- Hej Katie- powiedział zmarnowanym głosem. Najwidoczniej po kacu alkoholowym, wdarł się kac moralny. Chłopak usiadł koło mnie przy stole kuchennym. - Przepraszam, ale nic nie pamiętam z imprezy Josha. Znaczy się coś pamiętam, ale w pewnym momencie całkiem odleciałem.
- Wiem wiem - zaśmiałam się. - Chcesz soku pomarańczowego?
- Chętnie. Chłopcy jeszcze śpią? - spytał od niechcenia.
- Jak 20 minut temu zrobiłam rundkę po waszych pokojach to jeszcze wszyscy spali.
- A tak w ogóle to co my robimy u was?
- Spaliście w samochodzie, a my nie chciałyśmy was obmacywać żeby znaleźć klucze do waszego apartamentu.
- Aha to zrozumiałe. Byłaś u nas w pokojach? - spytał zdziwiony.
- Oczywiście. Martwię się o was jak o rodzinę, więc musiałam sprawdzić czy wszystko w porządku.
- Dzięki Katie za wszystko - cmoknął mnie w policzek.
- Nie ma za co - odpowiedziałam uprzejmie.
- Oczywiście, że jest za co. Za to, że jak się uchlaliśmy pomogłaś Liamowi zająć się nami i że nas tutaj przywiozłaś i że nadal się nami zajmujesz. Dziękuję - powtórzył ze wzruszeniem w głosie i uścisnął moją dłoń, leżącą na blacie. - A tak w ogóle to co ja odwalałem?
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - spytałam.
- Dopóki chłopcy jeszcze śpią.
- W sumie to wszyscy coś odwalaliście więc nie ma co się przejmować - uśmiechnęłam się do chłopaka, wstałam dolać sobie soku i usiadłam z powrotem na fotelu kuchennym.
- Pamiętam, że miałem cholerną ochotę z Tobą zatańczyć, ale ciągle gdzieś mi znikałaś.
- Tak było, ale Niall też miał podobnie - zaśmiałam się.
- Ach ty cholero - wybuchnęłam śmiechem. - Co się stało? - spytał zdezorientowany. Najwidoczniej nie wiedział z czego tak się śmieje.
- No właśnie. Całą imprezę chodziłeś i ciągle do mnie mówiłeś "cholero ty, daj pyska"
- O kurczę - Harry walnął buraka.
- Spokojnie nie gniewam się. Wszyscy przegięliśmy z alkoholem - potem dalej wspominaliśmy BBQ u Josha i coraz się śmialiśmy. Reszta chłopaków też do nas dołączyli. Na samym końcu przyszedł oczywiście Niall i Zayn, dwa śpioszki. Wszyscy byli dość zdziwieni, że zaleźli się u nas, ale kac nie dał im zapomnieć jak się tu znaleźli więc nie jest źle.
- W ogóle byłoby o wiele lepiej gdybyście mieszkali z nami - wypaliła JJ.
- Popieram pomysł Jewel - powiedziałam.
- Nie moglibyśmy was tak wykorzystywać.
- Wykorzystywać? Żartujesz? - prychnęłam. - To by były same zalety. Miałybyśmy towarzystwo. Częściej widywałabym się z Niallem. Zayn z Jewel oczywiście tez i w ogóle jest wiele zalet - żaden z chłopaków mi nie przerwał więc chyba było dobrze.
- A prasa? - pierwszy zapytał Lou.
- Myślisz, że nie będą plotkować? - spytałam. - Oczywiście, że będą ale przecież wprowadzicie się wszyscy, a poza tym to chyba normalne, że skoro my mamy ogromny dom, to po co wy macie wynajmować apartament?
- To logiczne - powiedział Harry.
- Oczywiście, że logiczne.
- Ale Jewel to i tak naginanie waszej uprzejmości.
- Przestań pieprzyć Zayn. Wprowadzacie się i już - skwitowała Jewel.
***
- Jak się spało? - spytałam chłopaków, którzy już zeszli do jadalni na śniadanie.
- Niesamowicie dobrze - uśmiechnął się Harry.
- Przywykliśmy już do hotelów, a tutaj poczułem się jak u siebie w domu.
- Bo to teraz jest twój dom, Liam - powiedziałam siadając między Niallem, a Harrym.
- A JJ jeszcze śpi? - spytał Zayn.
- Malik w tym domu się nie gada przy jedzeniu - Jewel wpadła do jadalni.
- Przepraszam - powiedział skrępowany chłopak i wbił swój wzrok w talerz. Jewel wybuchnęła śmiechem.
- Żartowałam - podeszła i cmoknęła go w policzek. Usadowiła się koło niego przy stole na swoim ulubionym miejscu.
- Macie jakieś plany na dzisiaj?
- Ja za jakąś godzinkę mam próbę z Seleną Gomez - powiedziała Jewel.
- Tańczysz dla niej? - spytał zdziwiony Harry.
- Tylko na otwarciu music Awerds.
- Ej to super.
- Katie podwieziesz mnie?
- Jasne - powiedziałam przeżuwając kęs naleśnika.
- Pojechałbym z tobą, gdybyś chciała - zasugerował delikatnie Niall.
- Byłoby fajnie gdybyś pojechał.
- A Katie nie pogniewasz się jak skoczę spotkać się z Daniel?
- Pogniewam się - spojrzał na mnie zdziwiony. - Nie patrz tak na mnie. Żartowałam. Nie jesteś w więzieniu. Możesz robić co chcesz. Kluczy nie musicie brać ze sobą, bo ochrona zajmuje się wpuszczaniem ludzi do domu, więc macie sprawę ułatwioną.
- Chyba że - zaczęła Jewel. - Pójdę do Josha i powiem, żeby was nie wpuszczał.
- Naszego Josha? - spytał zdziwiony Lou.
- Nie naszego - powiedziałyśmy równocześnie.
Zaraz po śniadaniu wszyscy się rozeszli. Byliśmy teraz jak jedna wielka rodzina. Razem z Niallem i Zaynem, odwiozłam Jewel na próbę. Selena chciała, żebyśmy zostali, ale tylko Zayn skorzystał z okazji. Ja w sumie miałam już inne plany. Chciałam w końcu spędzić trochę czasu sam na sam z Niallem.
- Mam super pomysł - zaczął tajemniczo, gdy z powrotem siedzieliśmy w samochodzie.
- Jaki?
- Moglibyśmy odwiedzić takie świetne miejsce na przystani. Tam jest niesamowicie.
Odwróciłam się, żeby spojrzeć na Josha. Jako mój ochroniarz musiał wyrazić zgodę.
- Ja nie mam nic przeciwko - przytaknął z uśmiechem.
- Super. Powiem ci jak tam dojechać - powiedział z entuzjazmem.
Po kilku minutach wjeżdżaliśmy już na parking przy przystani. Niall od razu po zaparkowaniu, wyskoczył z samochodu, aby otworzyć mi drzwi. Widziałam, że Josh miał skupienie na twarzy. Zawsze tak wyglądał gdy nie był pewien jak ludzie zareagują, gdy nas spotkają w miejscu publicznym. Jak na razie było spokojnie. Niall złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę mola. Wokół było faktycznie niesamowicie. Wszędzie gdzie było miejsce stały stragany z różnymi towarami. Ludzie chodzili w strojach kąpielowych, albo wychodzili na romantyczne spacery. Młodzież jeździła na deskorolkach, bądź rolkach. Niektórzy siedzieli przy stolikach kawiarnianych, bądź należących do barów.
- Tu jest niesamowicie - powiedziałam z takim zachwytem, jak małe dziecko, które patrzy na wystawę sklepu ze słodyczami. Spojrzałam na Nialla. Wydawał się zadowolony z efektu jaki wywołało na mnie to miejsce. Już dawno nie widziałam u niego tych słodkich iskierek w oczach.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - spytał z uśmiechem.
- Nie nic - odwzajemniłam uśmiech i przeniosłam wzrok na stoisko z bransoletkami. - Ale super - pociągnęłam chłopaka w stronę stolika.
- Chcesz którąś Skarbie?
- Polecam bransoletki dla zakochanych - powiedział bardzo opalony sprzedawca. - To równocześnie bransoletki szczęścia - wyciągnął w naszą stronę przeurocze pudełeczko.
- Ale w komplecie są trzy - powiedziałam zdezorientowana.
- Dwie dla zakochanych, a trzecia aby umocować ją tutaj - pokazał na spore drzewko, na którym wisiało już mnóstwo takich bransoletek. - Ta trzecia ma miejsce na zapisanie waszych imion. Podpisujecie się na niej, mocujecie na gałązce i pozostaje tam, aż wasz związek nadal trwa. Mam nadzieję, że gdy będę przekazywał to drzewko swojemu synowi, by kontynuował mój interes, większość tych bransoletek nadal będzie tu wisiało.
Sprzedawca bardzo mnie wzruszył swoim wyznaniem. To niesamowite, że kogoś może tak radować szczęście innych. Gdy nam mówił o tych bransoletkach widziałam w jego oczach takie zamiłowanie do swojej pracy.
- A gdyby komuś się nie powiodło? - spytał sceptycznie Josh.
- Zawsze może tu wrócić i odpiąć wspólną bransoletkę.
- To niesamowite - powiedziałam z zachwytem.
- Poproszę taki komplecik - powiedział Niall.
- Czuję, że wasza bransoletka będzie tutaj wisiała przez wiele, wiele lat - powiedział sprzedawca gdy podpisywaliśmy swoją bransoletkę. Przez cały czas uśmiechaliśmy się do siebie.
- Cieszę się że trafiliśmy na pana - powiedziałam uśmiechając się do sprzedawcy.
- To ja dziękuję, że powierzyliście mojemu drzewku swoją miłość.
- Dziękujemy jeszcze raz - pożegnał się Niall i chciał pociągnąć mnie w stronę mola aby się przejść kawałek.
- Poczekaj - sprzedawca złapał mnie za rękaw. - Chciałbym zamienić z tobą słówko.
- Katie - zaczął Josh.
- Poczekajcie chwilkę. nic mi się nie stanie. Spokojnie - i wróciłam do sprzedawcy.
- W razie gdy kiedyś będziesz miała jakieś wątpliwości, zawsze możesz tu przyjść i spojrzeć na tą trzecią bransoletkę. Zawsze gdy nie będziesz pewna, odwiedzaj moje kochane drzewko. I przekaż to swojemu chłopakowi.
Podziękowałam mu jeszcze raz i zaskoczona przytuliłam go na pożegnanie.
- Dziękuję - powiedział ze wzruszeniem i podbiegłam do chłopaków.
- Co chciał od ciebie jeszcze ten sprzedawca - spytał Josh.
- Chciał coś mi powiedzieć i dał tą kopertę dla Nialla - wręczyłam mu podarek.
- Chyba nie wierzycie, że to drzewko wam naprawdę przyniesie szczęście - powiedział sceptycznie Josh, a my tylko uśmiechnęliśmy się do siebie i skierowaliśmy w stronę morza.
Widoki były tu niesamowite. Wszystko było tu niesamowite. Oczywiście kilku naszych fanów podeszło do nas aby poprosić o wspólne zdjęcie czy autograf. Mimo to nie mieliśmy ochoty stąd odchodzić.
- Masz ochotę zjeść tutaj obiad? -spytał mnie chłopak.
- Skarbie a możemy tutaj zostać do wieczora? - spytałam błagalnie.
- Josh?
- Ja nic nie mam do gadania. Ja tylko was ochraniam.
- Skarbie? - ponagliłam chłopaka który się wahał.
- Dla ciebie wszystko kochanie - i pocałował mnie.
- Tobie też kupimy obiad - zaśmiałam się do Josha.
- E tam najwyżej bym schudł.
I ze śmiechem skierowaliśmy się do restauracji na przystani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz