niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 11

- Może wracamy już do chłopaków? - spytał Niall.
- Możemy. Coś planujecie na dzisiaj?
- Josh chciał żebyśmy przyjechali do niego na BBQ.
- Czemu nie powiedziałeś wcześniej? - spytałam z wyrzutem. 
- To urodziny Josha a on nie chciał wielkiej imprezy i przede wszystkim nie chciał krępujących życzeń i prezentów - tłumaczył Irlandczyk. 
- Muszę przyznać, że trochę dziwny zwyczaj, ale zrozumiały. 
- To co jedziemy do niego - Niall jeszcze na chwilę się zatrzymał.
- Chcesz może coś mi powiedzieć? - spytałam speszona nagłym zatrzymaniem się chłopaka przede mną.
- Nie. Chciałem tylko spojrzeć w twoje śliczne oczy - poczułam, że się rumienię, ale Niall, ratując mnie z tej krępującej sytuacji, pochylił się i mnie pocałował. Był bardzo czuły i zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno to mój chłopak. Poczułam ciepło krążące po moim ciele. Nie wiem jak on to robił, ale za każdym jego pocałunkiem jeszcze bardziej mi się podobał. Delikatnie zakończył czuły pocałunek i spojrzał wprost w moje oczy.
- Możemy już wracać - powiedziałam zachrypniętym głosem i poszłam przodem.
- Słodko wyglądasz jak się rumienisz - powiedział za moimi plecami, tak żebym tylko ja to usłyszała.
- No w końcu - podsumował Liam.
- Myśleliśmy, że już się zgubiliście.
- Mogliśmy wam dać GPSa - zaśmiał się Lou.
- Jejciu może chcieli chwilę pobyć sami a wy się czepiacie - powiedział Harry i wykonał ruch jakby chciał uprawiać sex z powietrzem.
- Ale zabawne wiesz. Na pewno by nam tak krótko to nie zajęło - bronił się Niall, a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Mówisz, że taki ostry zawodnik z Ciebie? - dopytywał Liam.
- Spadaj - skierowaliśmy się w stronę samochodów. Z nami miała jechać Jewel, Zayn i Liam. Z Joshem: Lou i Harry. Po drodze do samochodów chłopcy jeszcze chwilę droczyli się z Niallem.
- Obstawiam, że wytrzymałbyś około 5 minut - rzucił propozycję Harry.
- Harry nie bądź dupkiem. Jak Niall chce to na pewno potrafi - wtrącił się Lou. - Z 6 minut na pewno by wytrzymał - dodał ze śmiechem.
- Dzięki stary - Niall się poddał.
- Spokojnie kochanie - podeszłam do niego i cmoknęłam go w policzek.
- 6 minut z taką boską dziewczyną to i tak niesamowity wyczyn.
- Josh bo pomyślę, że masz coś do mojej siostry - wtrąciła się JJ, która do tej pory trzymała się lekko z tyłu.
- Miałbym tez coś do Ciebie, ale wolę darować sobie walkę z Zaynem. 
- Aha czyli ja jestem mniej groźny - Niall wydawał się trochę zdołowany.
- Nie ale Zayn ma tyle tatuaży - wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Zayn ciesz się, że tylko dzięki tatuażom jesteś groźny - powiedziałam do chłopaka.
- Dzięki - wsiedliśmy wszyscy do samochodów. Wiedziałam że ta chwila nastąpi więc niewiele mnie zdziwiło to gdy Jewel zaczęła.
- Katie gniewasz się na mnie?
- Jasne, że nie. Jesteś moją siostrą, a to że chodzisz z tatuażami Zayna może jakoś wytrzymam.
- Z tatuażami?
- No tak i to do tego z członkiem 1D - dodałam z udawaną aprobatą.
- Sama chodzisz z Niallem.
- No tak ale ja chodzę z Niallem, a nie jego tatuażami. 
- Ok przyznaję. Śmiesznie wyszło z tym Joshem, ale nie ma co się dziwić, że chłopak bredzi, bo ma już za sobą kilka toastów - bronił chłopaka Liam. 
- Oo i już wszystko jasne.
  Josh mieszka w niewielkim domu, ale w ogrodzie ma sporo miejsca. Na przyjęcie w ogrodzie zaprosił tez kilku swoich znajomych, więc paczka troszkę się powiększała. Niall cały czas trzymał się blisko mnie, a impreza się rozwijała. można było trochę potańczyć, coś wypić, zjeść, ale o dziwo chłopcy byli jeszcze grzeczni.
- Nie dziwi cię to, że chłopcy w ogóle nie piją? - spytała mnie Jewel, która na chwilę pozbyła się Nialla i Zayna, którzy poszli przynieść nam coś do picia. 
- Umówiliśmy się, że albo pijemy wszyscy albo żaden - Liam właśnie się do nas zbliżył. 
- W takim razie ja i Jewel prowadzimy, a wy się bawicie - powiedziałam, a Jewel przytaknęła.
- Jesteście pewne tego poświęcenia - spytał Zayn, który właśnie wrócił z Niallem, z napojami w ręku. 
- Pewnie, że jesteśmy. To impreza waszego kumpla. 
   Normalne dziewczyny po kilku minutach żałowałyby tej decyzji, ale nie my. Znałyśmy chłopaków na tyle, żeby wiedzieć, że takie zachowanie to dla nich norma. Chłopcy ciągle tańczyli, wygłupiali się i próbowali rozkręcić imprezę. Jednego można było być pewnym gdy zapraszało się chłopaków z One Direction na imprezę. Zabawa będzie szalona i pełna śmiechu.
- Skarbie zatańczymy? To moja ulubiona piosenka - nie umiałam się oprzeć, więc po chwili tańczyłam z Niallem w tłumie. 
- Odbijany słodziaczku - Liam wyszczerzył zęby do Nialla i chwycił mnie w talii. Wirowałam z nim wśród gości a kątem oka widziałam, że Niall schodzi z parkietu, ale Jewel mu w tym przeszkadza wciągając go w kółku, w którym tańczyła z Zaynem i chłopakami. Harry zaczął tańczyć swój szalony taniec, co oznaczało, że wpadła mu w oko jakaś dziewczyna. Liam nie zbyt długo nacieszył się moim towarzystwem bo Lou po chwili chwycił mnie w ramiona i teraz z nim tańczyłam. Po szalonym tańcu z chłopakami, lekko zmęczona, podeszłam do stołu wziąć coś do picia. 
- Katie- zagadnął do mnie Josh.
- Tak?
- Moglibyście zostać u mnie na noc. Nie musiałabyś prowadzić po nocy.
- Hmm. To zależy od chłopaków i ich stanie.
- Stan nie gra tu roli. Nie chciałbym, żebyś zmęczona siadała za kierownicę.
- No ok. - Trochę zdziwiła mnie propozycja Josha, ale już przywykłam, że chłopcy z 1D się o mnie martwili. Najwidoczniej Josch bardzo do nich pasował. 
Wróciłam na parkiet, na którym Jewel szalała z Zaynem, który chyba już troszkę przesadził z alkoholem. Podeszłam do Nialla, który właśnie schodził się czegoś napić.
- O hej Słońce - powiedział, też już lekko wcięty. 
- Chcecie zostać u Josha na noc? 
- Byłoby zajebiście - powiedział rozanielony, a ja nie potrafiłam się powstrzymać przed uśmiechem. - Chcesz w takim razie jakiegoś drinka?
- Chętnie się czegoś napiję. - podeszliśmy do baru, przed którym stał wynajęty barman. 
- Poproszę dwa drinki. Jeden może być mocny, drugi lżejszy - zamówił Niall. 
- Lżejszy dla Katie? - spytał barman.
- Oczywiście - powiedział Niall. - Nie chcę upić mojego Kociaka.
- Niall może jednak się zamienimy drinkami - powiedziałam z uśmiechem, widząc że chłopak jest już troszkę pijany.
- Możemy - chyba już nie miał siły się ze mną sprzeczać.
- A ty cholero tu jesteś - powiedział do mnie Harry, który zmierzał ku nam chwiejnym krokiem.
- Do mnie mówisz? - spytał Niall.
- Nie do ciebie pacanku - stuknął go w czoło. - Mówię do naszej ślicznotki. Cholero ty mała nie zatańczyłaś jeszcze ze mną. Ciągle mi uciekasz - pogroził mi palcem.
- Nie uciekam przed tobą. Chodź - podałam mojego drinka Niallowi, z miną, która mówiła: "Wolałabym z tobą zostać, ale Harry to też mój przyjaciel."
- Cholero ty jedna- powiedział Harry, zaczynając ze mną tańczyć.
- Oj Harry - tylko tyle zdołałam powiedzieć. Po skończonej piosence, Harry dumny z tego, że w końcu ze mną zatańczył poprowadził mnie do ławki, na której siedział Niall z Zaynem. 
- O powraca moje Słońce - powiedział Niall, sadzając mnie sobie na kolanach. 
- Gdzie JJ? - spytałam.
- Olała mnie i tańczy z Liamem - powiedział Zayn.
- Cholero ty - zaczął Harry, który siadł koło Nialla. - Daj pyska - powiedział do mnie.
- O o o panu to dzisiaj chyba już podziękujemy - powiedział Liam, który właśnie podszedł do nas w towarzystwie Jewel i który chyba był najtrzeźwiejszy z nich wszystkich ze względu na swoją nerkę.
- Przecież ja jestem trzeźwy - powiedział Harry, kołysząc się na ławce. 
- Ależ oczywiście - przytaknął Zayn, próbując wstać do Jewel, w wyniku czego ochlapł z powrotem na ławkę. Zaczęłam się z nich śmiać, gdy podszedł chwiejnym krokiem Lou
- Ale zabawa - wykrzyknął. 
- Lou wracaj do nas - krzyknął jakiś kumpel Josha.
- Kto się bawi? Kto się bawi? Tak się bawi Tomo Tomilson - powiedział i pociągnął za sobą Jewel w stronę chłopaków, tańczących na patio. 
- Chodźcie z nami - zdążyła wykrzyczeć. Wstałam i pociągnęłam za rękę Nialla. Harry i Zayn też dołączyli, a Liam poszedł się czegoś napić. Harry wyrównał chód do mnie i powiedział:
- Cholero ty daj pyska - wiedziałam, że jest już kompletnie pijany więc to zignorowałam. 
- Nie gniewaj się na niego. On jest już kompletnie pijany - bronił go Zayn który uwiesił się na mojej szyi. - Nie to co ja.
- A ty jesteś trzeźwy jak cholera - zaśmiał się Niall.
- Oczy wiście - wyjąkał Zayn.
 Ledwo zaczęliśmy tańczyć, gdy podszedł do nas Josh.
- Chodźcie się napić.
- Oczy wiście - powiedział Zayn. 
- Mama może mnie zabić - powiedział Josh. - ale to dopiero jutro - i zaczął się śmiać. On też już był nieźle wcięty. Dołączyła do nas JJ.
- Zayn. Wam może już wystarczy?
- Ależ kochanie ja jestem trzeźwy.
- Ja też- powiedział Niall dziecięcym głosem. - Zrobić jaskółkę?
- Nie trzeba - zaśmiałyśmy się.
   Już dawno tak dobrze się nie bawiłam. Może spowodowane to było faktem, że ostatnio bywałam tylko na oficjalnych imprezach, a na takich domówkach był zupełnie inny klimat. Ostro dzisiaj zabalowaliśmy, ale ja z Jewel nie na tyle by nie pamiętać co się działo. Chłopcy około 3 rano odpłynęli już całkowicie, ale jeden plus był taki, że i tak mieliśmy na noc zostać u Josha. Ciesze się, że wypadła nam taka imprezka. Jedno jest pewne chłopcy obudza się z kacem, a my nie damy im żyć, ponieważ mamy kilka haczyków na nich. 







1 komentarz:

  1. Hhahaha o ty Cholero a gdzie buziaczek dla mnie Cholero jedna hahhahahaha i kurka teraz mam Cholere w głowie i jaba daba duuuu

    OdpowiedzUsuń