mu teraz pretekst, żeby na mnie nie patrzeć.
- Przestań bawić się tą cholerną bransoletką! Tylko popatrz na mnie! - wrzasnęłam.
- Cholerną?! Tyle dla Ciebie znaczy?
- A dla ciebie znaczy więcej skoro i tak mi nie ufasz na tyle, żeby pozwolić mi wyjechać?
- Ufam ci - chłopak podniósł się i podszedł do mnie.
- Zostaw mnie! - odsunęłam się od niego.
- Porozmawiajmy spokojnie - jego ton o wiele bardziej złagodniał i pozwoliłam mu żeby mnie przytulił.
- Cholera jasna, jak ty to robisz że zawsze gdy jestem wściekła wystarczy że mnie przytulisz i już nie umiem się na ciebie gniewać - powiedziałam do jego piersi. Wiedziałam, że się uśmiechnął.
- Możesz powiedzieć czemu chcesz teraz wyjechać?
- Musze pomóc mojej rodzinie - podniosłam wzrok tak, żeby móc zauważyć jego reakcję. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.
- Czemu wcześniej nie powiedziałaś?
- Nie chciałeś słuchać - odsunęłam się od niego, bo miałam ochotę znowu się na niego zezłościć.
- Dziwisz mi się? Jesteśmy ze sobą pół roku i teraz gdy masz wolne a my mamy troszkę mniej koncertów, mówisz mi że wyjeżdżasz.
- Wiem, że to nienajlepszy czas ale po prostu muszę - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
- Powiesz mi co się stało? - nie mogłam mu powiedzieć całej prawdy. Musiałam wyjechać do Polski i tyle. Wiem, że to będzie poważna próba dla naszego związku, ale kocham go i myślę że on też mnie kocha więc będzie trudno ale damy radę.
- Muszę wyjechać do Polski żeby dokończyć raz na zawsze sprawę, która rozpoczęła się bardzo dawno temu.
- Nie powiesz mi nic więcej? - spytał zdziwiony.
- Kiedyś ci to wszystko wyjaśnię. Naprawdę. Ale teraz pozwól mi wyjechać i nie gniewaj się na mnie - podeszłam do okna i w skupieniu zapatrzyłam się na ogród, w napięciu czekając na reakcję Nialla. Po kilku minutach podszedł do mnie i mocno mnie przytulił stając za mną i cmoknął mnie w tył głowy, a potem oparł brodę na mojej głowie.
- Będziesz do mnie dzwonić. Dobrze? - powiedział spokojnie.
- Jak będziesz chciał to nawet codziennie - powiedziała szczęśliwa.
- Kocham cię i boję się o Ciebie - moje szczęście właśnie dotarło do zenitu. Po prostu byłam cała nim przepełniona. Poczułam, że Niall mocniej zaciska ręce na mojej talii.
- Chcesz mnie udusić? - wydusiłam.
- Nie. Po prostu muszę nadrobić teraz ten miesiąc bez Ciebie - odwróciłam się tak aby być twarzą w twarz z chłopkiem i pocałowałam go. Nasz pocałunek trwał chwilę, po czym przytuliłam się do niego jak najmocniej potrafiłam.
- Będę za tobą tęsknił Skarbie - wyszeptał w moje włosy.
- Ja za tobą też - powiedział smutno, bo bałam się tego rozstania. Staliśmy tak wtuleni w siebie i nic nie mówiliśmy. Cisza otuliła nas jakby chciała zacieśnić nasz uścisk. Nie potrzebowaliśmy w tej chwili żadnych słów. To było oczywiste, że nasza miłość jest potężna.
- Katie musimy pogadać - do pokoju wpadł Zayn.
- Ocho - żachnęłam się trochę wkurzona, że nam przerwał a trochę dlatego, że wiedziałam, że przed chwila JJ z nim rozmawiała. Cmoknęłam Nialla w usta i powoli zaczęłam iść za Zaynem. Niall trzymając moją dłoń, w chwili gdy już miałam go puścić, przyciągnął mnie z powrotem. Pocałował mnie tak czule, że myślałam że zaraz dostanę skrzydeł. Drugą dłoń wplątał w moje włosy.
- Nakrzycz na niego, a będzie dobrze - uśmiechnął się do mnie mimo smutku w oczach.
- Tylko na ciebie krzyczę Skarbie - odwzajemniłam uśmiech.

- Zayn zaczekaj! - krzyknęłam za nim, bo kierował się szybkim krokiem w stronę swojego pokoju. Gdy tylko zdołałam wpaść do niego do sypialni zamknął za mną drzwi. - Zanim zaczniesz na mnie krzyczeć. Chcę, żebyś wiedział, że to bardzo konieczne i że nie namawiam Jewel. Sama chce jechać. Gdy jej decyzja się zmieni, nie będę miała jej tego za złe - powiedziałam prawie na jednym wydechu.
- Wiem, wiem i wiem - powiedział spokojnie. - Siadaj - wskazał na kanapę. Byłam w szoku. Zayn wydawał się taki spokojny, jakby Jewel w ogóle z nim jeszcze nie rozmawiała.
- Nie patrz tak na mnie - zaczął. - Tak rozmawiała ze mną.
- Skąd wiesz o czym myślę? - spytałam jeszcze bardziej zdziwiona.
- Znamy się nie od dzisiaj. A pomimo różnicy wieku, nie bardzo różnicie się z Jewel pod względem charakteru.
- Nie jesteś zły, że wyjeżdżamy?
- Jestem, ale słyszałem jak kłóciłaś się z Niallem. Nie chcę bardziej ci dokopać, a tym bardziej nie chcę dokopać Niallowi.
- Niallowi? - teraz to w ogóle byłam zdezorientowana. Zayn jest fajny i w ogóle ale czasem gada jak potłuczony.
- No tak. Gdybym nakrzyczał na ciebie Niall miałby mi to za złe. W końcu wiem co on do ciebie czuje i wiem jak się czuje, gdy ktoś cię hejtuje. Nie chcę by był zły na mnie. Słuchaj mam do Ciebie prośbę.
- Jasne - powiedziałam, budząc się z transu. Słowa które właśnie wypowiedział Zayn, naprawdę mnie cieszyły.
- Mogłabyś szczególnie uważać na Jewel. Wiem, że ta wariatka jest zdolna do wszystkiego i czasem zachowuje się jak dzieciuch.
- Dobraliście się. Uwierz - powiedziałam z uśmiechem.
- No tak - uśmiechnął się. - Ale nie chcę by coś się jej stało, albo żeby coś odwaliła. Kocham tą debilkę, ale wiem do czego jest zdolna.
- O jak czule o niej mówisz.
- Tak tak wiem - zaczęliśmy delikatnie się śmiać.
- Chodź na obiad - powiedziałam patrząc na godzinę. Obydwoje skierowaliśmy się do jadalni. Wszyscy już siedzieli.
- Co ten idiota od ciebie chciał? - zapytała JJ z szyderczym uśmiechem.
- A takie tam wskazówki.
- Jakie wskazówki? - spytała zdezorientowana.
- No na przykład - na poczekaniu musiałam coś wymyślić. - Żebym zawsze pamiętała o zmianie bielizny codziennie i żebym w Polsce ciebie też przypilnowała z tym. Albo żeby nie zapomnieć wziąć dla ciebie śliniaczka bo w samolocie na pewno zaśniesz i zaczniesz się ślinić - wszyscy spojrzeli na mnie i zaczęli się śmiać.
- Hahaha bardzo śmieszne - powiedziała Jewel.
- To nie jest śmieszne, Skarbie - Zayn usiadł koło niej. - To jest aż 14 godzin lotu - wyszczerzył do niej zęby, a ona walnęła go w klatkę piersiową.
- Auć.
- To za te głupie żarty.
- będziemy za wami tęsknić - powiedział Harry.
- My za wami też - powiedziałyśmy ze smutkiem. Niall otulił mnie swoim ramieniem.
- Damy radę - powiedział,  a ja mimowolnie się uśmiechnęłam, bo to były najwspanialsze słowa, które mógł wypowiedzieć w tej chwili.
- Robimy dzisiaj ognicho na pożegnanie? - spytała Jewel.
- O nieeeee - krzyknął Harry.
- Harry? - spytałam zmartwiona.
- Dobra nie będę pił - wyszczerzył się do mnie.

środa, 22 maja 2013

rozdział 12

- Harry daj pyska - zaśmiałam się do chłopaka, który właśnie wszedł do kuchni. Wczoraj nie miałyśmy serca ich dręczyć. Przespali prawie cały dzień, a jak popołudniu ruszyliśmy do domu, znowu usnęli. Mieli tak okropnego kaca, że postanowiłyśmy odczekać swoje i podokuczać im w swoim czasie.
- Hej Katie- powiedział zmarnowanym głosem. Najwidoczniej po kacu alkoholowym, wdarł się kac moralny. Chłopak usiadł koło mnie przy stole kuchennym. - Przepraszam, ale nic nie pamiętam z imprezy Josha. Znaczy się coś pamiętam, ale w pewnym momencie całkiem odleciałem.
- Wiem wiem - zaśmiałam się. - Chcesz soku pomarańczowego?
- Chętnie. Chłopcy jeszcze śpią? - spytał od niechcenia.
- Jak 20 minut temu zrobiłam rundkę po waszych pokojach to jeszcze wszyscy spali.
- A tak w ogóle to co my robimy u was?
- Spaliście w samochodzie, a my nie chciałyśmy was obmacywać żeby znaleźć klucze do waszego apartamentu.
- Aha to zrozumiałe. Byłaś u nas w pokojach? - spytał zdziwiony.
- Oczywiście. Martwię się o was jak o rodzinę, więc musiałam sprawdzić czy wszystko w porządku.
- Dzięki Katie za wszystko - cmoknął mnie w policzek.
- Nie ma za co - odpowiedziałam uprzejmie.
- Oczywiście, że jest za co. Za to, że jak się uchlaliśmy pomogłaś Liamowi zająć się nami i że nas tutaj przywiozłaś i że nadal się nami zajmujesz. Dziękuję - powtórzył ze wzruszeniem w głosie i uścisnął moją dłoń, leżącą na blacie. - A tak w ogóle to co ja odwalałem?
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - spytałam.
- Dopóki chłopcy jeszcze śpią.
- W sumie to wszyscy coś odwalaliście więc nie ma co się przejmować - uśmiechnęłam się do chłopaka, wstałam dolać sobie soku i usiadłam z powrotem na fotelu kuchennym.
- Pamiętam, że miałem cholerną ochotę z Tobą zatańczyć, ale ciągle gdzieś mi znikałaś.
- Tak było, ale Niall też miał podobnie - zaśmiałam się.
- Ach ty cholero - wybuchnęłam śmiechem. - Co się stało? - spytał zdezorientowany. Najwidoczniej nie wiedział z czego tak się śmieje.
- No właśnie. Całą imprezę chodziłeś i ciągle do mnie mówiłeś "cholero ty, daj pyska"
- O kurczę - Harry walnął buraka.
- Spokojnie nie gniewam się. Wszyscy przegięliśmy z alkoholem - potem dalej wspominaliśmy BBQ u Josha i coraz się śmialiśmy. Reszta chłopaków też do nas dołączyli. Na samym końcu przyszedł oczywiście Niall i Zayn, dwa śpioszki. Wszyscy byli dość zdziwieni, że zaleźli się u nas, ale kac nie dał im zapomnieć jak się tu znaleźli więc nie jest źle.
- W ogóle byłoby o wiele lepiej gdybyście mieszkali z nami - wypaliła JJ.
- Popieram pomysł Jewel - powiedziałam.
- Nie moglibyśmy was tak wykorzystywać.
- Wykorzystywać? Żartujesz? - prychnęłam. - To by były same zalety. Miałybyśmy towarzystwo. Częściej widywałabym się z Niallem. Zayn z Jewel oczywiście tez i w ogóle jest wiele zalet - żaden z chłopaków mi nie przerwał więc chyba było dobrze.
- A prasa? - pierwszy zapytał Lou.
- Myślisz, że nie będą plotkować? - spytałam. - Oczywiście, że będą ale przecież wprowadzicie się wszyscy, a poza tym to chyba normalne, że skoro my mamy ogromny dom, to po co wy macie wynajmować apartament?
- To logiczne - powiedział Harry.
- Oczywiście, że logiczne.
- Ale Jewel to i tak naginanie waszej uprzejmości.
- Przestań pieprzyć Zayn. Wprowadzacie się i już - skwitowała Jewel.
***
- Jak się spało? - spytałam chłopaków, którzy już zeszli do jadalni na śniadanie. 
- Niesamowicie dobrze - uśmiechnął się Harry.
- Przywykliśmy już do hotelów, a tutaj poczułem się jak u siebie w domu.
- Bo to teraz jest twój dom, Liam - powiedziałam siadając między Niallem, a Harrym.
- A JJ jeszcze śpi? - spytał Zayn.
- Malik w tym domu się nie gada przy jedzeniu - Jewel wpadła do jadalni.
- Przepraszam - powiedział skrępowany chłopak i wbił swój wzrok w talerz. Jewel wybuchnęła śmiechem.
- Żartowałam - podeszła i cmoknęła go w policzek. Usadowiła się koło niego przy stole na swoim ulubionym miejscu. 
- Macie jakieś plany na dzisiaj? 
- Ja za jakąś godzinkę mam próbę z Seleną Gomez - powiedziała Jewel.
- Tańczysz dla niej? - spytał zdziwiony Harry.
- Tylko na otwarciu music Awerds.
- Ej to super.
- Katie podwieziesz mnie? 
- Jasne - powiedziałam przeżuwając kęs naleśnika.
- Pojechałbym z tobą, gdybyś chciała - zasugerował delikatnie Niall.
- Byłoby fajnie gdybyś pojechał.
- A Katie nie pogniewasz się jak skoczę spotkać się z Daniel? 
- Pogniewam się - spojrzał na mnie zdziwiony. - Nie patrz tak na mnie. Żartowałam. Nie jesteś w więzieniu. Możesz robić co chcesz. Kluczy nie musicie brać ze sobą, bo ochrona zajmuje się wpuszczaniem ludzi do domu, więc macie sprawę ułatwioną.
- Chyba że - zaczęła Jewel. - Pójdę do Josha i powiem, żeby was nie wpuszczał.
- Naszego Josha? - spytał zdziwiony Lou.
- Nie naszego - powiedziałyśmy równocześnie. 
Zaraz po śniadaniu wszyscy się rozeszli. Byliśmy teraz jak jedna wielka rodzina. Razem z Niallem i Zaynem, odwiozłam Jewel na próbę. Selena chciała, żebyśmy zostali, ale tylko Zayn skorzystał z okazji. Ja w sumie miałam już inne plany. Chciałam w końcu spędzić trochę czasu sam na sam z Niallem. 
- Mam super pomysł - zaczął tajemniczo, gdy z powrotem siedzieliśmy w samochodzie.
- Jaki?
- Moglibyśmy odwiedzić takie świetne miejsce na przystani. Tam jest niesamowicie. 
Odwróciłam się, żeby spojrzeć na Josha. Jako mój ochroniarz musiał wyrazić zgodę.
- Ja nie mam nic przeciwko - przytaknął z uśmiechem.
- Super. Powiem ci jak tam dojechać - powiedział z entuzjazmem. 
  Po kilku minutach wjeżdżaliśmy już na parking przy przystani. Niall od razu po zaparkowaniu, wyskoczył z samochodu, aby otworzyć mi drzwi. Widziałam, że Josh miał skupienie na twarzy. Zawsze tak wyglądał  gdy nie był pewien jak ludzie zareagują, gdy nas spotkają w miejscu publicznym. Jak na razie było spokojnie. Niall złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę mola. Wokół było faktycznie niesamowicie. Wszędzie gdzie było miejsce stały stragany z różnymi towarami. Ludzie chodzili w strojach kąpielowych, albo wychodzili na romantyczne spacery. Młodzież jeździła na deskorolkach, bądź rolkach. Niektórzy siedzieli przy stolikach kawiarnianych, bądź należących do barów. 
- Tu jest niesamowicie - powiedziałam z takim zachwytem, jak małe dziecko, które patrzy na wystawę sklepu ze słodyczami. Spojrzałam na Nialla. Wydawał się zadowolony z efektu jaki wywołało na mnie to miejsce. Już dawno nie widziałam u niego tych słodkich iskierek w oczach.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - spytał z uśmiechem.
- Nie nic - odwzajemniłam uśmiech i przeniosłam wzrok na stoisko z bransoletkami. - Ale super - pociągnęłam chłopaka w stronę stolika.
- Chcesz którąś Skarbie?
- Polecam bransoletki dla zakochanych - powiedział bardzo opalony sprzedawca. - To równocześnie bransoletki szczęścia - wyciągnął w naszą stronę przeurocze pudełeczko.
- Ale w komplecie są trzy - powiedziałam zdezorientowana.
- Dwie dla zakochanych, a trzecia aby umocować ją tutaj - pokazał na spore drzewko, na którym wisiało już mnóstwo takich bransoletek. - Ta trzecia ma miejsce na zapisanie waszych imion. Podpisujecie się na niej, mocujecie na gałązce i pozostaje tam, aż wasz związek nadal trwa. Mam nadzieję, że gdy będę przekazywał to drzewko swojemu synowi, by kontynuował mój interes, większość tych bransoletek nadal będzie tu wisiało.
Sprzedawca bardzo mnie wzruszył swoim wyznaniem. To niesamowite, że kogoś może tak radować szczęście innych. Gdy nam mówił o tych bransoletkach widziałam w jego oczach takie zamiłowanie do swojej pracy.
- A gdyby komuś się nie powiodło? - spytał sceptycznie Josh.
- Zawsze może tu wrócić i odpiąć wspólną bransoletkę.
- To niesamowite - powiedziałam z zachwytem.
- Poproszę taki komplecik - powiedział Niall.
- Czuję, że wasza bransoletka będzie tutaj wisiała przez wiele, wiele lat - powiedział sprzedawca gdy podpisywaliśmy swoją bransoletkę. Przez cały czas uśmiechaliśmy się do siebie.
- Cieszę się że trafiliśmy na pana - powiedziałam uśmiechając się do sprzedawcy.
- To ja dziękuję, że powierzyliście mojemu drzewku swoją miłość. 
- Dziękujemy jeszcze raz - pożegnał się Niall i chciał pociągnąć mnie w stronę mola aby się przejść kawałek.
- Poczekaj - sprzedawca złapał mnie za rękaw. - Chciałbym zamienić z tobą słówko.
- Katie - zaczął Josh.
- Poczekajcie chwilkę. nic mi się nie stanie. Spokojnie - i wróciłam do sprzedawcy.
- W razie gdy kiedyś będziesz miała jakieś wątpliwości, zawsze możesz tu przyjść i spojrzeć na tą trzecią bransoletkę. Zawsze gdy nie będziesz pewna, odwiedzaj moje kochane drzewko. I przekaż to swojemu chłopakowi.
Podziękowałam mu jeszcze raz i zaskoczona przytuliłam go na pożegnanie.
- Dziękuję - powiedział ze wzruszeniem i podbiegłam do chłopaków.
- Co chciał od ciebie jeszcze ten sprzedawca - spytał Josh.
- Chciał coś mi powiedzieć i dał tą kopertę dla Nialla - wręczyłam mu podarek.
- Chyba nie wierzycie, że to drzewko wam naprawdę przyniesie szczęście - powiedział sceptycznie Josh, a my tylko uśmiechnęliśmy się do siebie i skierowaliśmy w stronę morza.
Widoki były tu niesamowite. Wszystko było tu niesamowite. Oczywiście kilku naszych fanów podeszło do nas aby poprosić o wspólne zdjęcie czy autograf. Mimo to nie mieliśmy ochoty stąd odchodzić.
- Masz ochotę zjeść tutaj obiad? -spytał mnie chłopak.
- Skarbie a możemy tutaj zostać do wieczora? - spytałam błagalnie.
- Josh? 
- Ja nic nie mam do gadania. Ja tylko was ochraniam.
- Skarbie? - ponagliłam chłopaka który się wahał.
- Dla ciebie wszystko kochanie - i pocałował mnie.
- Tobie też kupimy obiad - zaśmiałam się do Josha.
- E tam najwyżej bym schudł.
I ze śmiechem skierowaliśmy się do restauracji na przystani. 









niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 11

- Może wracamy już do chłopaków? - spytał Niall.
- Możemy. Coś planujecie na dzisiaj?
- Josh chciał żebyśmy przyjechali do niego na BBQ.
- Czemu nie powiedziałeś wcześniej? - spytałam z wyrzutem. 
- To urodziny Josha a on nie chciał wielkiej imprezy i przede wszystkim nie chciał krępujących życzeń i prezentów - tłumaczył Irlandczyk. 
- Muszę przyznać, że trochę dziwny zwyczaj, ale zrozumiały. 
- To co jedziemy do niego - Niall jeszcze na chwilę się zatrzymał.
- Chcesz może coś mi powiedzieć? - spytałam speszona nagłym zatrzymaniem się chłopaka przede mną.
- Nie. Chciałem tylko spojrzeć w twoje śliczne oczy - poczułam, że się rumienię, ale Niall, ratując mnie z tej krępującej sytuacji, pochylił się i mnie pocałował. Był bardzo czuły i zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno to mój chłopak. Poczułam ciepło krążące po moim ciele. Nie wiem jak on to robił, ale za każdym jego pocałunkiem jeszcze bardziej mi się podobał. Delikatnie zakończył czuły pocałunek i spojrzał wprost w moje oczy.
- Możemy już wracać - powiedziałam zachrypniętym głosem i poszłam przodem.
- Słodko wyglądasz jak się rumienisz - powiedział za moimi plecami, tak żebym tylko ja to usłyszała.
- No w końcu - podsumował Liam.
- Myśleliśmy, że już się zgubiliście.
- Mogliśmy wam dać GPSa - zaśmiał się Lou.
- Jejciu może chcieli chwilę pobyć sami a wy się czepiacie - powiedział Harry i wykonał ruch jakby chciał uprawiać sex z powietrzem.
- Ale zabawne wiesz. Na pewno by nam tak krótko to nie zajęło - bronił się Niall, a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Mówisz, że taki ostry zawodnik z Ciebie? - dopytywał Liam.
- Spadaj - skierowaliśmy się w stronę samochodów. Z nami miała jechać Jewel, Zayn i Liam. Z Joshem: Lou i Harry. Po drodze do samochodów chłopcy jeszcze chwilę droczyli się z Niallem.
- Obstawiam, że wytrzymałbyś około 5 minut - rzucił propozycję Harry.
- Harry nie bądź dupkiem. Jak Niall chce to na pewno potrafi - wtrącił się Lou. - Z 6 minut na pewno by wytrzymał - dodał ze śmiechem.
- Dzięki stary - Niall się poddał.
- Spokojnie kochanie - podeszłam do niego i cmoknęłam go w policzek.
- 6 minut z taką boską dziewczyną to i tak niesamowity wyczyn.
- Josh bo pomyślę, że masz coś do mojej siostry - wtrąciła się JJ, która do tej pory trzymała się lekko z tyłu.
- Miałbym tez coś do Ciebie, ale wolę darować sobie walkę z Zaynem. 
- Aha czyli ja jestem mniej groźny - Niall wydawał się trochę zdołowany.
- Nie ale Zayn ma tyle tatuaży - wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Zayn ciesz się, że tylko dzięki tatuażom jesteś groźny - powiedziałam do chłopaka.
- Dzięki - wsiedliśmy wszyscy do samochodów. Wiedziałam że ta chwila nastąpi więc niewiele mnie zdziwiło to gdy Jewel zaczęła.
- Katie gniewasz się na mnie?
- Jasne, że nie. Jesteś moją siostrą, a to że chodzisz z tatuażami Zayna może jakoś wytrzymam.
- Z tatuażami?
- No tak i to do tego z członkiem 1D - dodałam z udawaną aprobatą.
- Sama chodzisz z Niallem.
- No tak ale ja chodzę z Niallem, a nie jego tatuażami. 
- Ok przyznaję. Śmiesznie wyszło z tym Joshem, ale nie ma co się dziwić, że chłopak bredzi, bo ma już za sobą kilka toastów - bronił chłopaka Liam. 
- Oo i już wszystko jasne.
  Josh mieszka w niewielkim domu, ale w ogrodzie ma sporo miejsca. Na przyjęcie w ogrodzie zaprosił tez kilku swoich znajomych, więc paczka troszkę się powiększała. Niall cały czas trzymał się blisko mnie, a impreza się rozwijała. można było trochę potańczyć, coś wypić, zjeść, ale o dziwo chłopcy byli jeszcze grzeczni.
- Nie dziwi cię to, że chłopcy w ogóle nie piją? - spytała mnie Jewel, która na chwilę pozbyła się Nialla i Zayna, którzy poszli przynieść nam coś do picia. 
- Umówiliśmy się, że albo pijemy wszyscy albo żaden - Liam właśnie się do nas zbliżył. 
- W takim razie ja i Jewel prowadzimy, a wy się bawicie - powiedziałam, a Jewel przytaknęła.
- Jesteście pewne tego poświęcenia - spytał Zayn, który właśnie wrócił z Niallem, z napojami w ręku. 
- Pewnie, że jesteśmy. To impreza waszego kumpla. 
   Normalne dziewczyny po kilku minutach żałowałyby tej decyzji, ale nie my. Znałyśmy chłopaków na tyle, żeby wiedzieć, że takie zachowanie to dla nich norma. Chłopcy ciągle tańczyli, wygłupiali się i próbowali rozkręcić imprezę. Jednego można było być pewnym gdy zapraszało się chłopaków z One Direction na imprezę. Zabawa będzie szalona i pełna śmiechu.
- Skarbie zatańczymy? To moja ulubiona piosenka - nie umiałam się oprzeć, więc po chwili tańczyłam z Niallem w tłumie. 
- Odbijany słodziaczku - Liam wyszczerzył zęby do Nialla i chwycił mnie w talii. Wirowałam z nim wśród gości a kątem oka widziałam, że Niall schodzi z parkietu, ale Jewel mu w tym przeszkadza wciągając go w kółku, w którym tańczyła z Zaynem i chłopakami. Harry zaczął tańczyć swój szalony taniec, co oznaczało, że wpadła mu w oko jakaś dziewczyna. Liam nie zbyt długo nacieszył się moim towarzystwem bo Lou po chwili chwycił mnie w ramiona i teraz z nim tańczyłam. Po szalonym tańcu z chłopakami, lekko zmęczona, podeszłam do stołu wziąć coś do picia. 
- Katie- zagadnął do mnie Josh.
- Tak?
- Moglibyście zostać u mnie na noc. Nie musiałabyś prowadzić po nocy.
- Hmm. To zależy od chłopaków i ich stanie.
- Stan nie gra tu roli. Nie chciałbym, żebyś zmęczona siadała za kierownicę.
- No ok. - Trochę zdziwiła mnie propozycja Josha, ale już przywykłam, że chłopcy z 1D się o mnie martwili. Najwidoczniej Josch bardzo do nich pasował. 
Wróciłam na parkiet, na którym Jewel szalała z Zaynem, który chyba już troszkę przesadził z alkoholem. Podeszłam do Nialla, który właśnie schodził się czegoś napić.
- O hej Słońce - powiedział, też już lekko wcięty. 
- Chcecie zostać u Josha na noc? 
- Byłoby zajebiście - powiedział rozanielony, a ja nie potrafiłam się powstrzymać przed uśmiechem. - Chcesz w takim razie jakiegoś drinka?
- Chętnie się czegoś napiję. - podeszliśmy do baru, przed którym stał wynajęty barman. 
- Poproszę dwa drinki. Jeden może być mocny, drugi lżejszy - zamówił Niall. 
- Lżejszy dla Katie? - spytał barman.
- Oczywiście - powiedział Niall. - Nie chcę upić mojego Kociaka.
- Niall może jednak się zamienimy drinkami - powiedziałam z uśmiechem, widząc że chłopak jest już troszkę pijany.
- Możemy - chyba już nie miał siły się ze mną sprzeczać.
- A ty cholero tu jesteś - powiedział do mnie Harry, który zmierzał ku nam chwiejnym krokiem.
- Do mnie mówisz? - spytał Niall.
- Nie do ciebie pacanku - stuknął go w czoło. - Mówię do naszej ślicznotki. Cholero ty mała nie zatańczyłaś jeszcze ze mną. Ciągle mi uciekasz - pogroził mi palcem.
- Nie uciekam przed tobą. Chodź - podałam mojego drinka Niallowi, z miną, która mówiła: "Wolałabym z tobą zostać, ale Harry to też mój przyjaciel."
- Cholero ty jedna- powiedział Harry, zaczynając ze mną tańczyć.
- Oj Harry - tylko tyle zdołałam powiedzieć. Po skończonej piosence, Harry dumny z tego, że w końcu ze mną zatańczył poprowadził mnie do ławki, na której siedział Niall z Zaynem. 
- O powraca moje Słońce - powiedział Niall, sadzając mnie sobie na kolanach. 
- Gdzie JJ? - spytałam.
- Olała mnie i tańczy z Liamem - powiedział Zayn.
- Cholero ty - zaczął Harry, który siadł koło Nialla. - Daj pyska - powiedział do mnie.
- O o o panu to dzisiaj chyba już podziękujemy - powiedział Liam, który właśnie podszedł do nas w towarzystwie Jewel i który chyba był najtrzeźwiejszy z nich wszystkich ze względu na swoją nerkę.
- Przecież ja jestem trzeźwy - powiedział Harry, kołysząc się na ławce. 
- Ależ oczywiście - przytaknął Zayn, próbując wstać do Jewel, w wyniku czego ochlapł z powrotem na ławkę. Zaczęłam się z nich śmiać, gdy podszedł chwiejnym krokiem Lou
- Ale zabawa - wykrzyknął. 
- Lou wracaj do nas - krzyknął jakiś kumpel Josha.
- Kto się bawi? Kto się bawi? Tak się bawi Tomo Tomilson - powiedział i pociągnął za sobą Jewel w stronę chłopaków, tańczących na patio. 
- Chodźcie z nami - zdążyła wykrzyczeć. Wstałam i pociągnęłam za rękę Nialla. Harry i Zayn też dołączyli, a Liam poszedł się czegoś napić. Harry wyrównał chód do mnie i powiedział:
- Cholero ty daj pyska - wiedziałam, że jest już kompletnie pijany więc to zignorowałam. 
- Nie gniewaj się na niego. On jest już kompletnie pijany - bronił go Zayn który uwiesił się na mojej szyi. - Nie to co ja.
- A ty jesteś trzeźwy jak cholera - zaśmiał się Niall.
- Oczy wiście - wyjąkał Zayn.
 Ledwo zaczęliśmy tańczyć, gdy podszedł do nas Josh.
- Chodźcie się napić.
- Oczy wiście - powiedział Zayn. 
- Mama może mnie zabić - powiedział Josh. - ale to dopiero jutro - i zaczął się śmiać. On też już był nieźle wcięty. Dołączyła do nas JJ.
- Zayn. Wam może już wystarczy?
- Ależ kochanie ja jestem trzeźwy.
- Ja też- powiedział Niall dziecięcym głosem. - Zrobić jaskółkę?
- Nie trzeba - zaśmiałyśmy się.
   Już dawno tak dobrze się nie bawiłam. Może spowodowane to było faktem, że ostatnio bywałam tylko na oficjalnych imprezach, a na takich domówkach był zupełnie inny klimat. Ostro dzisiaj zabalowaliśmy, ale ja z Jewel nie na tyle by nie pamiętać co się działo. Chłopcy około 3 rano odpłynęli już całkowicie, ale jeden plus był taki, że i tak mieliśmy na noc zostać u Josha. Ciesze się, że wypadła nam taka imprezka. Jedno jest pewne chłopcy obudza się z kacem, a my nie damy im żyć, ponieważ mamy kilka haczyków na nich. 







piątek, 3 maja 2013

- Masz ochotę odwiedzić Ukochanego? - zapytał Liam, kiedy wychodziliśmy do garażu, gdzie zaparkował.
- Nie chcę mu przeszkadzać.
- Oj chodź. Chyba jeszcze nigdy nie byłaś u nas na próbie - namawiał mnie błagalnym tonem.
  Dałam mu się namówić na niezapowiadana wizytę u Nialla i reszty zespołu. Tak się składało, że w sumie nigdy nie byłam u nich na próbie. Kilka razy byłam na koncercie, ale zobaczyć kogoś od "kuchni" to zupełnie coś innego.
- Mogę włączyć radio? - spytał chłopak.
- Jasne to Twój samochód
- A w twoim bym nie mógł?
- Do mojego nawet byś nie wsiadł - zaśmiałam się.
- Jeździłem już z Tobą więc to się nie liczy.
   W radio właśnie leciała moja ulubiona piosenka: Pompeii - Bastille, a tak się składa, że Liam też ją lubi. Oboje zaczęliśmy śpiewać kawałek. Odkąd przyjaźnię się z Liamem, zawsze się wygłupiamy do hitów.
- Brakowało mi tego - przyznał chłopak.
- Oboje ostatnio jesteśmy trochę zapracowani - przyznałam.
- To nie to. Zawsze znajdowałaś dla mnie czas, a teraz najzwyczajniej w świecie olałaś mnie dla Nialla.
- Dobrze wiesz, że to nie tak.
- Yhymm - przytaknął.
- Zawsze chętnie z wami spędzam czas.
- Spokojnie tylko się z Tobą droczę - wyszczerzył się od ucha do ucha.
- Dupek.
- Ale jaki słodki dupek.
- Niall słodszy.
- Oj tam.
   Dojechaliśmy do sali w której Niall ćwiczył z zespołem. Weszliśmy do środka i oczywiście Niall nie patrząc zbytnio zdjął gitarę i chciał do mnie podbiec ale oczywiście sierotka potknął się o kable.
- Jezu - krzyknął.
- Sierota - zaśmiał się chłopak, który gra na perkusji.
- Hej Skarbie - pocałował mnie- I cześć Dupku - wyszczerzył się do Liama.
- U was to rodzinne, czy jak? - zaśmiał się Liam.
- Nie jesteśmy rodziną - powiedziałam.
- Jeszcze - wtrącił się Niall.
- Chodź Kochanie przedstawię Cię innym z zespołu - i pociągnął mnie w stronę muzyków. - Josha już znasz - no fakt chłopaka od perkusji już poznałam. Któryś z gitarzystów, gdy Niall mnie przedstawiał, zaśmiał się, że chłopak musi się mną pochwalić i oczywiście się ze mną ożenić, bo na mnie nie zasługuję. Usiadłam z Liamem na widowni, a Niall miał dokończyć próbę, ale gdy tylko przećwiczyli jedną piosenkę na salę wpadł Harry i Lou
- O no proszę reszta przygłupów - krzyknął do nich Liam.
- Cześć Dupku - powiedzieli chórem.
- Zmówiliście się dzisiaj czy jak?
- Dzisiaj nie - wyszczerzyłam się do niego. - Ale wczoraj wieczorem tak.
- Hej Katie - podeszli do mnie się przywitać. Chwilę później Niall i Josh też dołączyli, a gitarzyści zaczęli pakować swój sprzęt.
- Już po próbie? - spytałam wtulając się w Nialla.
- Taki był plan - odpowiedział Josh.
- Tylko jeszcze Zayna brakuje i JJ - Harry.
- A no tak, ale z tego co wiem to już jadą - Lou.
- To możecie w końcu potwierdzić że są razem - powiedziałam i poczułam się jak dzikus bo wszyscy na mnie spojrzeli ze zdziwieniem. Nawet Niall.
- A skąd wiesz? - spytał się Liam.
- Aha więc to prawda.
- No tak ale skąd wiesz? - dopytywał Harry.
- Rozumiem, że to była wielka tajemnica - odsunęłam się od Nialla. - Tak wielka, że wszyscy wiedzieli tylko nie ja...
- To nie tak - Lou.
- No to jak? Wszyscy mnie okłamywaliście. - Harry z Liamem chcieli coś powiedzieć, ale im przeszkodziłam. - Przepraszam, nie okłamywaliście tylko nie mówiliście wszystkiego.
  W tej chwili weszła Jewel z Zaynem rozesmiani, jakby niby nigdy nic.
- Cześć wszystkim - przywitał się Zayn.
- Katie co jest? - spytała z przejęciem Jewel.
- Zależy o co pytasz? O nóż który wbiłaś mi w plecy, czy to że przyjaciele i mój chłopak - tu zaakcentowałam - nim pokręcili? - Jewel spojrzała na mnie zmieszana  Nie mogłam tak stać jak idiotka więc zaczęłam wychodzić.
- Katie zaczekaj - Liam próbował mnie zaczekać.
- Skarbie - czułam, że Niall zaczyna iść za mną.
- Postaram się z nią pogadać - powiedział do chłopaków.
- Pójdę z Tobą - zaproponowała Jewel.
- Nie trzeba. Zostań.
- Niall ma rację. On to załagodzi - powiedział Zayn i ją przytulił. Ja w tym czasie byłam już na zewnątrz, Było przyjemnie ale trochę chłodno. Żałowałam, że nie wzięłam jakiegoś sweterka.
- Możemy porozmawiać? - podbiegł do mnie Niall. Nie miałam siły nic innego zrobić więc ze łzami w oczach wtuliłam się w niego.
- ale mocno się wtulasz - szepnął.
- Czemu mi nie powiedziała? Uważa, że nie jestem warta zaufania - spojrzałam mu prosto w oczy.
- Oczywiście, że tak nie myśli, głuptasie - pocałował mnie w czoło, a ja znowu wtuliłam się w jego pierś.
- No to czemu? - byłam bliska płaczu.
- Chciała Ci powiedzieć - zadarłam znowu głowę, żeby spojrzeć na niego, jakbym wątpiła w jego słowa. - Naprawdę, ale bała się jak zareagujesz, a potem jakoś nie było okazji.
- To czemu ty mi tego nie powiedziałeś, albo Liam, albo ktokolwiek? - nie dałam za wygraną, ale byłam już pewna, że się nie gniewam. Po prostu chciałam wiedzieć  ale cieszyłam się, że są szczęśliwi i że mieli frajdę z ukrywaniem się przede mną.
- To sprawa między nią a Zaynem. Nie mogliśmy tego im zrobić.
- Spoko to zrozumiałe. Idziemy się przejść kawałek? Nie chce mi się tam jeszcze wracać
- Z Tobą zawsze Kochanie - odsunął mnie na chwilę od siebie- ale zakładasz moja bluzę bo jest zimno. - i otulił mnie swoja bluza.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Dziękuję wam bardzo za 1000- odwiedzin. Jesteście niesamowici i cieszy mnie, że ktoś w ogóle zagląda na mojego bloga. Mam najlepszych czytelników pod Słońcem, bo jesteście nimi WY - kochani. Postaram się was nie zawieźć i regularnie dodawać nowe rozdziały. Historia nam się rozwija więc chyba nie będzie problemu.
Jeszcze raz dziękuję.
Uwielbiam was 

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 10

- Hej Jewel - przywitałam się wchodząc do kuchni. Siostra siedziała tradycyjnie na blacie i jadła śniadanie w pośpiechu. - Idziemy dzisiaj na jakieś zakupy? Mam wolne.
- Wybacz Kat, ale nie dam rady. Umówiłam się już.
- Aha spoko, znowu mnie wystawiasz - powiedziałam z rozczarowaniem w głosie.
- Ej to nie fair. Ty też mnie kilka razy wystawiłaś - powiedziała, zeskakując z blatu.
- No tak ale ja już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłyśmy razem na zakupach.
- Następnym razem - rzuciła, wyciągając sok. - Zadzwoń do Nialla.
- Tylko że on dzisiaj ma próbę generalną.
- Z tego co wiem to nie bardzo, bo chłopcy też mają wolne.
- No tak, ale on ma próbę dźwiękową instrumentów.
- O to nie za fajnie  Wybacz ale ja już lecę - pocałowała mnie w policzek na pożegnanie i najnormalniej w świecie wyszła z kuchni. Znowu mam wolne i znowu zostałam sama. Nie wiem co się z nią dzieję, ale zawsze mi mówiła wcześniej o swoich planach, a tu nagle jest umówiona. No cóż pozostaje mi dzień wolny spędzić samotnie.
Odebrałam dzwoniący telefon.
- Słucham - powiedziałam bezbarwnym głosem.
- Hej Słońce. Jak tam? - spytał Niall.
- Jak na razie źle - powiedziałam z żalem.
- Co się stało? - spytał z przejęciem w głosie.
- Mam dzisiaj wolne i nie mam co robić. Ty masz próbę, Jewel już się umówiła, a reszta przyjaciół ma jakieś plany - pożaliłam się.
- A chłopcy?
- Nie będę ich przecież wykorzystywać. Tez pewnie mają jakieś plany.
- Chciałbym ci jakoś pomóc, ale dzisiaj jestem uziemiony - zaczął się tłumaczyć.
- Wiem. Nie mam ci tego za złe. Wkurza mnie to że JJ nagle zrobiła się jakaś tajemnicza.
- Chodzi o coś konkretnego teraz? - dopytywał.
- Zawsze mi mówiła o swoich planach, a teraz dopiero dzisiaj powiedziała mi, że się umówiła i w dodatku nie wiem z kim.
- Myślę, że za niedługo wszystko się wyjaśni - pocieszał mnie.
- Wiesz coś na ten temat?
- Przepraszam Kochanie ale muszę już kończyć, zaraz zaczynamy
- Naprawdę musisz kończyć, czy tylko uciekasz od tematu?
- Naprawdę - mówił to takim przesłodkim głosem, że nawet bym nie zauważyła, gdyby kłamał. - Mam nadzieję, że jednak znajdziesz sobie jakieś zajęcie dzisiaj.
- Zobaczymy. Udanej próby -  rozłączyłam się. Zaczęło mi burczeć w brzuchu więc postanowiłam zjeść coś na śniadanie, ale nie chciało mi się szukać naszej kucharki, bo pewnie teraz siedziała u siebie w mieszkaniu a nie chciało mi się iść taki kawał drogi i to przez te wszystkie ogródki. Postanowiłam więc że sama sobie coś przyrządzę. Stanęło na tym, że zaczęłam robić naleśniki. Już od bardzo dawna niczego sama nie gotowałam, więc nic dziwnego, że po 5 minutach byłam już cała upaprana w mące i masie na naleśniki. Gdy nalewałam pierwszą porcję na patelnie, oczywiście zachlapałam trochę blat, po czym oparłam się o niego. Upapraną dłonią podrapałam się po policzku, bo nagle mnie zaswędział. Naleśniki bardzo szybko się smażyły, więc nic dziwnego że zapomniałam się wytrzeć. wyciągnęłam ze spiżarni marmoladę, polewę toffi i bitą śmietanę. Przekładając naleśniki marmoladą i bitą śmietaną zrobiłam sobie mały torcik. Wszystko oczywiście polałam duża ilością sosu. Miałam już siadać do stołu, gdy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Miałam już zamiar olać to, bo pewnie ktoś z ochrony otworzy, ale dzwonek nie przestawał dzwonić. Poczłapałam więc otworzyć wrota.
- Cześć mam nadzieję, że nie przeszkadzam - powiedziałam rozradowany Liam. Az mnie zatkało. Co on tu robi? Przecież mają wolne. - Wpuścisz mnie?
- Tak tak, wchodź. Jasne - powiedziałam automatycznym głosem.
- Widzę, że dopiero spożywasz śniadanie - i skierował się w stronę kuchni. Czy to takie oczywiste, że jemy w kuchni a nie w jadalni?
- Właśnie miałam taki zamiar.
- Naleśniki?
- Skąd wiesz? - odwrócił się i starł z mojego policzka nadal wilgotną plamę z masy naleśnikowej. - A no tak - powiedziałam i na pewno spłonęłam buraczkiem. Liam usiadł na moim miejscu w kuchni.
- Myślę, że najpierw muszę spróbować czy nadaje się do spożycia - i wbił widelec w mój torcik. Z osłupienia nawet nie zdążyłam zaprotestować. Ale szybko wybudziłam się z transu i skrzyżowałam ręce na piersiach przyjmując pozę kogo wkurzonego.
- I jak Ci smakuje moja ciężka praca?
- Myślę, że zbyt kaloryczne -powiedział z uśmiechem i pełną buzią. Przyjęłam bardzo smutną minę.
- To teraz będę głodna. Brzuszku nie przejmuj się zjemy obiadek, a teraz ani mru mru - dodałam mówiąc do mojego brzucha, pieszcząc się. Liam wybuchnął śmiechem.
- No nie mogę tego mu zrobić. Masz wcinaj, a potem zabieram cię na zakupy - posunął talerz w stronę miejsca obok. Bez protestów siadłam i zaczęłam jeść. Może troszkę za szybko, ale byłam taka głodna, że nie mogłam się opanować.
- A Niall mówił, że nie chcesz jeść - zaśmiał się chłopak.
- Mogę, ale jak jestem głodna. Niall zawsze wszystko wyolbrzymia.
- To się nazywa troska - nie odpowiedziałam mu, bo właśnie kończyłam jeść.
- To co idziemy? - zapytał gdy zobaczył pusty talerz.
- Tylko muszę się ubrać. Poczekasz w salonie?
- Jasne, ale szybko - wiedział, że tak się nie da. Poprowadziłam go do bocznego salonu, w którym jeszcze nigdy nie był.
- Wow, chyba nigdy tu nie byłam. Ale nowoczesny - Liam wydawał się zachwycony.
- Jeszcze w większej części domu nie byliście, ale wszystko przed wami.
- Czemu tu nie jecie?
- W kuchni jest szybciej zjeść, a poza tym w tym domu wszędzie są stoły jadalniane. Znaczy się nie wszędzie  ale jest kilka jadalni.
- Mogę włączyć tv? 
- Jasne - i miałam już wychodzić, ale cofnęłam się, bo coś mi się przypomniało. - To jest SmartTV, reaguje na głos. Np powiedz SmartTv włącz się - i znowu skierowałam się ku drzwiom.
- Dzięki.
Zostawiłam przyjaciela w salonie i popędziłam na górę ubrać się. W połowie schodów zadzwonił Niall.
- Hej Skarbie i jak tam?
- Za wiele się nie zmieniło
- Jak to? Liam nie przyszedł? Wiedziałem. Zaraz do niego zadzwonię i go opieprze. Miał Ci dzisiaj towarzyszyć.
- Mam cię. Wiedziała, że to ty go tu przysłałeś.
- Sam chciał odwiedzić przyjaciółkę. Więc przyszedł?
- Tak ale go wygoniłam, bo zmienił dla mnie plany.
- On nie miał żadnych planów. Kłamczuch - upsi chyba troszkę się zdenerwował.
- Spokojnie Skarbie, nabrałam cię. Zaraz jedziemy na zakupy.
- Uff. To dobrej zabawy. Ja zmykam, bo zaraz się na mnie zdenerwują.
- Pa 



czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział C.D.

- Hej Skarbie. Jednak przyszłyście - przywitał nas radośnie Niall w progu hali. Poprosiłam go żeby po nas wyszedł, bo pomimo, że też grałam tu koncert i to nie raz w swoim życiu  garderoby znajdowały się w różnych miejscach i nie chciałyśmy błądzić w kółko.
- Wybaczysz mi, że przyjechałyśmy 10 min spóźnione - podeszłam do niego i od razu pocałowałam na przywitanie.
- Jasne, że nie. MIałyście być na 16 - zaśmiał się i przywitał się z JJ. Oczywiście mniej czule niż ze mną :-P
- O patrz Kate o dziwo nie bolało - siostra wystawiła do mnie język.
- Dlaczego miało boleć? - spytał chłopak, chwytając mnie za rękę i zaczynając wędrówkę po labiryncie prowadzącym do garderoby.
 - Ostatni Twój uścisk od tej Małpy trochę bolał.
- Nie przesadzaj Jewel - zaśmiałam się.
- Nadal tyłek mnie boli - Niall patrzył na nas ze zdziwieniem. - Oj tam nieważne - podsumowała, widząc wyraz twarzy Nialla.
- Ok chłopcy już czekają - wprowadził nas na główną halę koncertową. Mimo, że ledwo co weszłyśmy tym oszołomom nie przeszkadzało, że stoją na scenie i momentalnie zaczęli zeskakiwać z niej jak małe potworkowe małpy.
- A ty Niall co? Tworzyłeś po drodze małe Horanki? - zapytał Harry, a Lou zmierzwił mu kłaki na głowie.
- Ej uważaj, dopiero co stylizowane - odpowiedział.
- O rany Skarbie zaczynam się Ciebie bać. Od kiedy zamieniłeś się z mózgami z Zaynem?
- Ale śmieszne, ale śmieszne - powiedział Zayn i podszedł się przywitać. - Hej mała - przytulił mnie na powitanie. Zdziwiło mnie to, że gdy ja przytulałam się z resztą zespołu, Zayn pocałował Jewel na powitanie, a nigdy tak nie robił, a potem odeszli kawałek i wyglądało to tak jakby JJ coś mu tłumaczyła.
- Chcesz zobaczyć niespodziankę Nialla? - spytał Harry.
- Jak sama nazwa mówi to jest niespodzianka Nialla. Czyli moja, więc sam ją jej pokaże.
- Ej ale to jest za fajne jak na Ciebie - Niall dostał kukśtańca od Lou, który wypowiedział słowa.
- Hahah ale żarty was się dziś trzymają. Kochanie idziemy stąd - powiedział i złapał mnie w tali. Już po chwili byłam na jego rękach, a on kierował się ku wyjściu z sali, w stronę garderoby.
- Jewel na pewno mogę Cię tu zostawić? - spytałam, bo JJ ciągle stała z Zaynem z boku i trochę mnie wkurzało, że nie wiem o co chodzi.
- Jasne. Tylko tam bez dzikiego seksu - odkrzyknęła, bo Niall się nie zatrzymał.
- A jak już musicie, to tak by jednak małe Horanki nie powstały - dodał Zayn. Z tego co słyszałam Harry tez chyba się włączył, ale po chwili śmiechy ucichły, bo Niall zdążył mnie postawić przed drzwiami garderoby.
- Zasłonię ci oczy. Dobrze - zapytał tajemniczo.
- Yhymm, a będzie bolało? - spytałam zalotnie.
- Pierwszy raz zawsze boli - odpowiedział spokojnie, ale w jego głosie było słychać, że się stresuje. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Spokojnie, bez ustalenia z tobą nie zrobię tego - uspokoił mnie tym. Moim zdaniem było trochę za wcześnie na taki ruch.
- Ale mam nadzieję, że mój prezent Ci się spodoba - uśmiechnął się trochę tajemniczo, trochę nerwowo i zasłonił mi oczy. Otworzył drzwi, po czym wprowadził mnie do swojej garderoby.
- Gotowa? - spytał. Lekko skinęłam głową na znak, że chyba tak. Zabrał dłonie z moich oczu i ukazał mi się niesamowity widok.
- Podoba Ci się? Ostatnio mówiłaś, że chętnie byś wróciła w te miejsca, więc pomyślałem, że obiad w takim miejscu będzie czymś romantycznym. - Nie mogłam nic powiedzieć. Zaparło mi dech w piersiach. Przed oczami miałam wszystko co kochałam. Elementy charakterystyczne z każdego miejsca, które pokochałam odwiedzając je w mojej trasie koncertowej. Była to niesamowita choreografia. Wieża Eiffla, koło London Eye i przepiękna panorama Wenecji. Było tez coś co sprawiło, że łzy zaczęły mi napływać do oczu. Bez problemu rozróżniłam miejsca w których mieszkałam dłuższy czas. Były tu elementy z Włoch, w których mieszkałyśmy z mamą przez 2 lata, Polski, gdzie się urodziłam, Anglii gdzie nagrywałam swój pierwszy film i oczywiście Stanów Zjednoczonych, które kochałam nade wszystko.
- Nie podoba Ci się. Tak? - spytał zmartwiony.
Łamiącym się od płaczu głosem, wyszeptałam:
- Nie. To jest niesamowite. Dziękuję Skarbie - i się rozpłakałam. Chyba pierwszy raz płaczę z takiego powodu i na pewno pierwszy raz w obecności Nialla.
- Skarbie - powiedział i szybko wziął mnie w ramiona. Jego uścisk był tak czuły i ciepły. Nagle zapragnęłam odwiedzić te wszystkie miejsca z nim. Z chłopakiem, w którym bez wątpienia byłam zakochana i teraz wpadam w to coraz głębiej. Naszą miłość czuję po same uszy.
- Ja tylko chciałem w wyjątkowym miejscu powiedzieć ci, że cię kocham - na dźwięk słowa kocham, serce na moment mi się zatrzymało i wywinęło fikołka ze szczęścia.
- Ja też Cię kocham - odpowiedziałam nadal mówiąc szeptem, ale myślę, że tak było nawet romantyczniej. Jeszcze przez chwilę tak staliśmy przytuleni do siebie, a potem chłopak poprowadził mnie (nadal trzymając się blisko mnie, tak że czułam jego ciepło) do stolika, który przygotował.
- Czemu nic nie mówisz? - spytał patrząc prosto w moje oczy.
- Nic nie mówię, bo jeszcze nikt, nigdy nie zrobił czegoś takiego dla mnie. Musiałeś wyszukać wszystkie te miejsca, które kocham i do tego zgromadziłeś wszystkie bliskie mi pamiątki. Widzę tu swoją pierwszą gitarę, a to ciekawe bo jeszcze dzisiaj rano była u mnie w pokoju, no i pierwszy mikrofon, koszulka i reszta takich mało ważnych dupereli.
- Dla mnie są bardzo ważne, bo są związane z Tobą - znowu poczułam łzy szczęścia, ale tylko się uśmiechnęłam.
- Jewel bardzo mi pomogła. No i chłopcy też mieli swój wkład. Stwierdzili, że jestem mało romantyczny, więc postanowiłem szczególnie uszczęśliwić cię w dniu gdy mija pierwsze trzy miesiące.
- Dziękuję Kochanie, to jest niesamowite.

- A mówiłem, że się popłacze - romantyczny klimat przerwała oczywiście radosna gromadka wraz z Jewel na czele.
- Ja tam mogłem się z Tobą zakładać, że umiejętności Nialla ją przerażą i będzie płakać z rozczarowania - wtrącił Harry.
- Tak tak jasne - powiedział Niall, chyba dzisiaj przez ten cały stres, nie śmieszyły go żarty chłopaków, a oni nie darowali mu dzisiaj zbytnio i jeszcze bardziej z niego robili sobie podśmiechujki.
- Przeszkadzamy? - spytał jeden kulturalny Liam.
- Dobrze wiesz, że nie bo sami się wprosiliście na obiad - powiedział Niall.
- Uff a już myślałam, że Niall sam zamierza to wszystko zjeść - z mojego żartu się zaśmiał.
- Nie wiesz Kochanie zamierzałem Ciebie w końcu nakarmić - uśmiechnął się.
- Posuńcie tyłki - warknęła w żartach JJ - No co się tak na mnie lampisz Mopiszczku? Głodna jestem. Cały czas na planie myślałam o żarciu.- O boże schabowy - Jewel zrobiła wielkie oczy na widok zwykłego polskiego schabowego.
- Ogólnie to na początku miałbyć to stek po mediolańsku z kuchni włoskiej, ale okazało się, że to tradycyjne danie polskie - wyjaśnił Lou.
- Znajdziecie tu wiele potraf dopasowanych do scenografii - dodał Liam.
- Niall chciał, żebyście poczuły się jak w tych wszystkich swoich domach - dodał Zayn. - Dlatego niespodzianka była też dla Jewel - uśmiechnął się do niej i albo przez łzy miałam skrzywienie obrazu, albo zwariowałam, albo on faktycznie podrywał ją wzrokiem i uśmiechem.


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 9 "3 miesiące później"

- Hej Skarbie. Obudziłem? - zapytał Niall z przejęciem w głosie.
- Nie. Własnie niedawno wstałam bo za godzinkę nagrywam klip - odpowiedziałam, starając się wrzucić naczynia do zmywarki.
- Panienko nie musisz tego robić. Od tego macie mnie - powiedziała Marry. Wyszeptałam nieme "dzięki" i kontynuowałam rozmowę.
- A wy jak dzisiaj stoicie z zajęciami?
- Ja nie stoję. Jeszcze o dziwo - zażartował Niall. Kochałam to, że zawsze umiał mnie pocieszyć. W gruncie rzeczy bardzo do siebie pasowaliśmy. Ja ciągle bym się śmiała, a on w sumie też, ale lubił też mnie rozśmieszać. I bardzo podobało mi się w nim to, że jest taki wrażliwy, uczuciowy, troskliwy i najlepiej zagłaskał by mnie na śmierć. Jewel chodzi i się z nas śmieje. Tradycją stało się to, że jak nas widzi gdzieś razem, w domu, na zakupach, w kinie, czy na spacerze, albo imprezie, zawsze udaje że wymiotuje tęczą. Jak ja kocham swoją siostrę.
- a tak na poważnie. Co macie dzisiaj w planach?
- Wieczorem koncert. Myślałem, że wpadniesz z Jewel na próbę generalną.
- Wybacz Misiak, ale nie wiem o której skończę nagrania.
- Nie dasz rady urwać się gdzieś koło 16 żeby wpaść? - powiedział ze smutkiem w głosie. Wiedziałam, że jest trochę rozczarowany.
- Kochanie, nie chciałabym przeciągać zdjęć w nieskończoność - próbowałam jakoś załagodzić całą sytuacje.
- Jeden dodatkowy dzień nikomu by nie zaszkodził - upierał się.
- No dobra, a gdzie go wepchnę? - spytałam, czując że się wkurzam powoli. - Może gdzieś między wywiady, albo mam pomysł - teraz już byłam zła - zrezygnuję z jakiegoś spotkania z fanami. Co tam najwyżej kilka osób mniej dostanie autografy i straci może jedyną szansę w swoim życiu na spotkanie ze mną osobiście.
- albo zrezygnuj ze mnie - wiedziałam, że przesadził z ostatnią odpowiedzią, ale Niall nie pozostał mi dłużny.
- Albo - powiedziałam i się rozłączyłam. Czułam, że łzy napływają mi do oczu. W głębi serca wiem, że te 3 miesiące to najlepsze miesiące w moim życiu. Mimo, że na początku nam nie wychodziło, teraz było wspaniale. Ale oboje jesteśmy zapracowani i takie sytuacje coraz częściej mają miejsce, ale zawsze jakoś dawaliśmy radę. Nie wiem co dzisiaj go ugryzło, żeby tak zakończyć rozmowę. mam nadzieję, że szybko się pogodzimy.
Próbując nie myśleć o łzach, które cisnęły mi się do oczu, skierowałam się do pokoju, zabrać torebkę i resztę rzeczy.
- Hejka K.
- Gotowa? - zapytałam, łamiącym głosem.
- Jasne. Możemy jechać. Coś się stało?
- Nie. Tylko trochę nie zrozumiałam się z Niallem. Ale wszystko się wyjaśni - przekonywałam bardziej siebie, niż Jewel.
- Katie jest sprawa - zaczęła Jewel, gramoląc swoje dupeczko na siedzenie w samochodzie.
- Jaka?
- Damy rade zerwać się koło 16 z planu? - no nie jeszcze tego brakowało, żeby własna siostra mnie wystawiła.
- I ty przeciwko mnie? - spytałam i czułam, że zaraz się rozpłaczę. Ostatnio, mimo że zawsze byłam twarda, coś niedobrego się ze mną działo. Ciągle czułam się jak na jakiejś krawędzi psychologicznej. jeden ruch i zlecę. Mam chyba za dużo zajęć. Ciągle mam próby  wywiady, nagrania, wywiady, spotkania z fanami i inne obowiązki związane z karierą, a do tego jeszcze muszę znaleźć czas dla przyjaciół, rodziny, no i Nialla.
- Myślałam, że to nie będzie problem.
- Nie no nie będzie. Po prostu leży cały teledysk, bo bez swojej najlepszej tancerki nie nagrywam i nie tańczę.
- Skoro tak to chyba nie ma problemu - powiedziała z entuzjazmem.
- Jewel jest problem - warknęłam. - Chcę dokończyć ten pieprzony teledysk dzisiaj.
- O rany dzisiaj dopiero zaczynamy. chyba nie sądzisz że nagrasz go w jeden dzień.
- Nie nie nagram, ale przynajmniej zostaną same poprawki.
- A na koncert chłopaków się wybierasz? - spytała podniesionym głosem.
- Na koncert tak - odpowiedziałam spokojniej.
- Aha a na próbę wcześniej nie? - i dodała: - Nie musisz odpowiadać. Chciałam się tylko upewnić.
Zszokowała mnie ostatnim zdaniem, więc przez chwilę siedziałyśmy cicho. Cisze przerwała Jewel:
- Nie wierze, że wystawiasz jednocześnie tyle osób.
- Próby mają przed każdym koncertem. Jak nie ta to inna.
- Tak inna - powiedziała z rozżaleniem. - Tylko że pierwszy i ostatni raz obchodzisz z Niallem trzy miesięcznice.
O rany... Zapomniała, że to dzisiaj. Dlatego tak bardzo mu zależało  żeby wpadła wcześniej. Może coś planował, a ja na niego nakrzyczałam. Gdy tylko wysiadłyśmy z samochodu, powiedziałam.
- Ja zaraz przyjdę muszę zadzwonić.
- No ja myślę, że musisz - Jewel wydawała się normalna, czyli się na mnie nie złościła.
Wybrałam szybko numer Nialla i z mocniej bijącym sercem czekałam, aż odbierze.
pierwszy sygnał.... - nigdy za pierwszym nie odbierał, drugi sygnał... - przeważnie już by odebrał, trzeci sygnał... - na pewno się na mnie złości, czwarty sygnał... - nie ma sensu, on nie odbierze, piąty sygnał....
- Halo Skarbie? - uff odebrał.
- Hej kochanie muszę cię przeprosić. Wybacz za rano. Byłam zła i w ogóle - szybko wyrzuciłam z siebie potok słów.
- Spokojnie Kotek. Tak myślałem, że jesteś zła. nie musiałem naciskać.
- Masz rację nie musiałeś, bo sama powinnam wiedzieć, że muszę być dzisiaj przy tobie. Zrobię wszystko, żeby najpóźniej na 16 być z JJ u was w hali koncertowej.
- No wiesz jak chcesz możesz zostać i nagrywać klip.
- To ja jestem gwiazdą i klip się nagra jak będę miała czas. Dzisiaj mam ważniejsze sprawy.
- Jestem ważniejszą sprawą? - zapytał dumnie.
- No pewnie, że tak bo kto inny mnie przytuli w pierwsza trzy miesięcznice?
- Pamiętałaś? - wydał się uradowany. - zawsze możesz przytulić się do kamery. Ona tez Cię kocha, bo zawsze świetnie wychodzisz na filmach - dodał.
- Dziękuję kochanie, ale wolę poczekać na ciebie. Przepraszam, ale muszę kończyć
- De de de debilu idziesz? - wykrzyczała Jewel z przed drzwi wejściowych.
- Dobrze biegnij do Jewel i uściskaj ją ode mnie - pożegnał się ze mną.
 Podeszłam do Jewel i kopnęłam ją w tyłek
- Auu - krzyknęła.
- To od Nialla - zaśmiałam się i musiałam zacząć uciekać przed nią - Kazał Cię uściskać - obie zaczęłyśmy się gonić, a ekipa patrzyła i się śmiała z nas.


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 8

Na prośbę Jewel i chłopaków (wykluczając Nialla), postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i sprowokować go do działania. Z tego co już zdążyłam zauważyć Niall jest bardzo ciekawym człowiekiem. Na pewno się o mnie troszczy co potwierdził Harry, ale tez jednocześnie nic nie robi, żeby robić to na stałe. Mam nadzieję, że tez coś do mnie czuje, bo nie zamierzam z siebie zrobić idiotki i narzucać się niepotrzebnie chłopakowi.
- Hej Kat, gadałaś już z Niallem? - spytał Lou, który właśnie wszedł do kuchni.
- Jeszcze nie.
- To się pośpiesz bo z nudów uśnie.
- Słuchaj nie wydaje ci się to dziwne. Jak ja się nudziłam to on nic z tym nie robił a ja teraz mam do niego lecieć bo biedaczek się nudzi. Niech idzie spać jak mu się nudzi - powiedziałam.
- Ohoho sąsiadeczko. Widzę, że się stresujesz tą rozmową.
- Nie stresuje się a ty co tu robisz? - warknęłam.
- Jewel nas zaprosiła
- Aha czyli on też tu jest - i niechcący potrąciłam szklankę z sokiem marchwiowym, który wylądował na moim T-shircie. Na moje nieszczęście i szczęście miałam pod spodem stój do kąpieli. Pecha miałam jednak takiego, że z roztargnieniem wstałam od stołu i zupełnie zapomniałam, że reszta chłopców też gdzieś tu jest. Wyszłam jednak z kuchni i niewiele myśląc, zdjęłam koszulkę, myśląc że jestem już bezpieczna bo przecież Słodziaka zostawiłam w kuchni.
- Cześć Kat. Jakbym wiedział, że zawsze będziesz tak nas witała, to bym wpadał częściej- z wrażenia, że słyszę głos Nialla wpadłam na kolumnę, która nie wiem skąd się tu wzięła. No moment ona zawsze tu stała. Poczułam, że robię się czerwona.
- Jak dla ciebie mogłabym być niewidzialna to i tak przecież bez różnicy.
- Nie jest mi to obojętne - powiedział smutnym tonem.
- Tak a to niby dlaczego? Coś się zmieniło?
- Nie zmieniło się nic. Nadal mi się podobasz a z tym buraczkiem na twarzy jeszcze bardziej - onieśmielałam.  Nie wiedziałam co mam zrobić. Wewnątrz chciałam podskoczyć do góry i krzyknąć hopsasa, ale wiedziałam, że mi nie wypada. W głowie miałam tylko jedno youpiiiiiii podobam mu się. Nagle uświadomiłam sobie, że stoję przed nim w samej górze od kostiumu i szortach.
- Przepraszam na sekundkę - powiedziałam zawstydzona. - Zaraz wrócę, ale najpierw się przebiorę.
- Możesz zostać tak i tak idziemy na plażę - krzyknął za mną chłopak bo ja już wchodziłam po schodach. Weszłam do końca i skierowałam się do garderoby. Na plaże czy nie, koszulka mi się przyda tym bardziej, że idziemy z Harrym i to przez kilka ulic, na piechotę.

niedziela, 14 kwietnia 2013

C.D.

i powiedział:
- Dalej poradzisz sobie chyba sama. Ja poczekam na zewnątrz - i wyszedł z przymierzalni. Przez chwilę byłam na niego wściekła  bo jak mógł tak po prostu wyjść, wcześniej mówiąc, że skusiłabym każdego. Odebrałam to tak jakbym mogła mieć każdego tylko nie jego. Po chwili jednak mi przeszło to zażenowanie i wiedziałam, że wybrał najbezpieczniejszą opcję. Wiem, że podoba mi się Niall, ale nie chciałabym, przynajmniej na razie, mieć nic więcej wspólnego z żadnym z chłopaków z 1D. Jesteśmy zgraną paczką przyjaciół, ale to wszystko. Nie chciałabym niepotrzebnego rozgłosu wokół nas. Szybko się przebrałam i wyszłam z przymierzalni. Harry skierował się od razu do kasy. Gdy kasjerka podliczyła ciuchy, nawet nie zdążyłam wyjąć portfela, bo chłopak zrobił to pierwszy. Od razu, gdy wyszliśmy ze sklepu powiedziałam:
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Nie krzycz na mnie - powiedział najnormalniej w świecie. - Taka już kolej rzeczy, że chłopak płaci za dziewczynę.
- Tylko że ja nie jestem Twoją dziewczyną - odcięłam się.
- Może to i dobrze - mruknął pod nosem, a ja poczułam że wzbiera we mnie wściekłość.
- Dlaczego tak uważasz? - zapytałam dość dosadnie.
- To co marudo idziemy teraz coś zjeść - zmienił temat i skierował się w stronę McDonalda.
- Nie zmieniaj tematu - warknęłam.
- Wiesz jesteś bardzo ładna, ale urodą wredoty nie zakryjesz - uśmiechnął się i wiedziałam, że tylko żartuje.
- Dupek.
- Dupek, ale loczki mam słodkie -oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Harry posadził mnie przy jakimś wolnym stoliku i poszedł zamówić jedzenie. Na odchodne krzyknęłam do niego:
- Tylko weź dla mnie coś małego
-Tak małą Cole, reszta zestaw powiększony - powiedział z uśmieszkiem diabełka. Siedząc tak i czekając na Harrego, zaczęłam myśleć o chłopakach. Byli dla nas tacy mili. Troszczyli się o nas i zawsze dbali o to, żebyśmy były w dobrych humorach. To trzeba im przyznać, że każdy z nich nadaje się na dobrego chłopaka.  Tylko nie Niall, bo pomimo, że też czasem się spyta co tam u nas słychać, albo czy czegoś potrzebujemy, nigdy nie ma czasu, bo albo śpi  albo po prostu jest zbyt zmęczony. Spotykam się z nim tylko wtedy gdy robię jakąś imprezy i gdy może przyjść z całym zespołem. Jakoś nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli ten dzień spędzić tak tylko we dwoje, tak jak ja z Harrym. Z zadumy wyrwał mnie Harry, który powrócił z całym naręczem żarcia:
- Chyba ocipiałeś - powiedziałam na widok tacy pełnej jedzenia, którą podsunął w moją stronę.
- Tak szczerze - uśmiechnął się. - Niall poprosił mnie żebym Cię trochę przypilnował, bo zauważył, że mało jadasz i się o Ciebie martwi. - Na te słowa az mnie zatkało. Niall się o mnie martwi? A to nowość. W głębi serca ucieszyła mnie ta informacja, ale też bardzo zaskoczyła. Niall wydawał się taki oderwany ode mnie. W ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Przynajmniej tak myślałam. Owszem żartowaliśmy, gadaliśmy, itd. ale nic więcej.
- Zamknij buzię i nie śliń się tak. Jedzenie się żuje, a nie rozmiękcza w ślinie - zażartował Harry, na widok mojego zaskoczenia.
- Hahaha a ty żryj swoją porcję, a nie patrzysz na jakąś laskę.
- Patrzę na Ciebie, a nie na laskę - poczułam, że z Harrym można się dogadać. Choć jego żarty czasem były suche.
- Co chcesz robić po powrocie? - zapytał.
- Musze poczekać na Jewel, potem będę myślała.
- Może wpadniecie do nas na Barbecue?
- BBQ... hmm czemu nie. Jak JJ nie będzie zmęczona to czemu nie - odpowiedziałam.
- Czemu JJ?
- Skrót od Jewel. Zawsze krócej krzyknąć JJ, gdzie jest to albo tamto niż wrzeszczeć Jeeeweeeel, gdzie mój depilator - Harry wybuchnął śmiechem.

piątek, 12 kwietnia 2013

Dzień z Harrym

Pomimo mojej małej kompromitacji, bądź setki małych kompromitacji, przy chłopakach, jakoś się dogadujemy. znamy się już ponad trzy miesiące i chłopcy z 1D właśnie wprowadzili się na stałe do domu na naszej dzielnicy. Cieszy mnie to niesamowicie, gdyż bardzo dobrze się z nimi dogadujemy, lubimy spędzać ze sobą czas i w Californi mają większe szanse na sukces.
Może to snobistycznie brzmi, ale przynajmniej mamy też radochę z Jewel z każdego oficjalnego wyjścia na bankiet lub inna imprezę na salonach. Przeważnie chłopcy zostają zaproszeni na te same imprezy co my więc nasza paczka jeszcze bardziej się zżyła.
Jednak przychodzą tez takie dni, gdy nie mam co robić. Może to zabrzmi jak jakiś paradoks. Gwiazda i nie ma co robić, ale czasem naprawdę tak bywa. Przeważnie robię wszystko  Od rana do wieczora jestem zajęta nagraniami, wywiadami, programami telewizyjnymi, koncertami, występami na żywo bądź akcjami charytatywnymi, a tak jak wcześniej też wspomniałam wyjściami na bankiet, rozdaniami nagród, itd. Ale są dni w tej mojej ciężkiej harówie, że mam czas spotkać się ze znajomymi, przyjaciółmi i rodziną. Są też jednak takie dni. Takie jak ten dzisiejszy, że wszyscy coś robią oprócz mnie. Jewel- siedzi na jakiś warsztatach tanecznych i wiem tylko tyle, że znowu mam po nią przyjechać. Chłopcy z 1D - mają próbę i nie wiadomo kiedy ją skończą. A ja? Ja siedzę sobie jak na razie w galerii i czekam... A na co czekam? Na telefon od Jewel, że za niedługo kończy warsztaty.
Z samego rana siostra poprosiła mnie, żebym odwiozła ją na tańce. Oczywiście się zgodziłam, ale uprzedziłam ją również że jak za 3 razem obleje prawko to skopie jej tyłek. Mam nadzieję, że w końcu jej się uda. Teraz niestety muszę coś ze sobą robić przez kilka godzin, bo nie ma sensu, żebym wracała do domu. Poszwendam się trochę po sklepach, a może akurat coś ciekawego mi wpadnie w oko. Mam na myśli również jakiegoś fajnego chłopaka. Jak na razie moje stosunki z Niallem się nie zmieniły i jesteśmy tylko przyjaciółmi i już dawno przestałam liczyć na coś więcej. Z tego co wiem to jest zbyt zapracowany i leniwy by znaleźć sobie fajną dziewczynę. Jego problem.
Zaraz po przyjeździe do galerii postanowiłam udać się na kawę. Przez z Jewel nie zdążyłam jej wypić w domu, a że byłam dość zmęczona pracowitym tygodniem, cieszyłam się z dnia wolnego. Szkoda tylko, że nie da rady go spędzić w inny sposób. Odebrałam dzwoniący od chwili telefon:
- Słucham?
- Hej co porabiasz? - odezwał się po drugiej stronie Harry Styles.
- Siedzę w galerii i piję kawę.
- Sama? - dopytywał.
- Tak. Czekam na Jewel, która jest na tych warsztatach tanecznych - wyjaśniłam.
- Czemu nic nie mówiłaś? Zawsze któryś z nas pojechałby z Tobą na zakupy, dla towarzystwa - powiedział to takim tonem jakby to było oczywiste i jakby miał delikatne wyrzuty.
- Mieliście mieć próbę, więc wam nie zawracałam gitary.
- Niallowi możesz zawracać, bo to on najlepiej na niej gra. Choć nie przechwalając się, też daję radę - tutaj lekko się uśmiechnęłam, bo Harry potrafił docenić swoją osobę. - W której galerii jesteś? To zaraz tam podjadę.
- Nie macie już próby - spytałam zdziwiona.
- Nie właśnie się skończyła. Tylko Niall zostaje przećwiczyć partię gitary z chłopakami.
- Ale to i tak nie ma sensu, żebyś jechał przez taki dystans, żeby dotrzymać mi towarzystwa.
- Przestań. Dla mnie ma sens - po zapewnieniu chłopaka, dałam się namówić na jego towarzystwo. Umówiliśmy się w konkretnym miejscu galerii, żeby nie musiał mnie szukać, po całym centrum handlowym. W drodze na to miejsce spotkała mnie dziwna sytuacja. Szłam sobie najspokojniej w świecie przez hall, gdy nagle jakiś chłopak stanął przed dziewczyną, a mianowicie klęknął przed nią i się jej zaczął oświadczać. Wydało mi się w sumie to mało romantyczne, ale z drugiej strony odważne. Nie każdy ma tyle pewności siebie, żeby oświadczać się przy tysiącach klientów. Do tamtej pory tak myślałam, ale chłopak wykazał się zanadto pewnością siebie, bo gdy tylko zauważył mnie w tłumie, całe te oświadczyny szlak wziął i chłopak czym prędzej podniósł się z klęczków. Myślałam, że dziewczyna, której się oświadczał zaraz go zabije na oczach setek gapiów. Chłopak podszedł do mnie i poprosił o autograf. Okazało się, że jest moim wielkim fanem i zawsze marzył by mieć mój podpis. Szkoda tylko, że spotkał mnie w dniu swoich oświadczyn. Nie mam pojęcia czy dokończył swoje dzieło, gdyż zaraz podszedł do mnie Harry i wyciągnął z tłumu, który stworzył się wokół mnie prosząc o autografy. Pomógł mu w tym oczywiście jego prywatny ochroniarz. Gdy już szliśmy sobie w miarę spokojnie pomiędzy wystawami sklepów, w czym znowu bardzo p[pomagał nam jego ochroniarz, chłopak zaczął rozmowę:
- Czemu wychodzisz na miasto bez ochrony?
- Wszystko było w porządku, dopóki ten chłopak do mnie nie podszedł.
- Jaki chłopak? - zdziwił się Harry. - Co od Ciebie chciał?
- Nic takiego tylko autograf - wyjaśniłam - Ale nigdy go nie zapomnę.
- Czemu aż tak brzydki był - zaśmiał się.
- Nie. Tylko zaczął się oświadczać swojej dziewczynie... - i opowiedziałam mu co mi się przytrafiło. Harrego bardzo rozbawiła ta sytuacja. Nie wiem dlaczego, ale i tak śmiesznie było. Gdy tylko skończyliśmy się śmiać, wypaliła:
- Ale ekstra jeansy, muszę je przymierzyć.
- No to chodź. W końcu po to tu jesteśmy  żebyś sobie coś kupiła. - Weszliśmy do sklepu i od razu ekspedientki rzuciły nam się na pomoc. Wszystkie chętnie by pomogły nam się rozebrać, przymierzyć, a może i zakupić nowe rzeczy tylko że przy pomocy naszych kart bankowych, bo ich raczej nie było stać, żeby wydać za spodnie około 3 tysięcy dolarów.
- Katie - zawołał Harry zza jakiegoś wieszaka. - Może kupisz też taką bluzkę. Pasowałaby do tych spodni - i pokazał mi śliczną i elegancką bluzkę. Dość prostą, ale fason upiększał suwak z tyłu.
- Przymierzę - odpowiedziałam, wzięłam spodnie z wieszaka w swoim rozmiarze i bluzkę od chłopaka, i powoli skierowałam się w stronę przymierzalni. Harry podążył za mną. Za drzwiami oczywiście szybko wcisnęłam się w spodnie i zaczęłam zakładać bluzkę. Nie było żadnego problemu dopóki, po pokazaniu się chłopakowi i powrocie do przymierzalni nie zaczęłam zdejmować ciuszków. Zaczęłam oczywiście od spodni i stojąc w samej bieliźnie, poczęłam rozsuwać suwak bluzki. Pech tak chciał, że oczywiście się zaciął, a żadnej ekspedientki nie było w tym momencie w pobliżu. Rozważył, czy na pewno mam poprosić Harrego o pomoc, bo nie jest tajemnicą, że jest strasznym babiarzem, ale po kilku chwilach zastanowienia  wychyliłam głowę przez szparę w drzwiach.
- Harry...
- Tak - spytał, szybko wybudzając się z transu, najwidoczniej ta chwila trwała trochę dłużej niż mi się zdawało.
- Choć tu do mnie. Musisz mi pomóc - chłopak rozejrzał się ukradkiem po sklepie, ale wszedł do przymierzalni. Na widok mnie w samych majtkach zrobił ogromne oczy.
- Ulala - zdołał tylko tyle z siebie wydusić. W tej chwili zaczęłam żałować, że poprosiłam go o pomoc.
- Możesz mi pomóc rozsunąć suwak. Chyba się zaciął.
- Jasne że mogę - otrząsnął się i powoli zbliżył się do mnie. Czułam jego oddech na swoim karku, gdy nagle jeszcze bardziej się dom nie przysunął.
- W takim stroju skusiłabyś każdego - wyszeptał do mojego ucha. Uśmiechnęłam się mimowolnie, a chłopak delikatnie ujął w swoje palce suwak bluzki. Czułam jego delikatne dłonie które zaczęły, w drodze pomocy oczywiście, rozsuwać zacięty suwak. Gdy był już w połowie znów się pochylił i.....


czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 7

Wyszłam z łóżka zszokowana taką ilością kwiatów  w moim pokoju. Skąd one w ogóle się tu wzięły. To chyba jakieś żarty. Narzuciłam na siebie szlafrok i poszłam w stronę pokoju Jewel. Jej oczywiście w nim nie było, więc zaspana skierowałam się na schody po których zeszłam i polazłam w stronę kuchni. Miałam nadzieję, że ją tam znajdę i dużo się nie myliłam. Powiedziałam zaspana:
- Cześć JJ. Co te kwiaty robią w moim pokoju? - i skierowałam się w stronę lodówki z której zaczęłam wyciągać sok marchwiowy świeżo wyciśnięty przez naszą kucharkę z rana
- Kurier był rano i zostawił te wszystkie kwiaty, ja zastałam podobny widok w pokoju. Tam była karteczka przy którymś bukiecie.
- Jak karteczka? - zapytałam zaspana odstawiając dzbanek na blat kuchenny, bo miałam zamiar wyjąć szklankę.
- Przy moim bukiecie była karteczka od Liama, że przeprasza za to, ale wszystko wyjaśni jak wpadną z chłopakami koło 10 - zaspana spojrzałam niewidzącym wzrokiem w stronę zegara kuchennego i dopiero po chwili do mnie dotarło, że jest za 5 dziesiąta:
- Cholera jasna - powiedziałam i upił szybko łyk soku. - Lecę pod prysznic i zaraz zejdę.
- Oni zaraz tu będą.
- Przecież wiem, dlatego idę się umyć i ubrać - wybiegłam szybko z kuchni i skierowałam się z powrotem na schody, po których wbiegłam tak szybko, że chyba nigdy tak szybko po nich nie biegłam. Po drodze zrezygnowałam z prysznica, gdyż wieczorem brałam długą kąpiel, przez którą między innymi tak późno wstałam. Wpadłam do siebie do pokoju i od razu skierowałam się do garderoby. Nie miałam czasu na wymyślanie jakiegoś skomplikowanego stroju, więc założyłam czerwone rurki i jakiś nowy t-shert nawet nie patrząc co miał nadrukowane. Poszłam jeszcze do łazienki i w małym lusterku poprawiłam włosy. Mogłam już zejść na dół. Jestem pewna, że chłopcy już są tam. Znam Liama i wiem, że nigdy się nie spóźnia i nie lubi tego. Z tego wszystkiego zapomniałam założyć butów domowych i szłam sobie spokojnie w skarpetach, żeby uspokoić trochę oddech. Stanęłam na szczycie schodów i zobaczyłam, że chłopcy czekają już w hallu. Następne czynności trwały zaledwie kilka sekund.
A mianowicie, gdy stanęłam na szczycie schodów i zobaczyłam blond irlandczyka zamyśliłam się na temat wczorajszej rozmowy przez Internet. Było naprawdę miło. Nie wiele myśląc o tym co robię zaczęłam schodzić po schodach i chciałam to zrobić o wiele za szybko, zapominając, że po pierwsze jestem tylko w skarpetach, a po drugie, że rano sprzątaczki na pewno napastowały schody. W jednej chwili poślizgnęłam się na schodku i zleciałam elegancko na tyłku na sam dół schodów. Na moje szczęście chłopcy stali tyłem i nic nie zauważyli, ale Jewel już do mnie szła i się śmiała. Szybko się podniosłam, w obawie, że któryś się odwróci i zobaczy mnie siedzącą na podłodze. Chłopcy odwrócili się akurat gdy już wstałam.
- Piękny zjazd - zaśmiał się Liam. Cholera jasna jak on to zobaczył, zaklęłam w myślach.
- Nic ci się nie stało? - zapytał zmartwiony Niall. Podczas gdy Zayn, Harry i Lou też wydawali się zmartwieni.
- Nie nic mi nie jest. Jak wy to zobaczyliście? - spytał zdziwiona.
- Macie ogromne lustra od Ci technologia. - No fakt. Stali przecież przed ścianą pełną luster. Zaynowi się nie dziwię, że wybrał to miejsce, ale reszta chłopaków mogła sobie darować. Przynajmniej by nie widzieli mojej kompromitacji.

Z góry przepraszam za durny rozdział ,ale jakoś nie miałam pomysłu co by ciekawego napisać. Postaram się nadrobić rozwinięciem, które prawdopodobnie dodam już wieczorem. Jeśli nie chcecie komentować a macie do mnie jakieś pytania to piszcie: kasia07121994@gmail.com (piszcie nawet jako anonim- a ja na pewno odpiszę) 

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 6

oczami Katie
Wieczorem
Szkoda, że chłopcy musieli już pójść. Z nimi jakoś czas tak szybko zleciał, że nawet nie wiem kiedy zrobiło się tak późno. Wiem, że chłopcy przyjechali do Stanów w sprawach służbowych, ale chciałabym z nimi spędzić więcej czasu. A tym bardziej, że pierwszy szok już minął i dogadujemy się jakbyśmy zawsze się przyjaźnili. No cóż nie będę tak stała w hallu. Idę do swojego małego królestwa. Wdrapałam się po schodach i skręciłam w stronę mojego pokoju. Mój salon wygląda tak:
Rozwaliłam się na kanapie i odpaliłam laptopa. Minęło raptownie kilka minut gdy wpadła do mnie JJ
- Katie Niall dzwoni - i zanim zdążyłam powiedzieć, żeby coś ściemniła, że nie mogę gadać, podała mi swoją cegłę.
- Hej z tej strony Niall - powiedział niepewnym głosem.
- Hej - odpowiedziałam równie skrępowana.
- Chciałem przeprosić za dzisiejszy wybuch śmiechu i za to, że troszkę ubrudziłem Ci bluzkę- powiedział na jednym wydechu i złapał oddech by dodać - Ale Liam nie chciał mi podać do Ciebie numeru, a Jewel podała mi swój więc dzwonię do niej.
- Słuchaj Niall nic się nie stało i nie musisz przepraszać. Przynajmniej śmiesznie było, choć myślę że moja bluzka by się nie śmiała - Co ja gadam? Dlaczego tak na niego reaguje. Przecież to chłopak jak każdy inny. Tylko że akurat ten troszkę mi się spodobał.
- Więc nie masz mi tego za złe? - powiedział już bardziej pewnie. Myślę, że dopiero przywykniemy do rozmów ze sobą.
- Nie. Wiesz co jestem na kompie. Może wpadniesz na skype? - zaproponowałam.
- Na razie wolałbym nie wpadać. Chyba że z Tobą - zażartował.
- Nie mam nic przeciwko. Tylko że przez skype'a trudno będzie. 
- Zaraz będę online - powiedział chłopak.
- Katie mogę już swojego iPhona? Chciałabym do kogoś zadzwonić - spytała JJ
- Jasne - powiedziałam do niej i dodałam do Nialla - Czekam na Skype'ie.
Chwilkę mu zajęło zanim zalogował się na komunikatorze. Przez cały ten czas oczywiście cieszyłam się, że pogadam z nim, ale stresowałam się jak to będzie, bo nie chciałabym chlapnąć jakiejś głupoty.
- No to jeszcze raz cześć - powiedział chłopak.
- Co porabiasz? - zaczęłam.
- Rozmawiam z fajną dziewczyną
- To może nie będę przeszkadzać - zażartowałam.
- Chodziło mi o Ciebie - zaczerwienił się.
- Aa o mnie - uśmiechnęłam się. - Chyba jesteś trochę zmęczony - zauważyłam.
- Trochę, ale chciałbym z Tobą porozmawiać. Tak normalnie - zaśmiał się nerwowo. 
- Chciałbyś mnie poznać?
- Jasne, że tak.
- A jaka jest przyczyna - spróbowałam go zmanipulować, by dowiedzieć się czy też mu się podobam. Ale on tylko zaczął się śmiać. 
- Po prostu chciałbym - znowu się zaczerwienił. 
- Z kim gadasz blondyneczko - do niego do pokoju wpadł Harry.
- Z Katie - odpowiedział.
- Hej piękna - przywitał się loczek.
- Hej brzydalu. Co tam?
- Właśnie mamy rozkminę czemu Niall jeszcze nie śpi - Niall znowu zaczął się nerwowo śmiać.
- Przepraszam. To ja mu przeszkadzam.
- Jestem zazdrosny. To ze mną powinnaś rozmawiać teraz na skype'ie.
- Niedoczekanie Twoje - powiedział Niall i wyprosił go z pokoju.
- Mógł zostać - powiedziałam z udawanym smutkiem.
- Tak i zacząłby Ci opowiadać jak to nagrywaliśmy wejściówkę i jakaś dziewczyna w autobusie na niego narzygała - chłopak znowu się zaczerwienił.
- Właśnie słyszałam, że nagrywaliście ale Liam nie chciał powiedzieć jak będzie wyglądać.
- Bo to tajemnica na razie, ale obiecuję, że będzie pierwsza, która ją obejrzy.
- Dzięki. Trzymam Cię za słowo.
Dalej rozmawialiśmy już normalnie. Co lubimy robić, jakie są nasze zainteresowania. Jak to się stało że zaczęłam śpiewać i dużo rozmawialiśmy o Niallu. Jak to było, że zdecydował się na X Factora, itd. Nie chcieliśmy w ogóle kończyć, ale gdy oboje ziewaliśmy na zmianę, postanowiliśmy się pożegnać. Tym bardziej że chłopcy jutro maja swój pierwszy koncert w USA. Położyłam się spać.

Śniło mi się, że jestem na Wesołym Miasteczku. Jewel prosi mnie żebym poszła z nią na kolejkę. Gdy stoimy w poczekalni i czekamy na naszą kolej nagle pojawia się 5 smerfów. 
- Te smerfy mnie prześladują - mówi Jewel.
- Mnie tez a tym bardziej w snach. 
Smerfy były normalnych wzrostów i dopiero gdy podeszli bliżej zauważyłyśmy, że to po prostu kostiumy. 
- Cześć dziewczyny - powiedział któryś.
- Spadaj przebierańcu - powiedziała Jewel.
- Hej piękna nie denerwuj się.
- Odczep się - powiedziałam i weszłyśmy na kolejkę, która właśnie podjechała. Niebieskie ludki usiadły za nami.
- Kocham Smerfy ale to już przegięcie - powiedziała JJ
- Ja też kocham smerfy - wtrącił się ten z brązowymi oczami i zaczął bawić się jej włosami. Odwróciła się wkurzona.
- Jeszcze raz mnie dotkniesz a dostaniesz kopa w niebieskie kuleczki. 
- W niebieskie kuleczki? - powtórzył zdezorientowany chłopak gdy JJ odwróciła się z powrotem.
- Chyba miała na myśli jajeczka - powiedział ten drugi Klaun, dziwnie przypominającym głosem Louiego.
- A to trzeba zawołać Harrego - i w tym momencie się obudziłam, a gdy otworzyłam oczy zobaczyłam......