piątek, 12 kwietnia 2013

Dzień z Harrym

Pomimo mojej małej kompromitacji, bądź setki małych kompromitacji, przy chłopakach, jakoś się dogadujemy. znamy się już ponad trzy miesiące i chłopcy z 1D właśnie wprowadzili się na stałe do domu na naszej dzielnicy. Cieszy mnie to niesamowicie, gdyż bardzo dobrze się z nimi dogadujemy, lubimy spędzać ze sobą czas i w Californi mają większe szanse na sukces.
Może to snobistycznie brzmi, ale przynajmniej mamy też radochę z Jewel z każdego oficjalnego wyjścia na bankiet lub inna imprezę na salonach. Przeważnie chłopcy zostają zaproszeni na te same imprezy co my więc nasza paczka jeszcze bardziej się zżyła.
Jednak przychodzą tez takie dni, gdy nie mam co robić. Może to zabrzmi jak jakiś paradoks. Gwiazda i nie ma co robić, ale czasem naprawdę tak bywa. Przeważnie robię wszystko  Od rana do wieczora jestem zajęta nagraniami, wywiadami, programami telewizyjnymi, koncertami, występami na żywo bądź akcjami charytatywnymi, a tak jak wcześniej też wspomniałam wyjściami na bankiet, rozdaniami nagród, itd. Ale są dni w tej mojej ciężkiej harówie, że mam czas spotkać się ze znajomymi, przyjaciółmi i rodziną. Są też jednak takie dni. Takie jak ten dzisiejszy, że wszyscy coś robią oprócz mnie. Jewel- siedzi na jakiś warsztatach tanecznych i wiem tylko tyle, że znowu mam po nią przyjechać. Chłopcy z 1D - mają próbę i nie wiadomo kiedy ją skończą. A ja? Ja siedzę sobie jak na razie w galerii i czekam... A na co czekam? Na telefon od Jewel, że za niedługo kończy warsztaty.
Z samego rana siostra poprosiła mnie, żebym odwiozła ją na tańce. Oczywiście się zgodziłam, ale uprzedziłam ją również że jak za 3 razem obleje prawko to skopie jej tyłek. Mam nadzieję, że w końcu jej się uda. Teraz niestety muszę coś ze sobą robić przez kilka godzin, bo nie ma sensu, żebym wracała do domu. Poszwendam się trochę po sklepach, a może akurat coś ciekawego mi wpadnie w oko. Mam na myśli również jakiegoś fajnego chłopaka. Jak na razie moje stosunki z Niallem się nie zmieniły i jesteśmy tylko przyjaciółmi i już dawno przestałam liczyć na coś więcej. Z tego co wiem to jest zbyt zapracowany i leniwy by znaleźć sobie fajną dziewczynę. Jego problem.
Zaraz po przyjeździe do galerii postanowiłam udać się na kawę. Przez z Jewel nie zdążyłam jej wypić w domu, a że byłam dość zmęczona pracowitym tygodniem, cieszyłam się z dnia wolnego. Szkoda tylko, że nie da rady go spędzić w inny sposób. Odebrałam dzwoniący od chwili telefon:
- Słucham?
- Hej co porabiasz? - odezwał się po drugiej stronie Harry Styles.
- Siedzę w galerii i piję kawę.
- Sama? - dopytywał.
- Tak. Czekam na Jewel, która jest na tych warsztatach tanecznych - wyjaśniłam.
- Czemu nic nie mówiłaś? Zawsze któryś z nas pojechałby z Tobą na zakupy, dla towarzystwa - powiedział to takim tonem jakby to było oczywiste i jakby miał delikatne wyrzuty.
- Mieliście mieć próbę, więc wam nie zawracałam gitary.
- Niallowi możesz zawracać, bo to on najlepiej na niej gra. Choć nie przechwalając się, też daję radę - tutaj lekko się uśmiechnęłam, bo Harry potrafił docenić swoją osobę. - W której galerii jesteś? To zaraz tam podjadę.
- Nie macie już próby - spytałam zdziwiona.
- Nie właśnie się skończyła. Tylko Niall zostaje przećwiczyć partię gitary z chłopakami.
- Ale to i tak nie ma sensu, żebyś jechał przez taki dystans, żeby dotrzymać mi towarzystwa.
- Przestań. Dla mnie ma sens - po zapewnieniu chłopaka, dałam się namówić na jego towarzystwo. Umówiliśmy się w konkretnym miejscu galerii, żeby nie musiał mnie szukać, po całym centrum handlowym. W drodze na to miejsce spotkała mnie dziwna sytuacja. Szłam sobie najspokojniej w świecie przez hall, gdy nagle jakiś chłopak stanął przed dziewczyną, a mianowicie klęknął przed nią i się jej zaczął oświadczać. Wydało mi się w sumie to mało romantyczne, ale z drugiej strony odważne. Nie każdy ma tyle pewności siebie, żeby oświadczać się przy tysiącach klientów. Do tamtej pory tak myślałam, ale chłopak wykazał się zanadto pewnością siebie, bo gdy tylko zauważył mnie w tłumie, całe te oświadczyny szlak wziął i chłopak czym prędzej podniósł się z klęczków. Myślałam, że dziewczyna, której się oświadczał zaraz go zabije na oczach setek gapiów. Chłopak podszedł do mnie i poprosił o autograf. Okazało się, że jest moim wielkim fanem i zawsze marzył by mieć mój podpis. Szkoda tylko, że spotkał mnie w dniu swoich oświadczyn. Nie mam pojęcia czy dokończył swoje dzieło, gdyż zaraz podszedł do mnie Harry i wyciągnął z tłumu, który stworzył się wokół mnie prosząc o autografy. Pomógł mu w tym oczywiście jego prywatny ochroniarz. Gdy już szliśmy sobie w miarę spokojnie pomiędzy wystawami sklepów, w czym znowu bardzo p[pomagał nam jego ochroniarz, chłopak zaczął rozmowę:
- Czemu wychodzisz na miasto bez ochrony?
- Wszystko było w porządku, dopóki ten chłopak do mnie nie podszedł.
- Jaki chłopak? - zdziwił się Harry. - Co od Ciebie chciał?
- Nic takiego tylko autograf - wyjaśniłam - Ale nigdy go nie zapomnę.
- Czemu aż tak brzydki był - zaśmiał się.
- Nie. Tylko zaczął się oświadczać swojej dziewczynie... - i opowiedziałam mu co mi się przytrafiło. Harrego bardzo rozbawiła ta sytuacja. Nie wiem dlaczego, ale i tak śmiesznie było. Gdy tylko skończyliśmy się śmiać, wypaliła:
- Ale ekstra jeansy, muszę je przymierzyć.
- No to chodź. W końcu po to tu jesteśmy  żebyś sobie coś kupiła. - Weszliśmy do sklepu i od razu ekspedientki rzuciły nam się na pomoc. Wszystkie chętnie by pomogły nam się rozebrać, przymierzyć, a może i zakupić nowe rzeczy tylko że przy pomocy naszych kart bankowych, bo ich raczej nie było stać, żeby wydać za spodnie około 3 tysięcy dolarów.
- Katie - zawołał Harry zza jakiegoś wieszaka. - Może kupisz też taką bluzkę. Pasowałaby do tych spodni - i pokazał mi śliczną i elegancką bluzkę. Dość prostą, ale fason upiększał suwak z tyłu.
- Przymierzę - odpowiedziałam, wzięłam spodnie z wieszaka w swoim rozmiarze i bluzkę od chłopaka, i powoli skierowałam się w stronę przymierzalni. Harry podążył za mną. Za drzwiami oczywiście szybko wcisnęłam się w spodnie i zaczęłam zakładać bluzkę. Nie było żadnego problemu dopóki, po pokazaniu się chłopakowi i powrocie do przymierzalni nie zaczęłam zdejmować ciuszków. Zaczęłam oczywiście od spodni i stojąc w samej bieliźnie, poczęłam rozsuwać suwak bluzki. Pech tak chciał, że oczywiście się zaciął, a żadnej ekspedientki nie było w tym momencie w pobliżu. Rozważył, czy na pewno mam poprosić Harrego o pomoc, bo nie jest tajemnicą, że jest strasznym babiarzem, ale po kilku chwilach zastanowienia  wychyliłam głowę przez szparę w drzwiach.
- Harry...
- Tak - spytał, szybko wybudzając się z transu, najwidoczniej ta chwila trwała trochę dłużej niż mi się zdawało.
- Choć tu do mnie. Musisz mi pomóc - chłopak rozejrzał się ukradkiem po sklepie, ale wszedł do przymierzalni. Na widok mnie w samych majtkach zrobił ogromne oczy.
- Ulala - zdołał tylko tyle z siebie wydusić. W tej chwili zaczęłam żałować, że poprosiłam go o pomoc.
- Możesz mi pomóc rozsunąć suwak. Chyba się zaciął.
- Jasne że mogę - otrząsnął się i powoli zbliżył się do mnie. Czułam jego oddech na swoim karku, gdy nagle jeszcze bardziej się dom nie przysunął.
- W takim stroju skusiłabyś każdego - wyszeptał do mojego ucha. Uśmiechnęłam się mimowolnie, a chłopak delikatnie ujął w swoje palce suwak bluzki. Czułam jego delikatne dłonie które zaczęły, w drodze pomocy oczywiście, rozsuwać zacięty suwak. Gdy był już w połowie znów się pochylił i.....


1 komentarz: