- 12 godzin? - powtórzyłam zdezorientowana.
- Za godzinę mamy samolot do Polski. Mam nadzieję, że przywitasz mnie w takiej scenografii - powiedziała uśmiechem na twarzy. A bardziej zalotnym uśmieszkiem. Wiedziałam już co czai się u niego w myślach.
- Niaaall? Zamierzasz się nie myć do przylotu do Katie? - spytał zniesmaczony Lou, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Nie no co ty - zarumienił się.
- Ale zaraz chwila? - zaczęłam znów zaskoczona.- Jak to przylotu do Polski?
- Tak tak Katie. Właśnie tam się wybieramy - powiedział dumny Harry.
- Zawsze chciałem zobaczyć Narnie - zaśmiał się Lou. - A z chłopakami to już w ogóle będzie ekstra faza.
Z tych całych emocji, zapomniałabym że siedzę w wannie i wstałabym, żeby pójść się napić. Na szczęście Niall ma refleks i delikatnie mi o tym przypomniał. Rozmowa trwała dłuższą chwilę, ale nie czułyśmy zmęczenia. Oczywiście wyszłam z wanny, gdy tylko Jewel przeniosła się z iPodem do mojej sypialni.
-Myślisz że fanki ich zaatakują na lotnisku?
- Mam nadzieję, że nie. Nie chciałabym, żeby przez nas mieli kłopoty.
- Przestań jakie kłopoty. To podobno Niall i Zayn nalegali, żeby wybrać się tutaj - powiedziała podekscytowana JJ.
- Przepraszam. Mogę się przysiąść? - rozmowę oczywiście musiał nam przerwać Kamil.
- A nie ma już wolnych stolików? - spytała z sarkazmem Jewel, krojąc swojego naleśnika.
- W sumie to są, ale chciałem zjeść śniadanie w dobrym towarzystwie.
- To nie zawsze oznacza, że musisz je jeść w obecności dziewczyn - powiedziałam. Wkurzał mnie powoli ten chłopak, tym bardziej, że był typem babiarza.
- Okay rozumiem. Poszukam innego - odparł z udawanym smutkiem.
- Dobra siadaj - warknęła na niego Jewel.
- To jak Katie dasz się gdzieś wyciągnąć?
- Zmieniałam już plany na dzisiaj dwa razy. Trzeci raz byłby już przesadą - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Mówią, że do trzech razy sztuka.
- U nas raczej mówi się. Pierwszy raz - dobry pomysł, drugi raz - przyjaciele coś kręcą, trzeci - kończy się śmiercią - zażartowała Jewel.
- Obiecuje, że przy mnie nic się nie stanie twojej siostrze.
W tym momencie podszedł do nas kelner. W sumie gdyby nie jego oczy nigdy bym nie zwróciła na niego uwagi. Miał standardowy strój kelnerski. Brzydkie rude włosy i to jeszcze przetłuszczone, bądź za mocno wy żelowane, a na twarzy dziesiątki czerwonych piegów. Ale oczy miał śliczne. Brązowe z taką samą głębią jak Niall. Miał nawet takie same gesty jak Niall.
- Przepraszam śniadanie dla pana - powiedział z dziwnym akcentem. Ni to irlandzki ni walijski. Po prostu dziwny.
- Dzięki - bez emocjonalnie powiedział i po chwili, gdy kelner nie odszedł kontynuował. - Możesz już iść.
Przyjrzałam się bliżej kelnerowi. Było w nim coś znajomego i nie były to tylko oczy.
- Edwardzie podejdź do mnie - przy stoliku obok usiadły dwie starsze panie w towarzystwie starszego pana i chyba wnuczka.
- Katie - Jewel wybudziła mnie z zapatrzenia.
- Tak?
- Kamil się ciebie pytał, kiedy się umawiacie.
- Nigdy - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. Po chwili zaczęłam się uśmiechać sama do siebie. Gdyby nie oczy Nialla i podobieństwo wnuczka do Harrego, nigdy bym nie wpadła na ten pomysł.
- Ja zaraz wrócę. - Jewel spojrzała na mnie zaskoczona. Wzięłam niedopitą herbatę i skierowałam się w stronę stolika do którego został wezwany "Edward". Jakoś tak zupełnie niechcący, gdy znajdowałam się w okolicy babci, w różowej spódnicy filiżanka się przechyliła i cała zawartość znalazła się na butach kobiety.
- Co robisz dziecinko? - spytała z krzykiem.
- Przepraszam. Nie chciałam. Niech pani mi wybaczy - aktorką byłam niezłą więc scena idealnie mi się udała. - Stylowe buty - zaśmiałam się.
- Dziękuję - wszyscy na mnie patrzyli jakby z oczekiwaniem. Jewel aż się odwróciła by zobaczyć co kombinuje. - Gdzie pani kupiła takie zajebiste vansy?
- Młoda damo to moja żona. Nie używaj przy niej takiego słownictwa - powiedział dziadek.
- Przepraszam Liam - na dźwięk tego imienia wszyscy na mnie spojrzeli ze zdziwieniem. Jewel momentalnie do nas dołączyła a Kamil zrobił tylko minę jakby w końcu nie rozumiał co się wokół niego dzieje.
- Jak się spostrzegłaś? - powiedział Harry, przebrany za wnuczka.
- Trzecie oko - zażartowałam.
- Hej skarbie - podszedł do mnie Niall - Edward i pocałował.
- Chwileczka. Twoim chłopakiem jest ten rudzielec?!- spytał zaskoczony Kamil. W tej chwili wszyscy zaczęli się rozbierać publicznie i po chwili przed nami w restauracji hotelowej stało całe One Direction. Uściskom i całusom nie było końca. Mieliśmy sobie tyle do opowiedzenia jakbyśmy nie widzieli się lata, a tymczasem minęło tylko kilka dni. Śniadania nie dokończyliśmy dzisiaj, bo razem z chłopcami przenieśliśmy się do mojego pokoju. Kamil musiał zostać sam. A pani w recepcji dziwnie patrzyła się na chłopaków. Tym bardziej, że była ich fanką i znała ich imiona i nazwiska, a rezerwacje mieli zrobioną na nazwiska:
Liam - Lolek Agrafka
Louis - Ewka Marchewka
Harry - Walnięta Ciotka Kociątka c- podobno miał duży kłopot by zarezerwować pokój na to nazwisko, bo recepcjonistka myślała, że ktoś robi sobie z niej jaja. Harry wkręcił jej kit, że to nazwisko jego ciotki, która jest szamanką w plemieniu pigmejów.
Zayn - Maruda Nigiera Ahmed - recepcjonistka pyta się dlaczego Ahmed. Tłumaczenie Zayna - Ojciec Ahmed, matka Ahmed to i ja Ahmed. Dalszych pytań nie było.
No i Niall: - Crazy Mofos-Wolf - Niall wyjaśnił recepcjonistce, że jego rodzice są hipisami i lubią żyć w zgodzie z naturą.
- Ale zaraz chwila? - zaczęłam znów zaskoczona.- Jak to przylotu do Polski?
- Tak tak Katie. Właśnie tam się wybieramy - powiedział dumny Harry.
- Zawsze chciałem zobaczyć Narnie - zaśmiał się Lou. - A z chłopakami to już w ogóle będzie ekstra faza.
Z tych całych emocji, zapomniałabym że siedzę w wannie i wstałabym, żeby pójść się napić. Na szczęście Niall ma refleks i delikatnie mi o tym przypomniał. Rozmowa trwała dłuższą chwilę, ale nie czułyśmy zmęczenia. Oczywiście wyszłam z wanny, gdy tylko Jewel przeniosła się z iPodem do mojej sypialni.
-Myślisz że fanki ich zaatakują na lotnisku?
- Mam nadzieję, że nie. Nie chciałabym, żeby przez nas mieli kłopoty.
- Przestań jakie kłopoty. To podobno Niall i Zayn nalegali, żeby wybrać się tutaj - powiedziała podekscytowana JJ.
- Przepraszam. Mogę się przysiąść? - rozmowę oczywiście musiał nam przerwać Kamil.
- A nie ma już wolnych stolików? - spytała z sarkazmem Jewel, krojąc swojego naleśnika.
- W sumie to są, ale chciałem zjeść śniadanie w dobrym towarzystwie.
- To nie zawsze oznacza, że musisz je jeść w obecności dziewczyn - powiedziałam. Wkurzał mnie powoli ten chłopak, tym bardziej, że był typem babiarza.
- Okay rozumiem. Poszukam innego - odparł z udawanym smutkiem.
- Dobra siadaj - warknęła na niego Jewel.
- To jak Katie dasz się gdzieś wyciągnąć?
- Zmieniałam już plany na dzisiaj dwa razy. Trzeci raz byłby już przesadą - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Mówią, że do trzech razy sztuka.
- U nas raczej mówi się. Pierwszy raz - dobry pomysł, drugi raz - przyjaciele coś kręcą, trzeci - kończy się śmiercią - zażartowała Jewel.
- Obiecuje, że przy mnie nic się nie stanie twojej siostrze.
W tym momencie podszedł do nas kelner. W sumie gdyby nie jego oczy nigdy bym nie zwróciła na niego uwagi. Miał standardowy strój kelnerski. Brzydkie rude włosy i to jeszcze przetłuszczone, bądź za mocno wy żelowane, a na twarzy dziesiątki czerwonych piegów. Ale oczy miał śliczne. Brązowe z taką samą głębią jak Niall. Miał nawet takie same gesty jak Niall.
- Przepraszam śniadanie dla pana - powiedział z dziwnym akcentem. Ni to irlandzki ni walijski. Po prostu dziwny.
- Dzięki - bez emocjonalnie powiedział i po chwili, gdy kelner nie odszedł kontynuował. - Możesz już iść.
Przyjrzałam się bliżej kelnerowi. Było w nim coś znajomego i nie były to tylko oczy.
- Edwardzie podejdź do mnie - przy stoliku obok usiadły dwie starsze panie w towarzystwie starszego pana i chyba wnuczka.
- Katie - Jewel wybudziła mnie z zapatrzenia.
- Tak?
- Kamil się ciebie pytał, kiedy się umawiacie.
- Nigdy - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. Po chwili zaczęłam się uśmiechać sama do siebie. Gdyby nie oczy Nialla i podobieństwo wnuczka do Harrego, nigdy bym nie wpadła na ten pomysł.
- Ja zaraz wrócę. - Jewel spojrzała na mnie zaskoczona. Wzięłam niedopitą herbatę i skierowałam się w stronę stolika do którego został wezwany "Edward". Jakoś tak zupełnie niechcący, gdy znajdowałam się w okolicy babci, w różowej spódnicy filiżanka się przechyliła i cała zawartość znalazła się na butach kobiety.
- Co robisz dziecinko? - spytała z krzykiem.
- Przepraszam. Nie chciałam. Niech pani mi wybaczy - aktorką byłam niezłą więc scena idealnie mi się udała. - Stylowe buty - zaśmiałam się.
- Dziękuję - wszyscy na mnie patrzyli jakby z oczekiwaniem. Jewel aż się odwróciła by zobaczyć co kombinuje. - Gdzie pani kupiła takie zajebiste vansy?
- Młoda damo to moja żona. Nie używaj przy niej takiego słownictwa - powiedział dziadek.
- Przepraszam Liam - na dźwięk tego imienia wszyscy na mnie spojrzeli ze zdziwieniem. Jewel momentalnie do nas dołączyła a Kamil zrobił tylko minę jakby w końcu nie rozumiał co się wokół niego dzieje.
- Jak się spostrzegłaś? - powiedział Harry, przebrany za wnuczka.
- Trzecie oko - zażartowałam.
- Hej skarbie - podszedł do mnie Niall - Edward i pocałował.
- Chwileczka. Twoim chłopakiem jest ten rudzielec?!- spytał zaskoczony Kamil. W tej chwili wszyscy zaczęli się rozbierać publicznie i po chwili przed nami w restauracji hotelowej stało całe One Direction. Uściskom i całusom nie było końca. Mieliśmy sobie tyle do opowiedzenia jakbyśmy nie widzieli się lata, a tymczasem minęło tylko kilka dni. Śniadania nie dokończyliśmy dzisiaj, bo razem z chłopcami przenieśliśmy się do mojego pokoju. Kamil musiał zostać sam. A pani w recepcji dziwnie patrzyła się na chłopaków. Tym bardziej, że była ich fanką i znała ich imiona i nazwiska, a rezerwacje mieli zrobioną na nazwiska:
Liam - Lolek Agrafka
Louis - Ewka Marchewka
Harry - Walnięta Ciotka Kociątka c- podobno miał duży kłopot by zarezerwować pokój na to nazwisko, bo recepcjonistka myślała, że ktoś robi sobie z niej jaja. Harry wkręcił jej kit, że to nazwisko jego ciotki, która jest szamanką w plemieniu pigmejów.
Zayn - Maruda Nigiera Ahmed - recepcjonistka pyta się dlaczego Ahmed. Tłumaczenie Zayna - Ojciec Ahmed, matka Ahmed to i ja Ahmed. Dalszych pytań nie było.
No i Niall: - Crazy Mofos-Wolf - Niall wyjaśnił recepcjonistce, że jego rodzice są hipisami i lubią żyć w zgodzie z naturą.
Matka Ahmed, Ojciec Ahmed to i ja Ahmed tak samo jak żona Ahmed, córka Ahmed to i syn Ahmed ach pamiętam tamten dzień ;P
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award http://errorlove1d.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńHahahaha boskie !!! Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuń