środa, 29 maja 2013

rozstanie

- Niall przykro mi ale już muszę iść do samolotu - powiedziałam mimo, że miałam ochotę zawrócić i nigdzie nie jechać. Wiedziałam że muszę wyjechać ale wcale nie miałam na to ochoty. Mimo, że rozum podpowiadał mi, że to ostatnia szansa ratowania rodziny, serce chciało zostać tu w Stanach.
- Skarbie, już za tobą tęsknię - powiedział i pocałował mnie czule.
- Możecie w końcu skończyć. Rzygać mi się już chce - warknęła Jewel.
- Jakoś mnie nie dziwi to, że tak mówisz. A wszyscy uważają, że to ja nie mam serca.
- Oczywiście że nie masz - przytaknął Liam. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Jak mój najlepszy przyjaciel mógł tak powiedzieć  Zawsze był blisko mnie, gdy ja byłam sławna, a on nie. Gdy ja grałam wielkie koncerty a on występował na szkolnych przedstawieniach. - Bo każdy z naszej szóstki ukradł Ci je po kawałku - po tych słowach już w ogóle nie chciałam jechać. Ale musiałam. Dlatego tylko sprowokowałam grupowego miśka i poczłapałyśmy ze łzami w oczach do samolotu. Gdy tylko wsiadłyśmy do samolotu, całkowicie się rozpłakałyśmy. To było głupie, bo przecież nie żegnamy się na zawsze, ale prawdziwe.
Usiadłam w swoim fotelu i zagapiłam się w okno. Gdy powróciłam do rzeczywistości byliśmy już w powietrzu. Spojrzałam na siostrę, która właśnie wycierała oczy.
- No proszę jednak masz serce - powiedziałam, zbyt sarkastycznie.
- Mi też będzie ich brakować, ale ile to można się żegnać.
- Tyle ile trzeba. Nie rusza cię to, że nie zobaczysz Zayna przez miesiąc?
- Rusza ale nie tak bardzo jak ciebie. Myślisz że nie wiem że poszłaś się z nim żegnać? - powiedziała oskarżycielsko.
- Co??
- Jak niby dawał ci rady
- Chyba żartujesz. Nie myślisz chyba, że ja i Zayn?
- Właśnie tak myślę. Jesteście bardzo blisko.
- Tak jako przyjaciele. Nigdy bym tego nie zrobiła Niallowi.
- Wiem jaka jesteś. Wcześniej bawiłaś się chłopakami to czemu teraz tego nie robisz?
- Bo nigdy bym nie zraniła ani Ciebie ani Nialla. Jesteście najważniejszymi osobami w moim życiu. Jak nie chcesz to nie wierz - wkurzona wstałam i poszłam do łazienki. Jak mogła mnie o coś takiego oskarżyć. Dobra kiedyś bywało różnie. Wiem o tym i nie zamierzam się tego wypierać ale to było kiedyś. Usiadłam na zamkniętej klapie sedesowej i najzwyczajniej w świecie zaczęłam ryczeć. Łzy powoli spływały mi strumieniami na spodnie. Nie wiedziałam dlaczego łzy tak bardzo cisnął się mi do oczu. Czasem kłóciłam się z JJ ale to były takie siostrzane kłótnie. Teraz wyglądało to poważnie. Gdy miałam już wrażenie, że wyczerpały mi się wszystkie łzy po drugiej stronie drzwi usłyszałam.
- Możemy pogadać? - wstałam, obmyłam twarz wodą i wyszłam z łazienki. przed drzwiami czekała oczywiście Jewel.
- Przepraszam. Nie wiem co się ze mną dzieje ostatnio. Ciągle mam jakieś napady złości. Najlepiej bym coś rozwalała, albo na wszystkich wrzeszczała. To chyba przemęczenie. Przepraszam.
- Spoko. Powiedziałaś tylko prawdę - przyznałam smutno. - Ale nigdy bym nie zraniła Nialla. Nigdy.
- Wiem. Wierzę ci - przytuliłyśmy się i wróciłyśmy do naszego przedziału. Na szczęście leciałyśmy wynajętym samolotem i leciałyśmy same z ochroną. Czekała nas długa podróż więc obydwie postanowiłyśmy się przespać.

Lądowałyśmy oczywiście w Warszawie na Okęciu. Stąd miałyśmy bardzo blisko do miasta w którym mieszka nasze rodzeństwo. 100 km to samochodem niewielki dystans.
- Warszawa jest taka szara - powiedziała Jewel, wyglądając przez okno limuzyny.
- Nic się tu nie zmieniło odkąd tu byłyśmy ostatnim razem.
- Będziecie tutaj mówić po polsku? - spytał Josh.
- Oczywiście. Z początku może być trudno ale jakoś damy radę - powiedziała optymistycznie.
- Tutaj wydaje się jakby czas zwolnił - powiedziałam w zadumie.
- A mówią że Warszawa to miasto szybkiego życia - wtrącił się Don, który w razie potrzeby miał ochraniać Jewel.
- Zapraszam w takim razie do Los Angeles - zaśmiała się Jewel.
- Ewentualnie New Yorku- dodałam.
- Ja nie przeczę. Sam wychowałem się w Atlancie.

Tak jak mówiłam po niecałych dwóch godzinach, dojechaliśmy na miejsce. Niestety musiałyśmy się przemęczyć w jakimś hotelu, ale nie było źle. Przywykłyśmy już do życia w hotelach. Nigdy w prawdziwym domu. no może teraz gdy miałyśmy przerwę pomiędzy dwoma trasami, ale tak ciągle jeździłyśmy od lotniska do hotelu i areny na której śpiewałyśmy. Ewentualnie cała podróż tourbusem od Areny do Areny. Oczywiście w hotelu miałyśmy oddzielne pokoje, więc gdy tylko weszłam do swojego, postanowiłam zadzwonić do Nialla.
- Halo?
- Hej Skarbie. Dzwonię, żeby powiedzieć, że już dojechałyśmy na miejsce.
- Jesteście już w hotelu? - spytał zdziwiony.
- No tak - odpowiedziałam.
- Miałaś zadzwonić do mnie jak wylądujesz.
- Chyba nie będziesz się na mnie złościł, bo zadzwoniłam chwilę później.
- Chwilę? Jakieś 2 godziny - powiedział poirytowanym głosem.
- Proszę cię.
- Nie musisz mnie prosić. Wystarczy, że będziesz dotrzymywać obietnic.
- Nie zarzucaj mi że nie dotrzymuje, bo zawsze to robię.
- Tylko czasem z opóźnieniem.
- Wiesz co mam dosyć ciebie, Jewel i reszty. Mam dosyć waszego dogadywania mi. Jak macie coś do powiedzenia to powiedzcie wprost a nie jakimiś ogródkami - powiedziałam i się rozłączyłam. Po chwili mój telefon, który wylądował na łóżku, zaczął dzwonić. Odebrałam.
- Słucham?
- Przepraszam. nie chciałem nic ci zarzucać. Coś się stało?
- To ja przepraszam. Od kilku dni wszyscy mają do mnie jakieś ale...
- Ja nie mam. I uwierz powiedziałbym wprost.
- Dziękuję - powiedziałam z łaską.
- Pogadamy wieczorem na skype?
- Nie bardzo będę miała czas. Chciałybyśmy od razu spotkać się z rodziną.
- Ok rozumiem. A powiesz mi teraz co się stało? - położyłam się na łóżku i zaczęłam nawijać o tym jak Jewel mnie oskarżyła o bycie z Zaynem.
- Przepraszam Skarbie, że teraz to powiem, ale dziewczyna ma rację. Kiedy ma być zazdrosna o niego? Jak już będzie za późno?
- Trzymasz jej stronę?
- Spokojnie tylko w tej sprawie.
- Nawet jeśli jej słowa mnie zabolały? - powiedziałam oskarżycielsko.
- Skarbie - powiedział tonem pełnym poddania się.
- Dobrze wiem o co ci chodzi - powiedziałam.
- Nie fochaj się na nią tylko dlatego, że zależy jej na Zaynie.
- Dobrze - poddałam się.
- Zadzwoń do mnie w wolnej chwili
- Dobrze - znów powtórzyłam.
- Tylko nie zapomnij - uśmiechnęłam się.
- Nie zapomnę, spokojnie.
- Kocham cię, pa - gdy tylko się rozłączyłam, położyłam telefon na łóżku i nagle usłyszałam jakieś krzyki na korytarzu. Do mojego pokoju wpadła zdyszana Jewel.
- Co się stało? - spytałam zdziwiona.
- U mnie w po po pokoju - zaczęła jąkać. - U mnie w pokoju...
- No u ciebie w pokoju? - ponagliłam.
- Je je jest
- Co mysz? - spytałam poirytowana.
- Nie goły facet - wykrzyczała. Wybuchnęłam śmiechem, przekonana, że Jewel żartuje, ale ona wyglądała całkiem poważnie.
- Ty nie żartujesz? - spytałam. Energicznie zaprzeczyła głową.
- A gdzie Don?
- Poszedł zamówić obiad do pokoi.
- Chodź - wyszłyśmy na korytarz i skierowałyśmy się do pokoju Jewel. Po cichu weszłyśmy do pokoju, a potem do łazienki. Przed lustrem faktycznie stał nagi facet. Znaczy się owinięty już ręcznikiem. Trzeba przyznać mięśnie miał super.
- Przepraszam co pan robi w pokoju mojej siostry? - zapytałam ostro a koleś podskoczył z przerażenia i odwrócił się do nas. Dopiero teraz wydało mi się, że ma nie więcej niż 21 lat.
- Prze prze przepraszam - zaczął jąkać. - Katie?
- Katie i co z tego?
- Jestem twoim wielkim fanem - Jewel zaczęła chichrać.
- To nie uprawnia pana do tego by wchodzić do pokoju mojej siostry i korzystać z jej prysznica - tymi słowami chyba przypomniałam mu, że stoi w samym ręczniku.
- Przepraszam ja się tylko ubiorę i wszystko wyjaśnię.
- Proszę bardzo - powiedziała ze śmiechem Jewel. Koleś zaczął zdejmować ręcznik i naszym oczom ukazała się jego dupa. Jewel wpadła w śmiechawe a ja odchrząknęłam z uśmiechem na twarzy. Koleś szybko zarzucił z powrotem ręcznik.
- Przepraszam - powiedział czerwony jak burak.
- To my może najpierw wyjdziemy - pociągnęłam Jewel do salonu.
- Przepraszam to z roztargnienia - krzyknął za nami.
- Nie szkodzi - zaśmiała się JJ.
Po zaledwie 2 minutach chłopak do nas dołączył.
- Przepraszam. Nazywam się Kamil.
- Jestem Katie a to moja siostra Jewel - uściskaliśmy sobie dłonie.
- Przepraszam za to zamieszanie z pokojami. Byłem pewien że jestem we właściwym bo to kierownik hotelu otwierał mi drzwi. Nawet nie sprawdzałem swojego klucza.
- Ale meksyk. Nie ma to jak Polska - wymamrotała Jewel, która już się uspokoiła.
- Zdecydowanie. Wolę Anglię - wyszczerzył biały zgryz.





sobota, 25 maja 2013

Rozdział 13

- Skarbie musicie wyjeżdżać do Europy skoro macie jeszcze wolne? - spytał oburzony Niall.
- Kochanie właśnie dlatego że mamy wolne jedziemy do Polski - powiedziałam zbyt przesłodzonym głosem. Jego ton i mój ton wróżyły tylko jedno - kłótnie.
- I tak mało czasu spędzamy razem, a ty sama decydujesz, że pojedziesz do jakiejś tam Polski na miesiąc!
- Nie jakiejś tam Polski tylko do kraju w którym się urodziłam! - wyjaśniłam poirytowana.
- Jeden chuj za przeproszeniem! - warknął.
- Od kiedy to tak się do mnie zwracasz? - warknęłam wkurzona.
- Od kiedy podejmujesz decyzje beze mnie?
- Niall kurczę to tylko miesiąc - próbowałam uspokoić siebie i jego jednocześnie.
- Tylko miesiąc? Specjalnie dla ciebie wprowadziliśmy się do waszego domu, żebyśmy mogli częściej spędzać razem czas.
- aha specjalnie dla mnie, a dla ciebie to już nie?! - znowu wzbierała we mnie fala złości.
- Dobrze wiesz, że nie miałem tego na myśli - usiadł na moim łóżku i oparł łokcie o swoje kolana. Ja nadal stałam przed łóżkiem wbijając w niego wściekłe spojrzenie. Chłopak zaczął bawić się swoją bransoletką, którą nosił na ręku odkąd je kopiliśmy i która dawała mu teraz pretekst, żeby na mnie nie patrzeć.
- Przestań bawić się tą cholerną bransoletką! Tylko popatrz na mnie! - wrzasnęłam.
- Cholerną?! Tyle dla Ciebie znaczy?
- A dla ciebie znaczy więcej skoro i tak mi nie ufasz na tyle, żeby pozwolić mi wyjechać?
- Ufam ci - chłopak podniósł się i podszedł do mnie.
- Zostaw mnie! - odsunęłam się od niego.
- Porozmawiajmy spokojnie - jego ton o wiele bardziej złagodniał i pozwoliłam mu żeby mnie przytulił.
- Cholera jasna, jak ty to robisz że zawsze gdy jestem wściekła wystarczy że mnie przytulisz i już nie umiem się na ciebie gniewać - powiedziałam do jego piersi. Wiedziałam, że się uśmiechnął.
- Możesz powiedzieć czemu chcesz teraz wyjechać?
- Musze pomóc mojej rodzinie - podniosłam wzrok tak, żeby móc zauważyć jego reakcję. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.
- Czemu wcześniej nie powiedziałaś?
- Nie chciałeś słuchać - odsunęłam się od niego, bo miałam ochotę znowu się na niego zezłościć.
- Dziwisz mi się? Jesteśmy ze sobą pół roku i teraz gdy masz wolne a my mamy troszkę mniej koncertów, mówisz mi że wyjeżdżasz.
- Wiem, że to nienajlepszy czas ale po prostu muszę - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
- Powiesz mi co się stało? - nie mogłam mu powiedzieć całej prawdy. Musiałam wyjechać do Polski i tyle. Wiem, że to będzie poważna próba dla naszego związku, ale kocham go i myślę że on też mnie kocha więc będzie trudno ale damy radę.
- Muszę wyjechać do Polski żeby dokończyć raz na zawsze sprawę, która rozpoczęła się bardzo dawno temu.
- Nie powiesz mi nic więcej? - spytał zdziwiony.
- Kiedyś ci to wszystko wyjaśnię. Naprawdę. Ale teraz pozwól mi wyjechać i nie gniewaj się na mnie - podeszłam do okna i w skupieniu zapatrzyłam się na ogród, w napięciu czekając na reakcję Nialla. Po kilku minutach podszedł do mnie i mocno mnie przytulił stając za mną i cmoknął mnie w tył głowy, a potem oparł brodę na mojej głowie.
- Będziesz do mnie dzwonić. Dobrze? - powiedział spokojnie.
- Jak będziesz chciał to nawet codziennie - powiedziała szczęśliwa.
- Kocham cię i boję się o Ciebie - moje szczęście właśnie dotarło do zenitu. Po prostu byłam cała nim przepełniona. Poczułam, że Niall mocniej zaciska ręce na mojej talii.
- Chcesz mnie udusić? - wydusiłam.
- Nie. Po prostu muszę nadrobić teraz ten miesiąc bez Ciebie - odwróciłam się tak aby być twarzą w twarz z chłopkiem i pocałowałam go. Nasz pocałunek trwał chwilę, po czym przytuliłam się do niego jak najmocniej potrafiłam.
- Będę za tobą tęsknił Skarbie - wyszeptał w moje włosy.
- Ja za tobą też - powiedział smutno, bo bałam się tego rozstania. Staliśmy tak wtuleni w siebie i nic nie mówiliśmy. Cisza otuliła nas jakby chciała zacieśnić nasz uścisk. Nie potrzebowaliśmy w tej chwili żadnych słów. To było oczywiste, że nasza miłość jest potężna.
- Katie musimy pogadać - do pokoju wpadł Zayn.
- Ocho - żachnęłam się trochę wkurzona, że nam przerwał a trochę dlatego, że wiedziałam, że przed chwila JJ z nim rozmawiała. Cmoknęłam Nialla w usta i powoli zaczęłam iść za Zaynem. Niall trzymając moją dłoń, w chwili gdy już miałam go puścić, przyciągnął mnie z powrotem. Pocałował mnie tak czule, że myślałam że zaraz dostanę skrzydeł. Drugą dłoń wplątał w moje włosy.
- Nakrzycz na niego, a będzie dobrze - uśmiechnął się do mnie mimo smutku w oczach.
- Tylko na ciebie krzyczę Skarbie - odwzajemniłam uśmiech.

- Zayn zaczekaj! - krzyknęłam za nim, bo kierował się szybkim krokiem w stronę swojego pokoju. Gdy tylko zdołałam wpaść do niego do sypialni zamknął za mną drzwi. - Zanim zaczniesz na mnie krzyczeć. Chcę, żebyś wiedział, że to bardzo konieczne i że nie namawiam Jewel. Sama chce jechać. Gdy jej decyzja się zmieni, nie będę miała jej tego za złe - powiedziałam prawie na jednym wydechu.
- Wiem, wiem i wiem - powiedział spokojnie. - Siadaj - wskazał na kanapę. Byłam w szoku. Zayn wydawał się taki spokojny, jakby Jewel w ogóle z nim jeszcze nie rozmawiała.
- Nie patrz tak na mnie - zaczął. - Tak rozmawiała ze mną.
- Skąd wiesz o czym myślę? - spytałam jeszcze bardziej zdziwiona.
- Znamy się nie od dzisiaj. A pomimo różnicy wieku, nie bardzo różnicie się z Jewel pod względem charakteru.
- Nie jesteś zły, że wyjeżdżamy?
- Jestem, ale słyszałem jak kłóciłaś się z Niallem. Nie chcę bardziej ci dokopać, a tym bardziej nie chcę dokopać Niallowi.
- Niallowi? - teraz to w ogóle byłam zdezorientowana. Zayn jest fajny i w ogóle ale czasem gada jak potłuczony.
- No tak. Gdybym nakrzyczał na ciebie Niall miałby mi to za złe. W końcu wiem co on do ciebie czuje i wiem jak się czuje, gdy ktoś cię hejtuje. Nie chcę by był zły na mnie. Słuchaj mam do Ciebie prośbę.
- Jasne - powiedziałam, budząc się z transu. Słowa które właśnie wypowiedział Zayn, naprawdę mnie cieszyły.
- Mogłabyś szczególnie uważać na Jewel. Wiem, że ta wariatka jest zdolna do wszystkiego i czasem zachowuje się jak dzieciuch.
- Dobraliście się. Uwierz - powiedziałam z uśmiechem.
- No tak - uśmiechnął się. - Ale nie chcę by coś się jej stało, albo żeby coś odwaliła. Kocham tą debilkę, ale wiem do czego jest zdolna.
- O jak czule o niej mówisz.
- Tak tak wiem - zaczęliśmy delikatnie się śmiać.
- Chodź na obiad - powiedziałam patrząc na godzinę. Obydwoje skierowaliśmy się do jadalni. Wszyscy już siedzieli.
- Co ten idiota od ciebie chciał? - zapytała JJ z szyderczym uśmiechem.
- A takie tam wskazówki.
- Jakie wskazówki? - spytała zdezorientowana.
- No na przykład - na poczekaniu musiałam coś wymyślić. - Żebym zawsze pamiętała o zmianie bielizny codziennie i żebym w Polsce ciebie też przypilnowała z tym. Albo żeby nie zapomnieć wziąć dla ciebie śliniaczka bo w samolocie na pewno zaśniesz i zaczniesz się ślinić - wszyscy spojrzeli na mnie i zaczęli się śmiać.
- Hahaha bardzo śmieszne - powiedziała Jewel.
- To nie jest śmieszne, Skarbie - Zayn usiadł koło niej. - To jest aż 14 godzin lotu - wyszczerzył do niej zęby, a ona walnęła go w klatkę piersiową.
- Auć.
- To za te głupie żarty.
- będziemy za wami tęsknić - powiedział Harry.
- My za wami też - powiedziałyśmy ze smutkiem. Niall otulił mnie swoim ramieniem.
- Damy radę - powiedział,  a ja mimowolnie się uśmiechnęłam, bo to były najwspanialsze słowa, które mógł wypowiedzieć w tej chwili.
- Robimy dzisiaj ognicho na pożegnanie? - spytała Jewel.
- O nieeeee - krzyknął Harry.
- Harry? - spytałam zmartwiona.
- Dobra nie będę pił - wyszczerzył się do mnie.

środa, 22 maja 2013

rozdział 12

- Harry daj pyska - zaśmiałam się do chłopaka, który właśnie wszedł do kuchni. Wczoraj nie miałyśmy serca ich dręczyć. Przespali prawie cały dzień, a jak popołudniu ruszyliśmy do domu, znowu usnęli. Mieli tak okropnego kaca, że postanowiłyśmy odczekać swoje i podokuczać im w swoim czasie.
- Hej Katie- powiedział zmarnowanym głosem. Najwidoczniej po kacu alkoholowym, wdarł się kac moralny. Chłopak usiadł koło mnie przy stole kuchennym. - Przepraszam, ale nic nie pamiętam z imprezy Josha. Znaczy się coś pamiętam, ale w pewnym momencie całkiem odleciałem.
- Wiem wiem - zaśmiałam się. - Chcesz soku pomarańczowego?
- Chętnie. Chłopcy jeszcze śpią? - spytał od niechcenia.
- Jak 20 minut temu zrobiłam rundkę po waszych pokojach to jeszcze wszyscy spali.
- A tak w ogóle to co my robimy u was?
- Spaliście w samochodzie, a my nie chciałyśmy was obmacywać żeby znaleźć klucze do waszego apartamentu.
- Aha to zrozumiałe. Byłaś u nas w pokojach? - spytał zdziwiony.
- Oczywiście. Martwię się o was jak o rodzinę, więc musiałam sprawdzić czy wszystko w porządku.
- Dzięki Katie za wszystko - cmoknął mnie w policzek.
- Nie ma za co - odpowiedziałam uprzejmie.
- Oczywiście, że jest za co. Za to, że jak się uchlaliśmy pomogłaś Liamowi zająć się nami i że nas tutaj przywiozłaś i że nadal się nami zajmujesz. Dziękuję - powtórzył ze wzruszeniem w głosie i uścisnął moją dłoń, leżącą na blacie. - A tak w ogóle to co ja odwalałem?
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - spytałam.
- Dopóki chłopcy jeszcze śpią.
- W sumie to wszyscy coś odwalaliście więc nie ma co się przejmować - uśmiechnęłam się do chłopaka, wstałam dolać sobie soku i usiadłam z powrotem na fotelu kuchennym.
- Pamiętam, że miałem cholerną ochotę z Tobą zatańczyć, ale ciągle gdzieś mi znikałaś.
- Tak było, ale Niall też miał podobnie - zaśmiałam się.
- Ach ty cholero - wybuchnęłam śmiechem. - Co się stało? - spytał zdezorientowany. Najwidoczniej nie wiedział z czego tak się śmieje.
- No właśnie. Całą imprezę chodziłeś i ciągle do mnie mówiłeś "cholero ty, daj pyska"
- O kurczę - Harry walnął buraka.
- Spokojnie nie gniewam się. Wszyscy przegięliśmy z alkoholem - potem dalej wspominaliśmy BBQ u Josha i coraz się śmialiśmy. Reszta chłopaków też do nas dołączyli. Na samym końcu przyszedł oczywiście Niall i Zayn, dwa śpioszki. Wszyscy byli dość zdziwieni, że zaleźli się u nas, ale kac nie dał im zapomnieć jak się tu znaleźli więc nie jest źle.
- W ogóle byłoby o wiele lepiej gdybyście mieszkali z nami - wypaliła JJ.
- Popieram pomysł Jewel - powiedziałam.
- Nie moglibyśmy was tak wykorzystywać.
- Wykorzystywać? Żartujesz? - prychnęłam. - To by były same zalety. Miałybyśmy towarzystwo. Częściej widywałabym się z Niallem. Zayn z Jewel oczywiście tez i w ogóle jest wiele zalet - żaden z chłopaków mi nie przerwał więc chyba było dobrze.
- A prasa? - pierwszy zapytał Lou.
- Myślisz, że nie będą plotkować? - spytałam. - Oczywiście, że będą ale przecież wprowadzicie się wszyscy, a poza tym to chyba normalne, że skoro my mamy ogromny dom, to po co wy macie wynajmować apartament?
- To logiczne - powiedział Harry.
- Oczywiście, że logiczne.
- Ale Jewel to i tak naginanie waszej uprzejmości.
- Przestań pieprzyć Zayn. Wprowadzacie się i już - skwitowała Jewel.
***
- Jak się spało? - spytałam chłopaków, którzy już zeszli do jadalni na śniadanie. 
- Niesamowicie dobrze - uśmiechnął się Harry.
- Przywykliśmy już do hotelów, a tutaj poczułem się jak u siebie w domu.
- Bo to teraz jest twój dom, Liam - powiedziałam siadając między Niallem, a Harrym.
- A JJ jeszcze śpi? - spytał Zayn.
- Malik w tym domu się nie gada przy jedzeniu - Jewel wpadła do jadalni.
- Przepraszam - powiedział skrępowany chłopak i wbił swój wzrok w talerz. Jewel wybuchnęła śmiechem.
- Żartowałam - podeszła i cmoknęła go w policzek. Usadowiła się koło niego przy stole na swoim ulubionym miejscu. 
- Macie jakieś plany na dzisiaj? 
- Ja za jakąś godzinkę mam próbę z Seleną Gomez - powiedziała Jewel.
- Tańczysz dla niej? - spytał zdziwiony Harry.
- Tylko na otwarciu music Awerds.
- Ej to super.
- Katie podwieziesz mnie? 
- Jasne - powiedziałam przeżuwając kęs naleśnika.
- Pojechałbym z tobą, gdybyś chciała - zasugerował delikatnie Niall.
- Byłoby fajnie gdybyś pojechał.
- A Katie nie pogniewasz się jak skoczę spotkać się z Daniel? 
- Pogniewam się - spojrzał na mnie zdziwiony. - Nie patrz tak na mnie. Żartowałam. Nie jesteś w więzieniu. Możesz robić co chcesz. Kluczy nie musicie brać ze sobą, bo ochrona zajmuje się wpuszczaniem ludzi do domu, więc macie sprawę ułatwioną.
- Chyba że - zaczęła Jewel. - Pójdę do Josha i powiem, żeby was nie wpuszczał.
- Naszego Josha? - spytał zdziwiony Lou.
- Nie naszego - powiedziałyśmy równocześnie. 
Zaraz po śniadaniu wszyscy się rozeszli. Byliśmy teraz jak jedna wielka rodzina. Razem z Niallem i Zaynem, odwiozłam Jewel na próbę. Selena chciała, żebyśmy zostali, ale tylko Zayn skorzystał z okazji. Ja w sumie miałam już inne plany. Chciałam w końcu spędzić trochę czasu sam na sam z Niallem. 
- Mam super pomysł - zaczął tajemniczo, gdy z powrotem siedzieliśmy w samochodzie.
- Jaki?
- Moglibyśmy odwiedzić takie świetne miejsce na przystani. Tam jest niesamowicie. 
Odwróciłam się, żeby spojrzeć na Josha. Jako mój ochroniarz musiał wyrazić zgodę.
- Ja nie mam nic przeciwko - przytaknął z uśmiechem.
- Super. Powiem ci jak tam dojechać - powiedział z entuzjazmem. 
  Po kilku minutach wjeżdżaliśmy już na parking przy przystani. Niall od razu po zaparkowaniu, wyskoczył z samochodu, aby otworzyć mi drzwi. Widziałam, że Josh miał skupienie na twarzy. Zawsze tak wyglądał  gdy nie był pewien jak ludzie zareagują, gdy nas spotkają w miejscu publicznym. Jak na razie było spokojnie. Niall złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę mola. Wokół było faktycznie niesamowicie. Wszędzie gdzie było miejsce stały stragany z różnymi towarami. Ludzie chodzili w strojach kąpielowych, albo wychodzili na romantyczne spacery. Młodzież jeździła na deskorolkach, bądź rolkach. Niektórzy siedzieli przy stolikach kawiarnianych, bądź należących do barów. 
- Tu jest niesamowicie - powiedziałam z takim zachwytem, jak małe dziecko, które patrzy na wystawę sklepu ze słodyczami. Spojrzałam na Nialla. Wydawał się zadowolony z efektu jaki wywołało na mnie to miejsce. Już dawno nie widziałam u niego tych słodkich iskierek w oczach.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - spytał z uśmiechem.
- Nie nic - odwzajemniłam uśmiech i przeniosłam wzrok na stoisko z bransoletkami. - Ale super - pociągnęłam chłopaka w stronę stolika.
- Chcesz którąś Skarbie?
- Polecam bransoletki dla zakochanych - powiedział bardzo opalony sprzedawca. - To równocześnie bransoletki szczęścia - wyciągnął w naszą stronę przeurocze pudełeczko.
- Ale w komplecie są trzy - powiedziałam zdezorientowana.
- Dwie dla zakochanych, a trzecia aby umocować ją tutaj - pokazał na spore drzewko, na którym wisiało już mnóstwo takich bransoletek. - Ta trzecia ma miejsce na zapisanie waszych imion. Podpisujecie się na niej, mocujecie na gałązce i pozostaje tam, aż wasz związek nadal trwa. Mam nadzieję, że gdy będę przekazywał to drzewko swojemu synowi, by kontynuował mój interes, większość tych bransoletek nadal będzie tu wisiało.
Sprzedawca bardzo mnie wzruszył swoim wyznaniem. To niesamowite, że kogoś może tak radować szczęście innych. Gdy nam mówił o tych bransoletkach widziałam w jego oczach takie zamiłowanie do swojej pracy.
- A gdyby komuś się nie powiodło? - spytał sceptycznie Josh.
- Zawsze może tu wrócić i odpiąć wspólną bransoletkę.
- To niesamowite - powiedziałam z zachwytem.
- Poproszę taki komplecik - powiedział Niall.
- Czuję, że wasza bransoletka będzie tutaj wisiała przez wiele, wiele lat - powiedział sprzedawca gdy podpisywaliśmy swoją bransoletkę. Przez cały czas uśmiechaliśmy się do siebie.
- Cieszę się że trafiliśmy na pana - powiedziałam uśmiechając się do sprzedawcy.
- To ja dziękuję, że powierzyliście mojemu drzewku swoją miłość. 
- Dziękujemy jeszcze raz - pożegnał się Niall i chciał pociągnąć mnie w stronę mola aby się przejść kawałek.
- Poczekaj - sprzedawca złapał mnie za rękaw. - Chciałbym zamienić z tobą słówko.
- Katie - zaczął Josh.
- Poczekajcie chwilkę. nic mi się nie stanie. Spokojnie - i wróciłam do sprzedawcy.
- W razie gdy kiedyś będziesz miała jakieś wątpliwości, zawsze możesz tu przyjść i spojrzeć na tą trzecią bransoletkę. Zawsze gdy nie będziesz pewna, odwiedzaj moje kochane drzewko. I przekaż to swojemu chłopakowi.
Podziękowałam mu jeszcze raz i zaskoczona przytuliłam go na pożegnanie.
- Dziękuję - powiedział ze wzruszeniem i podbiegłam do chłopaków.
- Co chciał od ciebie jeszcze ten sprzedawca - spytał Josh.
- Chciał coś mi powiedzieć i dał tą kopertę dla Nialla - wręczyłam mu podarek.
- Chyba nie wierzycie, że to drzewko wam naprawdę przyniesie szczęście - powiedział sceptycznie Josh, a my tylko uśmiechnęliśmy się do siebie i skierowaliśmy w stronę morza.
Widoki były tu niesamowite. Wszystko było tu niesamowite. Oczywiście kilku naszych fanów podeszło do nas aby poprosić o wspólne zdjęcie czy autograf. Mimo to nie mieliśmy ochoty stąd odchodzić.
- Masz ochotę zjeść tutaj obiad? -spytał mnie chłopak.
- Skarbie a możemy tutaj zostać do wieczora? - spytałam błagalnie.
- Josh? 
- Ja nic nie mam do gadania. Ja tylko was ochraniam.
- Skarbie? - ponagliłam chłopaka który się wahał.
- Dla ciebie wszystko kochanie - i pocałował mnie.
- Tobie też kupimy obiad - zaśmiałam się do Josha.
- E tam najwyżej bym schudł.
I ze śmiechem skierowaliśmy się do restauracji na przystani. 









niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 11

- Może wracamy już do chłopaków? - spytał Niall.
- Możemy. Coś planujecie na dzisiaj?
- Josh chciał żebyśmy przyjechali do niego na BBQ.
- Czemu nie powiedziałeś wcześniej? - spytałam z wyrzutem. 
- To urodziny Josha a on nie chciał wielkiej imprezy i przede wszystkim nie chciał krępujących życzeń i prezentów - tłumaczył Irlandczyk. 
- Muszę przyznać, że trochę dziwny zwyczaj, ale zrozumiały. 
- To co jedziemy do niego - Niall jeszcze na chwilę się zatrzymał.
- Chcesz może coś mi powiedzieć? - spytałam speszona nagłym zatrzymaniem się chłopaka przede mną.
- Nie. Chciałem tylko spojrzeć w twoje śliczne oczy - poczułam, że się rumienię, ale Niall, ratując mnie z tej krępującej sytuacji, pochylił się i mnie pocałował. Był bardzo czuły i zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno to mój chłopak. Poczułam ciepło krążące po moim ciele. Nie wiem jak on to robił, ale za każdym jego pocałunkiem jeszcze bardziej mi się podobał. Delikatnie zakończył czuły pocałunek i spojrzał wprost w moje oczy.
- Możemy już wracać - powiedziałam zachrypniętym głosem i poszłam przodem.
- Słodko wyglądasz jak się rumienisz - powiedział za moimi plecami, tak żebym tylko ja to usłyszała.
- No w końcu - podsumował Liam.
- Myśleliśmy, że już się zgubiliście.
- Mogliśmy wam dać GPSa - zaśmiał się Lou.
- Jejciu może chcieli chwilę pobyć sami a wy się czepiacie - powiedział Harry i wykonał ruch jakby chciał uprawiać sex z powietrzem.
- Ale zabawne wiesz. Na pewno by nam tak krótko to nie zajęło - bronił się Niall, a ja tylko się uśmiechnęłam.
- Mówisz, że taki ostry zawodnik z Ciebie? - dopytywał Liam.
- Spadaj - skierowaliśmy się w stronę samochodów. Z nami miała jechać Jewel, Zayn i Liam. Z Joshem: Lou i Harry. Po drodze do samochodów chłopcy jeszcze chwilę droczyli się z Niallem.
- Obstawiam, że wytrzymałbyś około 5 minut - rzucił propozycję Harry.
- Harry nie bądź dupkiem. Jak Niall chce to na pewno potrafi - wtrącił się Lou. - Z 6 minut na pewno by wytrzymał - dodał ze śmiechem.
- Dzięki stary - Niall się poddał.
- Spokojnie kochanie - podeszłam do niego i cmoknęłam go w policzek.
- 6 minut z taką boską dziewczyną to i tak niesamowity wyczyn.
- Josh bo pomyślę, że masz coś do mojej siostry - wtrąciła się JJ, która do tej pory trzymała się lekko z tyłu.
- Miałbym tez coś do Ciebie, ale wolę darować sobie walkę z Zaynem. 
- Aha czyli ja jestem mniej groźny - Niall wydawał się trochę zdołowany.
- Nie ale Zayn ma tyle tatuaży - wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Zayn ciesz się, że tylko dzięki tatuażom jesteś groźny - powiedziałam do chłopaka.
- Dzięki - wsiedliśmy wszyscy do samochodów. Wiedziałam że ta chwila nastąpi więc niewiele mnie zdziwiło to gdy Jewel zaczęła.
- Katie gniewasz się na mnie?
- Jasne, że nie. Jesteś moją siostrą, a to że chodzisz z tatuażami Zayna może jakoś wytrzymam.
- Z tatuażami?
- No tak i to do tego z członkiem 1D - dodałam z udawaną aprobatą.
- Sama chodzisz z Niallem.
- No tak ale ja chodzę z Niallem, a nie jego tatuażami. 
- Ok przyznaję. Śmiesznie wyszło z tym Joshem, ale nie ma co się dziwić, że chłopak bredzi, bo ma już za sobą kilka toastów - bronił chłopaka Liam. 
- Oo i już wszystko jasne.
  Josh mieszka w niewielkim domu, ale w ogrodzie ma sporo miejsca. Na przyjęcie w ogrodzie zaprosił tez kilku swoich znajomych, więc paczka troszkę się powiększała. Niall cały czas trzymał się blisko mnie, a impreza się rozwijała. można było trochę potańczyć, coś wypić, zjeść, ale o dziwo chłopcy byli jeszcze grzeczni.
- Nie dziwi cię to, że chłopcy w ogóle nie piją? - spytała mnie Jewel, która na chwilę pozbyła się Nialla i Zayna, którzy poszli przynieść nam coś do picia. 
- Umówiliśmy się, że albo pijemy wszyscy albo żaden - Liam właśnie się do nas zbliżył. 
- W takim razie ja i Jewel prowadzimy, a wy się bawicie - powiedziałam, a Jewel przytaknęła.
- Jesteście pewne tego poświęcenia - spytał Zayn, który właśnie wrócił z Niallem, z napojami w ręku. 
- Pewnie, że jesteśmy. To impreza waszego kumpla. 
   Normalne dziewczyny po kilku minutach żałowałyby tej decyzji, ale nie my. Znałyśmy chłopaków na tyle, żeby wiedzieć, że takie zachowanie to dla nich norma. Chłopcy ciągle tańczyli, wygłupiali się i próbowali rozkręcić imprezę. Jednego można było być pewnym gdy zapraszało się chłopaków z One Direction na imprezę. Zabawa będzie szalona i pełna śmiechu.
- Skarbie zatańczymy? To moja ulubiona piosenka - nie umiałam się oprzeć, więc po chwili tańczyłam z Niallem w tłumie. 
- Odbijany słodziaczku - Liam wyszczerzył zęby do Nialla i chwycił mnie w talii. Wirowałam z nim wśród gości a kątem oka widziałam, że Niall schodzi z parkietu, ale Jewel mu w tym przeszkadza wciągając go w kółku, w którym tańczyła z Zaynem i chłopakami. Harry zaczął tańczyć swój szalony taniec, co oznaczało, że wpadła mu w oko jakaś dziewczyna. Liam nie zbyt długo nacieszył się moim towarzystwem bo Lou po chwili chwycił mnie w ramiona i teraz z nim tańczyłam. Po szalonym tańcu z chłopakami, lekko zmęczona, podeszłam do stołu wziąć coś do picia. 
- Katie- zagadnął do mnie Josh.
- Tak?
- Moglibyście zostać u mnie na noc. Nie musiałabyś prowadzić po nocy.
- Hmm. To zależy od chłopaków i ich stanie.
- Stan nie gra tu roli. Nie chciałbym, żebyś zmęczona siadała za kierownicę.
- No ok. - Trochę zdziwiła mnie propozycja Josha, ale już przywykłam, że chłopcy z 1D się o mnie martwili. Najwidoczniej Josch bardzo do nich pasował. 
Wróciłam na parkiet, na którym Jewel szalała z Zaynem, który chyba już troszkę przesadził z alkoholem. Podeszłam do Nialla, który właśnie schodził się czegoś napić.
- O hej Słońce - powiedział, też już lekko wcięty. 
- Chcecie zostać u Josha na noc? 
- Byłoby zajebiście - powiedział rozanielony, a ja nie potrafiłam się powstrzymać przed uśmiechem. - Chcesz w takim razie jakiegoś drinka?
- Chętnie się czegoś napiję. - podeszliśmy do baru, przed którym stał wynajęty barman. 
- Poproszę dwa drinki. Jeden może być mocny, drugi lżejszy - zamówił Niall. 
- Lżejszy dla Katie? - spytał barman.
- Oczywiście - powiedział Niall. - Nie chcę upić mojego Kociaka.
- Niall może jednak się zamienimy drinkami - powiedziałam z uśmiechem, widząc że chłopak jest już troszkę pijany.
- Możemy - chyba już nie miał siły się ze mną sprzeczać.
- A ty cholero tu jesteś - powiedział do mnie Harry, który zmierzał ku nam chwiejnym krokiem.
- Do mnie mówisz? - spytał Niall.
- Nie do ciebie pacanku - stuknął go w czoło. - Mówię do naszej ślicznotki. Cholero ty mała nie zatańczyłaś jeszcze ze mną. Ciągle mi uciekasz - pogroził mi palcem.
- Nie uciekam przed tobą. Chodź - podałam mojego drinka Niallowi, z miną, która mówiła: "Wolałabym z tobą zostać, ale Harry to też mój przyjaciel."
- Cholero ty jedna- powiedział Harry, zaczynając ze mną tańczyć.
- Oj Harry - tylko tyle zdołałam powiedzieć. Po skończonej piosence, Harry dumny z tego, że w końcu ze mną zatańczył poprowadził mnie do ławki, na której siedział Niall z Zaynem. 
- O powraca moje Słońce - powiedział Niall, sadzając mnie sobie na kolanach. 
- Gdzie JJ? - spytałam.
- Olała mnie i tańczy z Liamem - powiedział Zayn.
- Cholero ty - zaczął Harry, który siadł koło Nialla. - Daj pyska - powiedział do mnie.
- O o o panu to dzisiaj chyba już podziękujemy - powiedział Liam, który właśnie podszedł do nas w towarzystwie Jewel i który chyba był najtrzeźwiejszy z nich wszystkich ze względu na swoją nerkę.
- Przecież ja jestem trzeźwy - powiedział Harry, kołysząc się na ławce. 
- Ależ oczywiście - przytaknął Zayn, próbując wstać do Jewel, w wyniku czego ochlapł z powrotem na ławkę. Zaczęłam się z nich śmiać, gdy podszedł chwiejnym krokiem Lou
- Ale zabawa - wykrzyknął. 
- Lou wracaj do nas - krzyknął jakiś kumpel Josha.
- Kto się bawi? Kto się bawi? Tak się bawi Tomo Tomilson - powiedział i pociągnął za sobą Jewel w stronę chłopaków, tańczących na patio. 
- Chodźcie z nami - zdążyła wykrzyczeć. Wstałam i pociągnęłam za rękę Nialla. Harry i Zayn też dołączyli, a Liam poszedł się czegoś napić. Harry wyrównał chód do mnie i powiedział:
- Cholero ty daj pyska - wiedziałam, że jest już kompletnie pijany więc to zignorowałam. 
- Nie gniewaj się na niego. On jest już kompletnie pijany - bronił go Zayn który uwiesił się na mojej szyi. - Nie to co ja.
- A ty jesteś trzeźwy jak cholera - zaśmiał się Niall.
- Oczy wiście - wyjąkał Zayn.
 Ledwo zaczęliśmy tańczyć, gdy podszedł do nas Josh.
- Chodźcie się napić.
- Oczy wiście - powiedział Zayn. 
- Mama może mnie zabić - powiedział Josh. - ale to dopiero jutro - i zaczął się śmiać. On też już był nieźle wcięty. Dołączyła do nas JJ.
- Zayn. Wam może już wystarczy?
- Ależ kochanie ja jestem trzeźwy.
- Ja też- powiedział Niall dziecięcym głosem. - Zrobić jaskółkę?
- Nie trzeba - zaśmiałyśmy się.
   Już dawno tak dobrze się nie bawiłam. Może spowodowane to było faktem, że ostatnio bywałam tylko na oficjalnych imprezach, a na takich domówkach był zupełnie inny klimat. Ostro dzisiaj zabalowaliśmy, ale ja z Jewel nie na tyle by nie pamiętać co się działo. Chłopcy około 3 rano odpłynęli już całkowicie, ale jeden plus był taki, że i tak mieliśmy na noc zostać u Josha. Ciesze się, że wypadła nam taka imprezka. Jedno jest pewne chłopcy obudza się z kacem, a my nie damy im żyć, ponieważ mamy kilka haczyków na nich. 







piątek, 3 maja 2013

- Masz ochotę odwiedzić Ukochanego? - zapytał Liam, kiedy wychodziliśmy do garażu, gdzie zaparkował.
- Nie chcę mu przeszkadzać.
- Oj chodź. Chyba jeszcze nigdy nie byłaś u nas na próbie - namawiał mnie błagalnym tonem.
  Dałam mu się namówić na niezapowiadana wizytę u Nialla i reszty zespołu. Tak się składało, że w sumie nigdy nie byłam u nich na próbie. Kilka razy byłam na koncercie, ale zobaczyć kogoś od "kuchni" to zupełnie coś innego.
- Mogę włączyć radio? - spytał chłopak.
- Jasne to Twój samochód
- A w twoim bym nie mógł?
- Do mojego nawet byś nie wsiadł - zaśmiałam się.
- Jeździłem już z Tobą więc to się nie liczy.
   W radio właśnie leciała moja ulubiona piosenka: Pompeii - Bastille, a tak się składa, że Liam też ją lubi. Oboje zaczęliśmy śpiewać kawałek. Odkąd przyjaźnię się z Liamem, zawsze się wygłupiamy do hitów.
- Brakowało mi tego - przyznał chłopak.
- Oboje ostatnio jesteśmy trochę zapracowani - przyznałam.
- To nie to. Zawsze znajdowałaś dla mnie czas, a teraz najzwyczajniej w świecie olałaś mnie dla Nialla.
- Dobrze wiesz, że to nie tak.
- Yhymm - przytaknął.
- Zawsze chętnie z wami spędzam czas.
- Spokojnie tylko się z Tobą droczę - wyszczerzył się od ucha do ucha.
- Dupek.
- Ale jaki słodki dupek.
- Niall słodszy.
- Oj tam.
   Dojechaliśmy do sali w której Niall ćwiczył z zespołem. Weszliśmy do środka i oczywiście Niall nie patrząc zbytnio zdjął gitarę i chciał do mnie podbiec ale oczywiście sierotka potknął się o kable.
- Jezu - krzyknął.
- Sierota - zaśmiał się chłopak, który gra na perkusji.
- Hej Skarbie - pocałował mnie- I cześć Dupku - wyszczerzył się do Liama.
- U was to rodzinne, czy jak? - zaśmiał się Liam.
- Nie jesteśmy rodziną - powiedziałam.
- Jeszcze - wtrącił się Niall.
- Chodź Kochanie przedstawię Cię innym z zespołu - i pociągnął mnie w stronę muzyków. - Josha już znasz - no fakt chłopaka od perkusji już poznałam. Któryś z gitarzystów, gdy Niall mnie przedstawiał, zaśmiał się, że chłopak musi się mną pochwalić i oczywiście się ze mną ożenić, bo na mnie nie zasługuję. Usiadłam z Liamem na widowni, a Niall miał dokończyć próbę, ale gdy tylko przećwiczyli jedną piosenkę na salę wpadł Harry i Lou
- O no proszę reszta przygłupów - krzyknął do nich Liam.
- Cześć Dupku - powiedzieli chórem.
- Zmówiliście się dzisiaj czy jak?
- Dzisiaj nie - wyszczerzyłam się do niego. - Ale wczoraj wieczorem tak.
- Hej Katie - podeszli do mnie się przywitać. Chwilę później Niall i Josh też dołączyli, a gitarzyści zaczęli pakować swój sprzęt.
- Już po próbie? - spytałam wtulając się w Nialla.
- Taki był plan - odpowiedział Josh.
- Tylko jeszcze Zayna brakuje i JJ - Harry.
- A no tak, ale z tego co wiem to już jadą - Lou.
- To możecie w końcu potwierdzić że są razem - powiedziałam i poczułam się jak dzikus bo wszyscy na mnie spojrzeli ze zdziwieniem. Nawet Niall.
- A skąd wiesz? - spytał się Liam.
- Aha więc to prawda.
- No tak ale skąd wiesz? - dopytywał Harry.
- Rozumiem, że to była wielka tajemnica - odsunęłam się od Nialla. - Tak wielka, że wszyscy wiedzieli tylko nie ja...
- To nie tak - Lou.
- No to jak? Wszyscy mnie okłamywaliście. - Harry z Liamem chcieli coś powiedzieć, ale im przeszkodziłam. - Przepraszam, nie okłamywaliście tylko nie mówiliście wszystkiego.
  W tej chwili weszła Jewel z Zaynem rozesmiani, jakby niby nigdy nic.
- Cześć wszystkim - przywitał się Zayn.
- Katie co jest? - spytała z przejęciem Jewel.
- Zależy o co pytasz? O nóż który wbiłaś mi w plecy, czy to że przyjaciele i mój chłopak - tu zaakcentowałam - nim pokręcili? - Jewel spojrzała na mnie zmieszana  Nie mogłam tak stać jak idiotka więc zaczęłam wychodzić.
- Katie zaczekaj - Liam próbował mnie zaczekać.
- Skarbie - czułam, że Niall zaczyna iść za mną.
- Postaram się z nią pogadać - powiedział do chłopaków.
- Pójdę z Tobą - zaproponowała Jewel.
- Nie trzeba. Zostań.
- Niall ma rację. On to załagodzi - powiedział Zayn i ją przytulił. Ja w tym czasie byłam już na zewnątrz, Było przyjemnie ale trochę chłodno. Żałowałam, że nie wzięłam jakiegoś sweterka.
- Możemy porozmawiać? - podbiegł do mnie Niall. Nie miałam siły nic innego zrobić więc ze łzami w oczach wtuliłam się w niego.
- ale mocno się wtulasz - szepnął.
- Czemu mi nie powiedziała? Uważa, że nie jestem warta zaufania - spojrzałam mu prosto w oczy.
- Oczywiście, że tak nie myśli, głuptasie - pocałował mnie w czoło, a ja znowu wtuliłam się w jego pierś.
- No to czemu? - byłam bliska płaczu.
- Chciała Ci powiedzieć - zadarłam znowu głowę, żeby spojrzeć na niego, jakbym wątpiła w jego słowa. - Naprawdę, ale bała się jak zareagujesz, a potem jakoś nie było okazji.
- To czemu ty mi tego nie powiedziałeś, albo Liam, albo ktokolwiek? - nie dałam za wygraną, ale byłam już pewna, że się nie gniewam. Po prostu chciałam wiedzieć  ale cieszyłam się, że są szczęśliwi i że mieli frajdę z ukrywaniem się przede mną.
- To sprawa między nią a Zaynem. Nie mogliśmy tego im zrobić.
- Spoko to zrozumiałe. Idziemy się przejść kawałek? Nie chce mi się tam jeszcze wracać
- Z Tobą zawsze Kochanie - odsunął mnie na chwilę od siebie- ale zakładasz moja bluzę bo jest zimno. - i otulił mnie swoja bluza.