Na prośbę Jewel i chłopaków (wykluczając Nialla), postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i sprowokować go do działania. Z tego co już zdążyłam zauważyć Niall jest bardzo ciekawym człowiekiem. Na pewno się o mnie troszczy co potwierdził Harry, ale tez jednocześnie nic nie robi, żeby robić to na stałe. Mam nadzieję, że tez coś do mnie czuje, bo nie zamierzam z siebie zrobić idiotki i narzucać się niepotrzebnie chłopakowi.
- Hej Kat, gadałaś już z Niallem? - spytał Lou, który właśnie wszedł do kuchni.
- Jeszcze nie.
- To się pośpiesz bo z nudów uśnie.
- Słuchaj nie wydaje ci się to dziwne. Jak ja się nudziłam to on nic z tym nie robił a ja teraz mam do niego lecieć bo biedaczek się nudzi. Niech idzie spać jak mu się nudzi - powiedziałam.
- Ohoho sąsiadeczko. Widzę, że się stresujesz tą rozmową.
- Nie stresuje się a ty co tu robisz? - warknęłam.
- Jewel nas zaprosiła
- Aha czyli on też tu jest - i niechcący potrąciłam szklankę z sokiem marchwiowym, który wylądował na moim T-shircie. Na moje nieszczęście i szczęście miałam pod spodem stój do kąpieli. Pecha miałam jednak takiego, że z roztargnieniem wstałam od stołu i zupełnie zapomniałam, że reszta chłopców też gdzieś tu jest. Wyszłam jednak z kuchni i niewiele myśląc, zdjęłam koszulkę, myśląc że jestem już bezpieczna bo przecież Słodziaka zostawiłam w kuchni.
- Cześć Kat. Jakbym wiedział, że zawsze będziesz tak nas witała, to bym wpadał częściej- z wrażenia, że słyszę głos Nialla wpadłam na kolumnę, która nie wiem skąd się tu wzięła. No moment ona zawsze tu stała. Poczułam, że robię się czerwona.
- Jak dla ciebie mogłabym być niewidzialna to i tak przecież bez różnicy.
- Nie jest mi to obojętne - powiedział smutnym tonem.
- Tak a to niby dlaczego? Coś się zmieniło?
- Nie zmieniło się nic. Nadal mi się podobasz a z tym buraczkiem na twarzy jeszcze bardziej - onieśmielałam. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wewnątrz chciałam podskoczyć do góry i krzyknąć hopsasa, ale wiedziałam, że mi nie wypada. W głowie miałam tylko jedno youpiiiiiii podobam mu się. Nagle uświadomiłam sobie, że stoję przed nim w samej górze od kostiumu i szortach.
- Przepraszam na sekundkę - powiedziałam zawstydzona. - Zaraz wrócę, ale najpierw się przebiorę.
- Możesz zostać tak i tak idziemy na plażę - krzyknął za mną chłopak bo ja już wchodziłam po schodach. Weszłam do końca i skierowałam się do garderoby. Na plaże czy nie, koszulka mi się przyda tym bardziej, że idziemy z Harrym i to przez kilka ulic, na piechotę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz